Były w tej sprawie dwie interpelacje radnych, pisma rady dzielnicy Obrońców Pokoju i petycja do prezydenta. 
Poszło o lokalizację punktu przy ul. św. Wojciecha, w bardzo bliskiej odległości od domów jednorodzinnych. 

Wzięli nas z zaskoczenia 

Tomasz Tylutko, radny z klubu PiS, nie ma nic przeciwko takim punktom. Wie też, że do tego przy Rybnickiej jest daleko i w dodatku jest oblegany. Więc PSZOK-ów mogłoby być w Gliwicach więcej, z tym radny także nie polemizuje. Polemizuje natomiast z formą, w jakiej o tak istotnej dla ludzi inwestycji poinformowano. - Na listopadowej sesji, w punkcie o pracy prezydenta, znalazł się zapis o tym, że Gliwicom przybędą dwa punkty - na działkach miejskich przy św. Wojciecha i w okolicach Tesco przy Łabędzkiej. Wcześniej nic o tej inwestycji nie mówiono – opowiada Tylutko. Zaskoczeni byli chyba wszyscy radni, ale tylko dwoje złożyło w tej sprawie interpelacje. Jedną radny Tylutko, drugą Krystyna Sowa, wiceprzewodnicząca rady miasta.

Co chcieli wiedzieć radni?

Interpelacje były w zasadzie bliźniacze: radni chcieli wiedzieć na jakim etapie jest tworzenie takich punktów, gdzie będą  co o tym decydowało oraz jaki rodzaj śmieci się w nich znajdzie. Odpowiedź urzędników, dla obu radnych, także była bliźniacza.  
   
Spokojnie, to tylko PSZOK

Okazało się, że Przedsiębiorstwo Zagospodarowania Odpadami złożyło wniosek w konkursie na unijne dofinansowanie: można było pozyskać około 2 mln na punkt, a inwestycję chciano realizować, kiedy PZO konkurs wygra. Tak tłumaczyła w piśmie do radnych Agnieszka Leszczyńska, naczelniczka wydziału nadzoru właścicielskiego gliwickiego urzędu. Wyjaśniała także, że urzędnicy brali pod uwagę różne miejsca w różnych dzielnicach, a liczyły się: ich dostępność, właściciel (musi być miasto), by punkty znajdowały się możliwie blisko dużych skupisk ludności, aby nie powodować problemów z samodzielnym dostarczeniem odpadów i nie zniechęcać ich do korzystania z punktu uciążliwym dojazdem. I najważniejsze: nie budować w bezpośrednim sąsiedztwie domów, ze względu na możliwość powstawania konfliktów społecznych. 

Za blisko śmietniska 

Konflikt jednak wybuchł. I na interpelacjach się nie skończyło. Rada dzielnicy Obrońców Pokoju także oburzyła się takim działaniem i wystosowała pismo do prezydenta. Bogusław Superat, przewodniczący zarządu rady dzielnicy, w imieniu wielu mieszkańców, wskazuje w nim, że pominięto jakiekolwiek konsultacje, żaden z urzędników nie zwrócił się do rady z pytaniem, czy taki punkt na Wojciecha to dobry pomysł. Wobec tego radni dzielnicowi mówią „nie” i czekają na konsultacje, jeśli miasto dalej będzie chciało w ich dzielnicy budować PSZOK.  
    
W punktach gromadzi się różne odpady: od gruzu, poprzez sprzęt AGD, meble, przeterminowane leki, zużyte baterie  i akumulatory.  - Ludzie nie chcą mieć pod oknami śmietnika, mnie to nie dziwi. I co z tego, że zapewnia się nas, że to bezpieczne i nie śmierdzi, wystarczy, że wygląda. Na Rybnickiej jest w polu, tutaj wśród domków jednorodzinnych – mówi jeden z mieszkańców dzielnicy.   
Zdaniem urzędników inwestycja przy św. Wojciecha spełnia wszystkie wymogi określone w przepisach. - Przeanalizowaliśmy wiele czynników dotyczących lokalizacji, wiąże się to z ustawą o utrzymaniu czystości i porządku w gminach - chodzi o łatwy dostęp do punktu wszystkich mieszkańców. Jednak nie precyzuje ona minimalnej odległości między obszarem zabudowanym a PSZOK-iem. Działka przy św. Wojciecha jest duża - obejmuje ponad 41 000 m2, z czego tylko niespełna 3000 m2  przeznaczono na punkt – tłumaczy Łukasz Oryszczak, rzecznik prezydenta Gliwic.  

Św. Wojciecha ma szczęście

Bo projekt złożony w lipcu 2020 roku  przez Przedsiębiorstwo Zagospodarowania Odpadami nie przeszedł w konkursie. - Uzyskał negatywną ocenę formalną. Przyczyny braku pozytywnej oceny będą wyjaśniane z zarządem spółki – tak komentuje tę kwestię Oryszczak.  

Dlaczego zabrakło konsultacji?

Rzecznik wyjaśnia: tak, jak ma to miejsce w wielu projektach z dofinansowaniem zewnętrznym, prace nad wnioskami prowadzono do ostatniej chwili i celowo złożono trzy odrębne wnioski, aby możliwa była rezygnacja w przypadku wątpliwości.  - Po ich złożeniu wydział usług komunalnych rozpoczął konsultacje. Wystąpiono do właściwych rad dzielnic z pełną kompleksową informacją. W przypadku Szobiszowic przekazano je radnym rady miasta z okręgu, ponieważ  w tamtym czasie nie było formalnie utworzonej rady dzielnicy. Kiedy to się stało informacje oraz dodatkowe materiały otrzymał radny, który został później przewodniczącym zarządu dzielnicy. Urząd nie otrzymał jednak stanowiska tej sprawie – mówi Oryszczak. 

Magdalena Budny, prezes  Przedsiębiorstwo Zagospodarowania Odpadami, zapewnia, że jeśli powstaną nowe punkty, miejsca zbierania odpadów zostaną uszczelnione przez zastosowanie nieprzepuszczalnego podłoża z systemem do odprowadzania ewentualnych wycieków oraz ścieków, a każdy odpad  - zbierany znajdzie się  w specjalistycznym, szczelnym pojemniku. Jej zdaniem zastosowane rozwiązania wyeliminują całkowicie ryzyko związane z zanieczyszczeniem, skażeniem gleby oraz wód powierzchniowych i gruntowych.  

- Warto rozwiać również obawy dotyczące przykrych zapachów. Odpady, które potencjalnie mogą być źródłem, to odpady organiczne, m.in. bioodpady. Mając świadomość, że mogłyby być dla mieszkańców uciążliwe, w planowanej inwestycji   zrezygnowano z ich przyjmowania - dodaje Budny.

Oryszczak uważa, sposób organizacji PSZOK nie wpływa negatywnie na sąsiedztwo. - Niemniej ich lokalizacja powinna zostać skonsultowana z radami dzielnic, tak aby uniknąć niepotrzebnych kontrowersji czy obaw mieszkańców. Z pewnością nie jest to temat na szerokie konsultacje ankietowe - dodaje.

Miasto zmieniło zdanie co do działki przy św. Wojciecha: już nie będzie brana pod uwagę jako lokalizacja dla PSZOk, bo są nią zainteresowani inwestorzy prywatni. Zostanie więc wystawiona, w przetargu, na sprzedaż. 

Małgorzata  Lichecka


wstecz

Komentarze (0) Skomentuj