Budynki z Kościuszki 44-46 sprzedane. Nowy właściciel to w praktyce konsorcjum dwóch gliwickich firm: Mal-Drew i Wall Inwest. Ta ostatnia jest znana z udanych rewitalizacji historycznych budynków, m.in. Plebańskiej 3 czy Plebańskiej 10.
To nie byle jaki zespół mieszkaniowy. Stoją za nim znaczące nazwiska, które zapisały się w historii miasta i Śląska. Mowa o Karlu Schabiku, radcy budowlanym Gliwic w latach 1919-1945, Hansie von Poellnitzu, wybitnym architekcie i projektancie pracującym dla koncernu Ballestremów oraz hrabim Mikołaju Ballestremie, dziedzicu rodzinnej fortuny, ale też skutecznym przemysłowcu.

W ostatnich miesiącach o zespole mieszkaniowym zrobiło się głośno nie tylko w Gliwicach, ale też na Śląsku i w Europie. Miasto wystawiło kamienice na sprzedaż, a w ofercie wskazało, że przyszły właściciel może je wyburzyć. Taka postawa oburzyła wielu architektów, urbanistów, społeczników oraz  mieszkańców. Echa afery z Kościuszki dotarły nawet do potomków rodu Ballestremów. 

Dr Justyna Swoszowska, wykładowca wydziału architektury Politechniki Śląskiej, przygotowała treść apelu do śląskiego wojewódzkiego konserwatora zabytków z prośbą o interwencję, czyli ochronę i wpisanie zespołu do rejestru zabytków. Pod listem podpisało się wielu znanych w kraju i Europie architektów oraz urbanistów z Politechniki Śląskiej, Wyższej Szkoły Technicznej w Katowicach, Międzynarodowego Centrum Kultury w Krakowie, Instytutu Dokumentacji Architektury Biblioteki Śląskiej, Uniwersytetu Śląskiego oraz społeczników i mieszkańcy Gliwic. 
Podpisy złożyli m.in.: prof. Ewa Chojecka, Iga Herok-Turska, dr hab. Magdalena Żmudzińska-Nowak, Łukasz Galusek, dr Jerzy Wojewódka, dr Ryszard Nakonieczny, dr Joanna Filipowicz, dr Andrzej Grzybowski, dr Aneta Borowik.

Biuro śląskiego konserwatora zabytków zareagowało bardzo szybko, nawiązując kontakt z miastem i  konserwatorem miejskim. Odpowiedziało też na apel architektów i społeczników. Z pisma wynika, że zabytek włączono do wojewódzkiej ewidencji,  zaś nowy właściciel podczas całej inwestycji pozostanie w intensywnym kontakcie z konserwatorem oraz będzie konsultował wszelkie prace. 

W czerwcu 2019 r.  budynki sprzedano gliwickiej firmie Mal-Drew za 1,2 mln zł. - Mogę powiedzieć, że ich przedstawiciel skontaktował się z nami już dzień po zakupie i zadeklarował pełną współpracę - mówi Łukasz Konarzewski, śląski wojewódzki konserwator zabytków. Zapytany, dlaczego od razu nie zdecydowano się na wpis  zespołu do rejestru, odpowiedział, że na razie nie ma takiej potrzeby. -  Budynek jest pod naszą kontrolą, wpisanie go do ewidencji wymusza na właścicielu konkretne działania , jeśli tylko dojdzie do uchybień, wdrożymy procedurę rejestrową  - wyjaśnia  Konarzewski.                

Dr Swoszowska uważa, że gdyby nie apel i działania społeczne, kamienice  mogłyby podzielić los wielu wyburzonych w mieście wilii i budynków. - Cieszy szybka i stanowcza reakcja  konserwatora, jak i deklaracja właściciela, jednak uważam, że „kropką nad i” byłby wpis do rejestru. Wówczas nie byłoby już żadnych wątpliwości - dodaje.    

