Mistrzowie Polski przegrali z mistrzem Łotwy FC Ryga 1:2 i zakończyli swoją przygodę z europejskimi pucharami. To był najsłabszy mecz Piasta w tym sezonie, a bramkę, która wyrzuciła go z rozgrywek, stracił w 82. minucie. 
Gdy Joel Valencia przeniósł się do angielskiego Brentford FC, Waldemar Fornalik musiał podjąć decyzję, kto wypełni lukę w linii pomocy. Kandydatów było dwóch - Gerard Badia i Patryk Sokołowski. Szkoleniowiec postawił na doświadczenie Katalończyka. 
   
Pierwszą sytuację bramkową stworzyli goście. W szóstej minucie Jorge Felix wdarł się w pole karne, uderzył, ale jego strzał zablokował jeden z obrońców gospodarzy. 

Miejscowi grali zupełnie inaczej niż w pierwszym meczu. Szybko próbowali rozgrywać piłkę, atakowali, jednak bez przełożenia na sytuacje bramkowe. Dopiero w 15. minucie Elvis Stuglis uderzył z pięciu metrów - na szczęście fitbolówka przeszła obok bramki. W odpowiedzi celnie przymierzył Felix - ten strzał obronił golkiper FC Ryga. 

Ledwie dwie minuty później Piast objął prowadzenie. Piłkę dalekim kopnięciem wybił  Frantiszek Plach, do Felixa, który przelobował bramkarza. 

Wydawało się, że ten gol przesądza o awansie, lecz w 26. minucie atomowym uderzeniem z 30 metrów popisał się Armands Pētersons i niespodziewanie zrobiło się 1:1.  

Około 30. minuty Łotysze zamknęli  gości pod ich polem karnym, ale udało się to oblężenie przetrwać. Do końca pierwszej połowy  inicjatywa należała już do gospodarzy, a gra naszej drużyny pozostawiała wiele do życzenia.
  
Początek drugiej odsłony mógł uśpić kibiców obu zespołów, bo nic ciekawego się nie działo. Wreszcie, w 51. minucie, po stałym fragmencie gry, Felix stanął oko w oko z Ozolsem, ten drugi obronił jednak strzał Hiszpana. Zaraz potem gra przeniosła się w pole karne gości.  Z dystansu uderzył Wjaczesław Szarpar, piłka przeszła  tuż obok słupka.  

Potem Fornalik zaczął robić zmiany. Na murawie zameldował się Dominik Steczyk, zastępując Piotra Parzyszka, a za Badię wszedł Sokołowski. Roszady nieco rozruszały grę Piasta, lecz nie na tyle, by zdobyć drugą bramkę. 

Gospodarze, widząc, że zawodnicy mistrza Polski coraz wolniej biegają po murawie, zaczęli bardziej naciskać. W 74. minucie Roger ograł Bartosza Rymaniaka, dograł na trzeci metr do kolegi z drużyny, jednak lot piłki przerwał Jakub Czerwiński. 

W 78. min Olegs Laizans, mając trochę miejsca, zdecydował się uderzyć, futbolówka przeszła minimalnie nad poprzeczką. Chwilę później, po składnej akcji, Felix zagrał do Patryka Dziczka, ten dobrze strzelił, ale na torze zmierzającej do bramki piłki stanął gracz Rygi i skończyło się poza boiskiem. 

Wydawało się, że gliwiczanie złapią jeszcze drugi oddech. Niestety, w 82. minucie, po serii błędów, Denis Rakells zagrał na drugi metr do pozostawionego bez opieki Kamila Bilińskiego, który strzałem do pustej bramki zmienił wynik na 2:1 dla mistrza Łotwy. 

Po stracie gola zawodnicy Piasta rzucili się do odrabiania. Do przodu poszedł nawet Czerwiński, jednak było to przysłowiowe bicie głową w mur. Gospodarze nie popełnili błędu i dowieźli do końca wynik, dający im awans do III runy eliminacji Ligi Mistrzów.
    
Piast może się teraz skupić wyłącznie na grze na krajowym podwórku. W niedzielę, 4 sierpnia niebiesko-czerwoni podejmą przy Okrzei lidera PKO Ekstraklasy - Pogoń Szczecin. Początek meczu o godz. 17.30.

(gm)

Trener Waldemar Fornalik powiedział po meczu:

– Jesteśmy rozczarowani wynikiem. Liczyliśmy na awans. Powinniśmy losy tej rywalizacji załatwić już w Gliwicach, ale mimo strzelenia u siebie trzech goli nie zrobiliśmy tego. Bardzo żałuję kardynalnych błędów popełnionych w pierwszym meczu. Spodziewaliśmy się, że spotkanie w Rydze będzie nerwowe i tak właśnie było. Pracujemy nad koncentracją przez 90 minut, dużo rozmawiamy na ten temat. Nie piętnujemy, tylko staramy się pokazać pozytywne zachowania w defensywie. Jestem przekonany, że wkrótce poprawimy grę i te błędy już się nie pojawią. Przyzwyczailiśmy kibiców do dobrej gry, a w tym meczu dobrze nie zagraliśmy. Tempo było szarpane, nie wykorzystaliśmy swoich akcji. Szkoda przede wszystkim sytuacji Dziczka. Zawodnik z Rygi oddał natomiast strzał życia. Tak to w piłce bywa... Musimy przełknąć porażkę, choć to trudne. Dla wielu z moich zawodników rywalizacja w europejskich pucharach była czymś nowym, dopiero zbierali doświadczenie.  Nie ukrywam również, że po mojej drużynie widać niesamowite tempo rozgrywek, w które weszła już 10 lipca. Od początku miesiąca rozegraliśmy siedem spotkań, więc zawodnicy odczuwają ich trudy. Pewnie inaczej by to wyglądało, gdybyśmy rozegrali trzy mecze w siedem, osiem dni, a później mieli tydzień na przygotowania do kolejnego starcia. Mamy mało czasu do kolejnego spotkania. Chcemy w nim zwyciężyć, bo każda wygrana pomaga. Mamy gorszy okres, ale będziemy pracować systematycznie, aby wszystko wróciło do normy. Inna sprawa to potrzeba wzmocnień. Uważam, że należy sprowadzić dwóch, trzech ofensywnych zawodników.


FC Ryga: Roberts Ozols – Armands Pētersons, Herdi Prenga, Elvis Stuglis,  Giórgos Valeriános, Aleksejs Višņakovs, Stefan Panić (67’ Deniss Rakels), Wjaczesław Szarpar (60’ Oļegs Laizāns), Felipe Brisola, Roger, Roman Debełko (80’ Kamil Biliński)

Piast: František Plach – Bartosz Rymaniak, Uroš Korun, Jakub Czerwiński, Mikkel Kirkeskov, Martin Konczkowski, Patryk Dziczek, Tom Hateley (85’Aleksander Jagiełło),  Jorge Félix,  Gerard Badía (69’Patryk Sokołowski), Piotr Parzyszek (57’ Dominik Steczyk)


Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj