Koszykarze z Gliwic doskonale rozpoczęli mecz w Stargardzie z tamtejszą PGE Spójnią. Niestety, z każdą kolejną minutą popełniali coraz więcej błędów, a przy 18 stratach trudno było liczyć na korzystny rezultat. GTK przegrało 79:86 (24:20, 18:26, 17:21, 20:19) i znacząco zredukowało swoje szanse na play-off.
Po zwycięstwie w ostatniej kolejce nad Polpharmą GTK nadal, po cichu, mogło liczyć na nawiązanie walki o pierwszą ósemkę. Najbliższa okazja nadarzyła się w Stargardzie, gdzie podopieczni Pawła Turkiewicza zmierzyli się z będącą w wysokiej dyspozycji Spójnią. Rywale w siedmiu ostatnich meczach odnieśli pięć zwycięstw i byli już blisko upragnionej lokaty. 

Początek spotkania z zespołem z Górnego Śląska nie był dla nich udany. Praktycznie wyłączony z gry, dzięki dobrej postawie naszych w defensywie, był Raymond Cowels III, najlepszy strzelec gospodarzy. Szybko popełnił też dwa przewinienia i usiadł na ławce rezerwowych. 

Przyjezdni doskonale odczytali największe problemy Spójni i większość piłek kierowali w pole trzech sekund. W nim nie do zatrzymania był Joe Furstinger i po jego akcji było już 2: 9. Kiedy amerykański środkowy popisał się efektownym wsadem, a jego rodak Brandon Tabb przymierzył z dystansu, zrobiło się 6: 18 i trener Jacek Winnicki musiał wziąć pierwszy czas na żądanie. 

Wszystko wskazywało, że gliwiczanie spokojnie kontrolują wydarzenia na parkiecie. Po dwóch celnych rzutach wolnych Furstingera nadal utrzymywali wysoką jak na pierwszą kwartę przewagę (10: 22). W tym momencie wszedł jednak Kacper Młynarski, który – niezależnie, w jakim zespole występuje – przeciwko GTK zawsze rozgrywa dobre spotkania. Skrzydłowy trafił zza linii 6,75 m i dał kolegom sygnał do walki o powrót do gry. 

Wkrótce dwie akcje wykończył Peter Olisemeka, a Tomasz Śnieg dopisał kolejne trzy punkty do dorobku swojej drużyny. Straty zostały zredukowane do zaledwie dwóch „oczek” (20: 22). Ostatnie słowo w tej kwarcie należało do Milivoje Mijovicia, który umiejętnie znalazł się w strefie podkoszowej. 

W drugiej odsłonie od początku trwała wyrównana walka, wciąż jednak minimalnie lepsi byli goście. GTK próbowało odskoczyć za sprawą Duke'a Mondy'ego, który trafił zza łuku, ale tym samym popisał się Cowels (27: 31). Wreszcie gliwiczanie dopięli swego i po „trójce” Mondy'ego oraz skutecznej akcji w polu trzech sekund Łukasza Diduszki odskoczyli na 10 punktów (30: 40). Reakcja trenera Winnickiego była natychmiastowa – chwila rozmowy z zawodnikami ponownie przyniosła oczekiwany efekt. 

Nie do zatrzymania był już Cowels, choć trzeba przyznać, że gliwiczanie sami „pomagali” rywalowi, popełniając banalne błędy. Amerykanin zdobył ostatnie dziewięć punktów i przed przerwą wyprowadził swój zespół na czoło (46: 42).

Rozpędzona PGE Spójnia dobrą grę kontynuowała od początku drugiej połowy. Gliwiczanie nie potrafili zatrzymać Cowelsa, a ten powiększał przewagę drużyny. Dołączył do niego Śnieg, który nie miał problemów z ogrywaniem rywala (56: 47). 

GTK grało źle i niedokładnie. Mnożyły się straty. Po „trójce” z rogu boiska Bartosza Bochno było już 61: 51. Trener Turkiewicz, widząc nieporadność swoich zagranicznych zawodników, postawił na pozycjach obwodowych trzech Polaków.

To rozwiązanie, choć nie natychmiast, zaczęło przynosić pozytywne efekty. Kolejne akcje pod koszem kończył Furstinger, jednak miejscowi cały czas utrzymywali dystans, bo „trójki” trafiali Jakubas Gintvainis i Adris De Leon (67: 57).

Goście mocniej ruszyli do odrabiania strat na początku ostatniej odsłony. Dwie akcje pod koszem wykończył Mijović, zza łuku trafił Bartosz Majewski i było już tylko 69: 67. 

GTK miało okazje, by doprowadzić do remisu, ale ich nie wykorzystało. To się zemściło, bo po chwili ponownie dał o sobie znać Śnieg – jego dwie kolejne akcje pozwoliły gospodarzom złapać oddech. Po celnych rzutach wolnych Mijovicia i Mateusza Szlachetki podopieczni Turkiewicza znów byli blisko (73: 71), lecz Mateusz Kostrzewski i Olisemeka szybko rozwiali nadzieję na korzystny rezultat. Nie pomógł też powrót Mondy'ego. 

Ostatecznie gospodarze wygrali 86: 79 i pewnie kroczą w kierunku pierwszej ósemki. Gliwiczanie mogą zaś zapomnieć o fazie play off – jedynym celem pozostaje ewentualna poprawa wyniku sprzed roku.

Teraz w rozgrywkach nastąpi przerwa na rywalizację w Pucharze Polski oraz mecze reprezentacyjne. GTK ponownie zagra w Energa Basket Lidze 28 lutego o godzinie 19.00. Do Gliwic przyjedzie Trefl Sopot.

GTK: Duke Mondy 11 (3x3), Brandon Tabb 11 (1x3), Payton Henson 8, Łukasz Diduszko 4, Joe Furstinger 17 – Milivoje Mijović 10, Mateusz Szlachetka 8, Dawid Słupiński 7, Bartosz Majewski 3 (1x3), Kacper Radwański 
wstecz

Komentarze (0) Skomentuj