Cieszy się również Kuba Słupski ze Stowarzyszenia Gliwickie Drzewa,  współinicjator działań na rzecz ochrony zespołu z Kościuszki. 
-  Przyszły właściciel  dostrzegł jego szczególną wartość nie tylko dla charakteru ul. Kościuszki, ale też historii i tożsamości naszego miasta. Jednak jeszcze bardziej  cieszę się z powodu otoczenia domów opieką wojewódzkiego konserwatora zabytków, który z pewnością dołoży starań, by nie doszło do ich wyburzenia i żeby remont przeprowadzono z poszanowaniem ich cennych elementów. Byłoby niepowetowaną stratą, gdyby te budynki zniknęły z miejskiego krajobrazu, a niestety miasto nie zapewniło im w tym zakresie wystarczającej ochrony. Inwestor wrażliwy na piękno architektury to rzadkość, dlatego oczekujemy, że władze w przyszłości nie będą liczyły na szczęście, tylko same zapewnią ochronę zabytkowych budynków komunalnych - mówi Słupski. Dla niego osobną kwestią pozostaje rozliczenie winnych za doprowadzenie kamienic do katastrofalnego stanu, co na pewno wpłynęło na niską wycenę nieruchomości.   

Nowy właściciel to w praktyce konsorcjum dwóch gliwickich firm: Mal-Drew i Wall Inwest. Ta ostatnia jest znana z udanych rewitalizacji historycznych budynków, m.in. Plebańskiej 3 czy Plebańskiej 10. Rafała Franza, właściciela Wall Inwestu, od lat pasjonuje podnoszenie z ruin zabytkowych obiektów. Zapewnia więc, że nie ma  mowy, by tak cenne z historycznego punktu widzenia kamienice wyburzono.  - Zastaliśmy tam wielkie nic. Nie ma stropów, duża część dachu trzyma się w powietrzu i może lada chwila runąć - Franz twierdzi, że dotąd nie miał tak trudnej inwestycji. 

W tej chwili najważniejsze jest dla niego zabezpieczenie całości i szczegółowa inwentaryzacja. - Myślę, że przez pół roku intensywnych prac będziemy mieli już pełną wizję, co ma tutaj być. Wstępnie założyliśmy mieszkania i usługi. Zależy nam na wzorowej realizacji, ale tak naprawdę, by dać budynkom życie, trzeba na nowo wymyślić ich funkcje - Franz jest przekonany, że się uda.            

Od autorki

Burza wokół kamienic zmusiła miasto do bardziej rozważnego postępowania z zabytkiem, choć wciąż bez odpowiedzi pozostają pytania, kto odpowie za wieloletnie zaniedbania i doprowadzenie go do ruiny. Urzędnicy, którzy przez lata nie kiwnęli palcem w sprawie zabezpieczenia budynków? Zarząd szpitalnej spółki - głównego  użytkownika, zależnego od miejskich dotacji na remonty? 

Winnych, oczywiście, nie ma, choć miasto znalazło sobie wygodne wytłumaczenie i trzyma się go tak kurczowo, że urzędnikom aż zbielały palce. W propagandowym tekście, zamieszczonym w „Miejskim Serwisie Informacyjnym”, ze zdziwieniem przeczytałam, że za fatalny stan kamienic odpowiada... NFZ. Tak, urzędnicy z Gliwic są mistrzami  w unikaniu odpowiedzialności.

Gdyby nie aktywność społeczników i zaangażowanie profesjonalistów, być może  Kościuszki podzieliłaby los willi z Jasnogórskiej czy też zabudowań z Zygmunta Starego. Obróciły się w gruz, uwalniając atrakcyjne działki w ścisłym centrum.  Spróbuję zaufać inwestorowi i wojewódzkiemu konserwatorowi zabytków, ale do  momentu zakończenia renowacji zachowam czujność.        

Małgorzata Lichecka 
       

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj