Na początku kwietnia poprosiliśmy mieszkańców o opinię w tej sprawie. W ten sposób chcieliśmy zainspirować, a może bardziej zdopingować, do działań w kwestii nazwy. Zdopingować miasto, radnych i mieszkańców.

Po naszym apelu, internauci nie zawiedli. Pojawiły się propozycje różne. Od prześmiewczych (im. Makłowicza, bo latem robi się tam patelnia), po związane z historią miasta - tę odleglejszą i bardziej współczesną: skwer Balcerowicza, Balcerek, Przystań, Stary Port, Kanału Kłodnickiego.

O nazwie głośno dwa lata temu 

W 2020 roku, po tekście w „Nowinach Gliwickich” o zagospodarowaniu skweru nad DTŚ, do miasta w sprawie nazwy - Kanału Kłodnickiego właśnie - wystąpiło stowarzyszenie Inicjatywa Na Rzecz Ochrony Reliktów Kanału Kłodnickiego. - To dobra okazja, by wykorzystać przestrzeń do pełniejszego zaakcentowania historii, szczególnie w miejscu, w którym śluza 18. musiała ustąpić planowanej budowie trasy – wyjaśniała wówczas Katarzyna Florjańska ze stowarzyszenia.
Inicjatywa Na Rzecz Ochrony Reliktów Kanału Kłodnickiego to grupa społeczników działających na rzecz zachowania w formie fizycznej, materialnej, ale również w pamięci wszystkiego, co wiąże się z historią kanału na terenie dwóch województw, śląskiego i opolskiego.
- Mamy pomysł na nazwę skweru. Jednak z uwagi na fakt, że nadawanie nazw ulic i placów jest kompetencją ustawowo przypisaną Radzie Miasta chcemy sprawę omówić w pierwszej kolejności z radnymi – mówi Łukasz Oryszczak, rzecznik prezydenta miasta.

Skwer zasługuje, bo to jedyne znaczące miejsce w centrum 

Tomasz Mirosław Kowalski ze stowarzyszenia Inicjatywa Na Rzecz Ochrony Reliktów Kanału Kłodnickiego widzi to tak: jeśli nazwa dla skweru to ściśle związana z wydarzeniem, osobą, miejscem ważnym w historii Gliwic. Jego zdaniem to ostatnia znacząca przestrzeń miejska w centrum i nadanie jej odpowiedniej rangi poprzez znalezienie trafnej i adekwatnej nazwy utrwali ją w społecznym obiegu. Patrząc na to miejsce ma przed oczyma oczywiście Kanał Kłodnicki. Jednak wiedza drodze wodnej europejskiej rangi jest wśród mieszkańców niewielka. I właśnie nazwanie skwerowi imienia Kanału Kłodnickiego będzie rodzajem hołdu, ale też przyczynkiem by wiedzę o nim spopularyzować. - Mamy w Gliwicach ulicę Portową, Kanałową, Baildona, Hutniczą, dlaczego nie nazwa związana z gliwicką industrią, na przykład Kanału Kłodnickiego – Kowalski uważa, że to dobry moment na rozpoczęcie dyskusji, bo skwer odremontowano, a stowarzyszenie pracuje nad muralem.

 

Rok 2022 jest doskonałym momentem na dyskusje o nazwie skweru, mija bowiem 210 lat od chwili zakończenia budowy Kanału Kłodnickiego.

 


Wybrano już jego miejsce - będzie to ściana jednej z kamienic przy ulicy Fredry. Są już zgody wspólnoty i administracji, a Inicjatywa rozmawia z trzema artystami, którzy podjęliby się wykonania muralu. Zaproponowano trzy lokalizacje upamiętnienia kanału, w tym sensie, że będzie to rodzaj tryptyku, pokazujący, jak wyglądało to miejsce kiedyś. Pierwsza, to właśnie Fredry, kolejne na budynkach w okolicy Gliwickiego Centrum Handlowego - w tym miejscu był port miejski, a niedaleko są budynki dawnego urzędu celnego. Trzecia to okolice Politechniki Śląskiej. Na razie przygotowano kilka propozycji, między innymi te znane z przedwojennych pocztówek. O tym, co finalnie znajdzie się na muralu zdecydują wspólnie przedstawicie Inicjatywy, artyści i mieszkańcy.

Budowano go aż 23 lata, zamknięto w 1936 roku 

Rok 2022 jest doskonałym momentem na dyskusje o nazwie skweru, mija bowiem 210 lat od chwili zakończenia budowy Kanału Kłodnickiego. Niezależna droga wodna o nazwie Klodnitz-Kanal w pierwotnej wersji miała mieć 67 km, ostatecznie zaś 53, 7 km. Projekt ukończono w 1789 roku. Jego najważniejszymi elementami było 17 drewnianych śluz, takie same zastawy oraz mosty. Budowę rozpoczęto od ujścia Odry i co rok posuwano się w górę biegu. Historia budowy mogłaby posłużyć za scenariusz dramatu kryminalnego: afery budowlane, kłopoty z pracownikami, kłótnie o to, kto zaniedbywał, część inżynierów (ta wizjonerska) była zadania, że drewno to przeżytek i murować trzeba, inni (w tym projektant i wysocy pruscy urzędnicy), że przecież drewno to od lat i tak budować należy. Niestety, rację mieli ci pierwsi, bo już po kilku sezonach użytkowania śluz i nabrzeży okazało się, że drewno to faktycznie przeżytek.

 

Budowę kanału ostatecznie zakończono po 23 latach - w 1812 roku. Był eksploatowany do 1936 roku.

 


Kanał pierwotnie miał się kończyć w Gliwicach. Ale tak się nie stało. Coraz bardziej rozwijała się huta, budowano nowe kopalnie na całym Górnym Śląsku. Dlatego właśnie zdecydowano o budowie podziemnej sztolni w kierunku Chorzowa, która, oprócz transportu, miała za zadanie odprowadzanie wody z kopalń. Tak narodziła się Haupt Schlussel Erb Stollen – Główna Kluczowa Sztolnia Dziedziczna, dziś atrakcja turystyczna o europejskim znaczeniu. W ten sposób miało powstać połączenie Odry z górnośląskimi kopalniami i innymi zakładami z okręgu przemysłowego, które mogły spławiać swoje produkty bezpośrednio do Odry i dalej w kierunku Wrocławia lub Berlina.

Małgorzata Lichecka
 

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj