Młoda, ambitna, na dodatek zdobywczyni tytułu IV Wicemiss Polski. O konkursie piękności w dobie pandemii, ostrej rywalizacji zza kulis, spełnionych celach z dzieciństwa, a także o planach na przyszłość porozmawiamy z Sandrą Naum - dziewczyną z małej miejscowości, lecz z wielkimi marzeniami.
Na początku gratuluję wyróżnienia w tak prestiżowym konkursie piękności. To była spontaniczna decyzja, czy może marzenie z dzieciństwa, by wziąć udział w wyborach Miss Polski?
Przyznam szczerze, że od zawsze oglądałam konkursy piękności i myślałam, że może kiedyś i ja wezmę w tym udział, spróbuję swoich sił i przekonam się na własnej skórze, jak wygląda tak prestiżowy konkurs od kuchni. Byłam ciekawa czy jest jeszcze poszukiwane piękno wewnętrzne, czy liczy się tylko to, co na zewnątrz. Zainspirowałam się także moją mamą, gdy byłam dzieckiem, to mama opowiadała mi, o swoich przygodach w konkursach piękności, a ja poszłam jej śladem.

Udział w konkursie piękności w dobie pandemii wydaje się być nie lada wyzwaniem...
Sytuacja pandemiczna spowodowała pewne ograniczenia podczas przygotowań do konkursu.  Musiałyśmy robić testy na koronawirusa, podczas 10-dniowego zgrupowania nie mogłyśmy wychodzić z hotelu, obowiązkowo maseczki oraz dezynfekcja. Jednak te wszystkie działania nie spowodowały, bym chciała rezygnować z moich marzeń. Ten konkurs bardzo różnił się od innych, chociażby ze względu na brak publiczności podczas gali finałowej. To był spory minus, bowiem widownia daje nam energię, którą uczestniczki biorą na scenie. Brakowało tej interakcji między widzem a sceną. Ograniczenia covidowe spowodowały, że wśród uczestniczek były tylko kamery, kilka operatorów oraz jury. Jedyna kwestia, która się nie zmieniła to ogromny stres. Brak publiczności na sali miał pomóc podczas występów finałowych, to jednak ciągle myśli się o tym, że ogląda mnie cała moja rodzina, cała Polska, a stres nawet na moment nie ustępował.

Jak wygląda konkurs piękności od kulis? Czy jest zacięta rywalizacja wśród pań o tytuł najpiękniejszej, czy jednak nawiązują się przyjaźnie wśród uczestniczek?      
Nigdy nie jest tak, że wszyscy się lubią, tym samym tworzą się mniejsze grupki. Jednak na konkursie było zupełnie inaczej, bo naprawdę dziewczyny się wspierały. Wśród uczestniczek nie było widać rywalizacji, a wręcz odwrotnie była chęć stworzenia dobrej gali. Każdy się wzajemnie motywował. Mówią, że prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie, a ja miałam okazję się o tym przekonać, bowiem zaprzyjaźniłam się z Martyną, która jest z Poznania i nawiązałyśmy bardzo dobry kontakt, pomagałyśmy sobie wzajemnie. Poznałam bardzo wartościowe osoby, z czego niesamowicie się cieszę i mam nadzieję, że te znajomości pozostaną na bardzo długo, jeśli nie na całe życie.

Zdobyła pani tytuł IV Wicemiss Polski. Spodziewała się pani, że osiągnie takie wyróżnienie? Jak zareagowali najbliżsi na wyniki?
Kompletnie się nie spodziewałam, że zdobędę tak wysoką lokatę. Myślałam o tym, czy się dostanę, chociaż do top 10, bowiem to już byłoby wielkie wyróżnienie dla mnie. Udało się zdobyć tytuł IV Wicemiss i to było naprawdę niesamowite. Moi najbliżsi przeogromnie się cieszyli z tak wysokiej lokaty, którą udało mi się zająć. Wspominali, że były wielkie emocje i jeszcze większy stres. Rodzina to moje największe wsparcie. Trzymali za mnie bardzo mocno kciuki i wierzyli, że zajdę daleko. Chyba nawet wierzyli we mnie bardziej niż ja sama.  

Czy zwycięstwo w konkursie piękności dało Pani nowe możliwości, a może już otwarły się drzwi do dalszej kariery?
Teraz skupiam się na moich studiach, które są dla mnie priorytetem. Choć przyznam szczerze, że dostałam sporo zapytań po konkursie piękności odnośnie sesji zdjęciowych, także obrało to kierunek modelingu. Wcześniej, jeszcze przed galą finałową pracowałam jako modelka, jednak traktowałam to jako hobby. Teraz jeśli będzie taka szansa i możliwość to będę brała udział w różnych sesjach, jednak chcę się skupić na nauce na Akademii Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza w Warszawie, bowiem te studia były moim największym marzeniem.

Będzie jeszcze Pani próbować swoich sił w innych konkursach piękności?
Nie wykluczam tego, że już nigdy nie spróbuję swoich sił w konkursach piękności, bowiem jest to bardzo ciekawa przygoda i doświadczenie. Jeśli nadarzy się taka okazja i znajdę na to czas, to jak najbardziej. Kto wie, może jeszcze sama się zaskoczę..

Warto próbować swoich sił, spełniać marzenia?
Oczywiście! Nidy nie brałam pod uwagę tego, że chociażby jestem z małej miejscowości, to nie oznacza to, że mogę mniej. Teraz jest o wiele łatwiej niż kiedyś, jest dostęp do internetu, po prostu wystarczy chcieć. Co roku przekładałam decyzję, by wziąć udział w konkursie piękności i w końcu się zgłosiłam. Trzeba wierzyć w siebie, nawet jeśli coś nie uda się od razu, to zawsze człowiek jest bogatszy o nowe doświadczenie. Ważne jest to, by nigdy nie poddawać się w dążeniu do celu! 

Z Sandrą Naum, IV Wicemiss Polski, rozmawiała Patrycja Cieślok
  

Sandra Naum
ma 22 lata i od urodzenia mieszka w Łączy w powiecie gliwickim, w gminie Rudziniec. Jest absolwentką VII LO w Gliwicach. Uczęszczała także do Szkoły Muzycznej w Gliwicach, gdzie ukończyła I stopień w klasie fortepianu. Obecnie studiuje aktorstwo i wokalistykę na Akademii Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza w Warszawie.

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj