Na zakończenie pierwszej rundy w koszykarskiej ekstraklasie GTK Gliwice przegrało w Radomiu z tamtejszym HydroTruckiem 71:89 (20:19, 12:20, 16:27, 23:23). Po pierwszej części sezonu gliwiczanie, z dorobkiem pięciu zwycięstw i 10 przegranych, plasują się na 13. miejscu w tabeli. Przed nami bardzo ważna runda rewanżowa. Na dziś tabela jest tak „płaska”, że nie wiadomo, czy GTK zagra w play-off, czy będzie się biło o utrzymanie. 
Mecz z HydroTruckiem Radom miał odpowiedzieć na pytanie, o co będą grali podopieczni Pawła Turkiewicza w drugiej części sezonu. Zwycięstwo rozbudzało nadzieje na udział w play-off, porażka mogła spowodować, że raczej trzeba patrzeć na to, co się dzieje na dole tabeli. 

Goście rozpoczęli od mocnego uderzenia i po dwóch trafieniach zza łuku Brandona Tabba oraz Mateusza Szlachetki prowadzili różnicą sześciu punktów. Miejscowi nie zamierzali jednak pozwolić rywalowi na odskoczenie i za sprawą bardzo dobrej dyspozycji strzeleckiej Obie Trottera szybko doprowadzili do remisu (8: 8). Amerykański rozgrywający HydroTrucku długo się nie namyślał i gdy tylko otrzymywał piłkę, błyskawicznie decydował się na rzut. Efekt? Tylko w pierwszej kwarcie najlepszy strzelec radomian zdobył 11 punktów. 

Po drugiej stronie parkietu przeciwwagą dla „jedynki” gospodarzy był wspomniany Szlachetka. Młody rozgrywający w ataku radził sobie równie dobrze, i jak jego rywal, w ciągu pierwszych 10 minut trzy razy trafił z dystansu. Szkoda tylko dwóch przestrzelonych rzutów wolnych w jego wykonaniu. 

W talii trenera Turkiewicza dobry fragment zaliczył także Joe Furstinger. Po jego efektownej dobitce wsadem GTK odskoczyło na pięć punktów (10: 15). Dzięki Trotterowi i Filipowi Zegzule straty gospodarzy po pierwszej kwarcie były minimalne (19: 20). 

Bohaterowie pierwszej części meczu w kolejnym fragmencie odpoczywali. To była doskonała okazja dla rezerwowych. W szeregach gości dobrze zaczął Milivoje Mijović. Wśród rywali szalał jednak Zegzuła, potwierdzając wysoką dyspozycję. Jego skutecznie wejście pod kosz, a następnie trafienie zza łuku pozwoliło HydroTruckowi po raz pierwszy wyjść na prowadzenie (29: 26). Po „trójce” Marcina Piechowicza radomianie odskoczyli już na pięć punktów przewagi (32: 27). 

GTK szybko odpowiedziało, bo najpierw przytomnie pod koszem zachował się Kacper Radwański, a następnie akcję 2+1 zaprezentował Mijović (32: 32). Końcówka pierwszej połowy ponownie należała jednak do miejscowych. Kontrę wykończył, wcześniej nieskuteczny, Carl Lindbom, a zza linii 6,75 m trafił Rod Camphor. Drużyna zbudowała sobie przed przerwą niezłą zaliczkę, prowadząc 39: 32. 

Trzecią odsłonę gliwiczanie rozpoczęli w podobnym stylu jak cały mecz. Z dystansu trafiali Łukasz Diduszko i Payton Henson, ale tym razem koszykarze HydroTrucku odpowiadali od razu. Skuteczni byli Artur Mielczarek oraz Trotter (46: 38). Dodatkowo gospodarze cały czas utrzymywali doskonałą skuteczność z dystansu. Kolejne próby Piechowicza i Trottera wpadały do kosza i przewaga radomian rosła w szybkim tempie. Przy różnicy 13 punktów (57: 44) trener Turkiewicz poprosił o przerwę – ta jednak niewiele zmieniła w sytuacji na parkiecie. Nawet jeśli gliwiczanie skutecznie bronili przez sporą część poszczególnych akcji, ostatecznie pozwalali się mijać i kończyli wejściami pod kosz zawodników obwodowych. 

Szkoleniowiec GTK raz jeszcze spróbował trafić do swoich podopiecznych, ale i tym razem nie udało się poprawić gry naszego zespołu. Rezultat po 30 minutach ustalił Camphor, a przewaga miejscowych była już znaczna (66: 48).

Czwarta kwarta rozpoczęła się od trafienia z dystansu Szlachetki, który, po świetnym początku, w kolejnej fazie meczu zupełnie znikł. To była jednak tylko pojedyncza akcja, potem znów oglądaliśmy popis gospodarzy. Przypomniał o sobie Lindbom, nadal aktywny był Camphor. Wreszcie uaktywnił się Adrian Bogucki, który, wykorzystując doskonałe podania kolegów, w szybkim tempie powiększał dorobek punktowy. Kiedy akcją 2+1 popisał się Lindbom, przewaga HydroTrucku wynosiła już 25 punktów (89: 64) i zanosiło się na prawdziwy pogrom. Na szczęście trener Witka zadecydował o wpuszczeniu na parkiet zawodników głębokich rezerw, co pozwoliło gliwiczanom zredukować rozmiary porażki. 

Ostatecznie GTK przegrało 89: 71, ale martwić musi nie tylko wynik – także bardzo słaba dyspozycja w drugiej połowie. W kolejnym meczu (pierwszym rundy rewanżowej), w niedzielę, koszykarze zagrają w Dąbrowie Górniczej z miejscowym MKS-em.

GTK: Mateusz Szlachetka 12 (4x3), Brandon Tabb 7 (2x3), Payton Henson 14 (1x3), Łukasz Diduszko 5 (1x3), Joe Furstinger 13 – Milivoje Mijović 13, Kacper Radwański 7, Piotr Hałas, Bartosz Majewski, Karol Radoń, Dawid Słupiński
wstecz

Komentarze (0) Skomentuj