Członkowie Koła Naukowego Elektroniki i Informatyki w Knurowie zakwalifikowali się do polskiej edycji międzynarodowego konkursu CanSat 2019-2020, organizowanego przez Europejskie Biuro Edukacji Kosmicznej ESERO. Jest to projekt edukacyjny Europejskiej Agencji Kosmicznej i firmy Boeing.
– Konkurs ma zachęcić młodych ludzi do wybierania w przyszłości zawodów związanych z inżynierią, technologią i naukami ścisłymi, czyli z języka angielskiego STEM – Science, Technology, Engineering and Mathematics – mówi Donat Dubiel, prowadzący Koło Naukowe Elektroniki i Informatyki w Knurowie. Zespół projektowy tworzy sześciu uczniów: Marek Kwosek, Mateusza Zmuda, Szymon Rafałowski, Patryk Kwaśniok, Tomasz Kawalec i Łukasz Skrzyszewski, z których najmłodszy ma 13 lat, a najstarszy – 15.

Projekt polega na skonstruowaniu minisatelity badawczej. Obiekt zostanie wystrzelony na poligonie wojskowym w Nowej Dębie na wysokość trzech kilometrów, a w trakcie opadania na spadochronie wykona misję. Nośnikiem będzie rakieta polskiej firmy Bowman Dynamics, rozpędzająca się do szybkości bliskiej prędkości dźwięku w ciągu zaledwie 2,3 sek.

Zespół projektowy wyznaczył sobie ambitne zadanie – satelita nie ma być niesiony wiatrem, tylko lecieć w kierunku wyznaczonego punktu lądowania. To bardzo trudna operacja, wymagająca powiązania danych z wielu źródeł, m.in. satelitów GPS, żyroskopu, akcelerometru, po to, by bardzo dokładnie wyznaczyć położenie, kierunek lotu oraz – co bardzo istotne – kierunek wiatru na różnych wysokościach. 

Pomimo że satelita będzie w pełni autonomiczny (sam decyduje o swoim losie) istotne jest, by ekipa naziemna miała z nim stałą łączność. Tym zadaniem zajmuje się Tomek, który opracował protokół przekazywania danych z i do satelity za pomocą fal radiowych. Sygnały te będą odbieranie przez stanowisko kierowania lotem i prezentowane w zaawansowanej aplikacji napisanej przez Patryka i Marka. Z kolei program do przeanalizowania danych z misji przygotuje Łukasz.

– Celem naukowym jest sprawdzenie, czy i na ile dokładnie da się osiągnąć wyznaczone miejsce lądowania w zmiennych warunkach atmosferycznych – wyjaśnia Dubiel. – Zastosowanie takiego rozwiązania może być szerokie. Potencjalnie wyobrażamy sobie na przykład jego użycie w warunkach klęsk żywiołowych czy w sytuacji konfliktów wojennych jako transportera lekarstw i żywności w bardzo precyzyjnie wyznaczone miejsca. Pozwoliłoby to znacznie przyspieszyć akcje ratunkowe i obniżyć ich koszty. Jak wyjaśnia Dubiel, budowa i loty to tylko połowa zadania – i wcale nie najtrudniejsza dla tak doświadczonych konstruktorów jak knurowski zespół. Istotnym elementem jest zaplecze organizacyjne.
 
Zgodnie z wymogami konkursu, w kolejnych miesiącach zespół musi przygotować trzy raporty z postępu prac oraz odbyć spotkanie online z jury – i to wszystko w języku angielskim. Poza tym uczniowie muszą sami zdobyć fundusze na realizację projektu oraz przeprowadzić prezentacje w szkołach. Organizatorzy konkursu kładą bowiem nacisk nie tylko na aspekt techniczny, ale również umiejętność podziału zadań i kooperacji. Konkursem rządzą wymogi bardzo zbliżone do faktycznych, przy projektach Europejskiej Agencji Kosmicznej.

Przed młodymi ludźmi pięć miesięcy intensywnych prac projektowych, prototypowych, testowania, przygotowywania dokumentacji, nauki „technicznych” słówek po angielsku, popularyzacji kosmosu w szkołach. Udział w konkursie nie byłby możliwy bez sponsorów. Wyjazd na poligon i inne wydatki organizacyjne to spore koszty. W tym zakresie koło wspomaga zaprzyjaźniona gliwicka firma Aiut.

(pik)
wstecz

Komentarze (0) Skomentuj