Kierujący samochodem osobowym gliwiczanin zauważył dziwnie poruszający się motorower. Intuicja podpowiadała mu, że jadący na nim człowiek może być pijany. Zajechał mu więc drogę w okolicy cmentarza Lipowego, wysiadł ze swojego auta i zaczął dzwonić na policję.
Kiedy motorowerzysta spostrzegł, że kierowca wzywa mundurowych, oddalił się, zostawiając swój pojazd. Gliwiczan ruszył jednak w pieszy pościg za uciekinierem. W tym czasie na miejsce podjechali też stróże prawa.
Kierowca ujął uciekającego 40-latka na ul. Leśnej i przekazał mundurowym.
Powodem podejrzanej jazdy motorowerzysty oraz porzucenia jednośladu i ucieczki był wypity alkohol. Badanie wykazało ponad dwa promile.
- To kolejny przykład wzorowej reakcji obywatela na łamanie prawa. Gliwiczaninowi należą się podziękowania nie tylko od nas wszystkich, ale również od motorowerzysty, bo być może uratował mu życie - komentuje rzecznik policji, podinsp. Marek Słomski.
Komentarze (0) Skomentuj