Polpharma Starogard Gdański prowadziła w meczu z GTK Gliwice przez 38 minut, ale punktów nie wywiozła. Świetny rzut Duke'a Mondy'ego w ostatnich sekundach zapewnił koszykarzom z Gliwic dodatkowy czas gry, a w nim podbudowani gospodarze nie dali już żadnych szans zdziesiątkowanemu przeciwnikowi. W trzecim meczu, zakończonym dogrywką w tym sezonie, zespół Pawła Turkiewicza odniósł pierwsze zwycięstwo 111:99 (22:27, 20:27, 27:22, 27:20, dogrywka 15:3).
Po zaledwie jednym zwycięstwie w pięciu ostatnich grach, z Polpharmą GTK musiało zgarnąć pełną pulę. Ewentualna porażka spowodowałaby niebezpieczne nawiązanie kontaktu z grupą drużyn walczących o utrzymanie. Z drugiej strony goście, choć osłabieni jeszcze mocniej niż dotychczas (w ostatnich dniach opuścił ich środkowy Brett Prahl), nie mieli zamiaru się poddawać i swoje szanse na utrzymanie w Energa Basket Lidze zamierzali zwiększyć właśnie w Gliwicach. Miał im w tym pomóc doskonale znany w naszym mieście Jonathan Williams, który przed dwoma laty występował w gliwickim zespole. 

Amerykanin szybko pokazał swój repertuar i najpierw zdobył punkty po wejściu pod kosz, a następnie poprawił z dystansu (4: 9). Wśród gospodarzy brylował Joe Furstinger, który wykorzystywał przewagę wzrostu nad kryjącym go Isaiahem Wilkinsem. 

Polpharma grała agresywnie, utrudniając gliwiczanom wyprowadzanie piłki. Dzięki temu z szybkich ataków kolejne punkty zdobywał Martynas Paliukenas (6: 14). Trener Turkiewicz szybko zareagował i wprowadził w miejsce Mondy'ego, popełniającego kolejne błędy, Mateusza Szlachetkę. Ten otworzył atak miejscowych, lecz rozpędzeni goście nie tylko utrzymywali przewagę, ale i skutecznie ją powiększali. 

Po „trójce” Michaela Hicksa było już 10: 19. Sygnał do odrabiania strat dał Payton Henson, który popisał się akcją 2+1, a kiedy kontrę wykończył Szlachetka i dwa punkty spod kosza zdobył Brandon Tabb, było już tylko 17: 20. 

Miejscowym nie udało się dogonić „Farmaceutów”, bo bardzo dobrą zmianę dał Jakub Motylewski, który zbierał kolejne piłki i okazał się niezwykle skuteczny w strefie podkoszowej. Po jego celnej dobitce przyjezdni schodzili na pierwszą przerwę, prowadząc 27: 22. 

Po wznowieniu gry, gdy kolejny raz skutecznym wejściem pod kosz popisał się Szlachetka, GTK zmniejszyło straty zaledwie do dwóch punktów (26: 28). W tym momencie sprawy w swoje ręce wziął Williams, trafiając zza łuku. To nie był jednak koniec popisów zawodników Polpharmy. Nadal w strefie podkoszowej dominowali Motylewski i Wilkins. Po tym, jak ten ostatni zaprezentował dynamiczny wsad, było już 28: 37. 

Trener Turkiewicz poprosił o przerwę. Po krótkiej rozmowie dyspozycja gliwiczan poprawiła się. Z półdystansu przymierzył Milivoje Mijović, a z jeszcze dalszej odległości trafił Mondy (33: 37). Kolejny raz gospodarze nie mogli dogonić rywala, bo tym razem dobry fragment zaliczył Hicks, który wykorzystując swoją przewagę fizyczną, trafiał kolejne rzuty. Jakby tego było mało, akcję 2+1 zaliczył Williams, a kontrę wykończył Paliukenas (37: 50). Promykiem nadziei na lepszą drugą połowę mogła być „trójka” Łukasza Diduszki. Ostatnie słowo w tej kwarcie należało do Wilkinsa (42: 54).

Początek drugiej połowy nie zapowiadał, że coś może się zmienić w przebiegu spotkania. Wprawdzie aktywnie prezentował się Mondy, a kolejne punkty dorzucał Furstinger, jednak atak Polpharmy cały czas funkcjonował równie dobrze. Dwie „trójki” Hicksa oraz jedna Gołębiewskiego pozwalały gościom utrzymywać wysoką przewagę (48: 65). 

Gliwiczan poderwał do walki Mondy – najpierw przymierzył z dystansu, a następnie zza linii 6,75 m. Niestety, w kolejnej akcji popełnił czwarte przewinienie i trener, nie chcąc ryzykować utraty zawodnika, posadził go na ławce rezerwowych. To nie zatrzymało naszych, a seria rzutów z dystansu, które na punkty zamieniali Radwański, Diduszko i Szlachetka, pozwoliła zbliżyć się do gości (65: 68). 

Tu przerwał trener Marek Łukomski, prosząc o czas. Po nim starogardzianie złapali oddech, a skuteczne akcje Williamsa, Motylewskiego i jeszcze jedna „trójka” Hicksa znów pozwoliły im odskoczyć (67: 76). Na koniec odsłony trafił jeszcze Furstinger.

Czwarta część meczu rozpoczęła się od nieskutecznych prób z obu stron. Dopiero po dwóch minutach na „wjazd” pod kosz zdecydował się Hicks. Po drugiej stronie parkietu, przy linii końcowej, z łatwością ograł swojego rywala Henson. Goście ponownie postawili na rzuty z dystansu, a po kolejnych celnych próbach Gołębiewskiego oraz Williamsa wciąż utrzymywali dwucyfrową przewagę (75: 86). Jeszcze trzy minuty przed końcową syreną, gdy drogę do kosza znalazł Wilkins, Polpharma miała 10 „oczek” zapasu (82: 92). 

GTK walczyło do końca. Sygnał dał Mondy, trafiając zza łuku. Jego wyczyn skopiował Radwański, a szybki przechwyt i łatwe punkty Tabba spowodowały, że oba zespoły dzielił już tylko punkt (91: 92). 

Trener Łukomski natychmiast poprosił o przerwę. Szansę na doprowadzenie do dogrywki miał Tabb, jednak spudłował. Gliwiczanie zaryzykowali i pozwolili gościom przeprowadzić całą akcję, a ci, na szczęście, byli nieskuteczni. 

Podopieczni Turkiewicza mieli osiem sekund na doprowadzenie do dogrywki. Sprawy w swoje ręce wziął niezawodny Mondy, który mimo opieki ze strony dwóch zawodników, w ekwilibrystyczny sposób spowodował remis (96: 96).

W dodatkowym czasie podłamani goście nie potrafili przeciwstawić się naszej drużynie. Ostatecznie GTK wygrało 111: 99 i w spokoju może przygotowywać się do kolejnego meczu z PGE Spójnią w Stargardzie.

GTK: Duke Mondy 22 (4x3), Brandon Tabb 11 (1x3), Kacper Radwański 12 (2x3), Łukasz Diduszko 10 (2x3), Joe Furtsinger 24 – Payton Henson 14, Milivoje Mijović 9 (1x3), Mateusz Szlachetka 9 (1x3), Dawid Słupiński 
wstecz

Komentarze (0) Skomentuj