Antoni Kosek ma 81 lat i mimo że od dziesięcioleci mieszka w Rudzińcu, czuje się góralem. – Urodziłem się na Podhalu, a tam, wiadomo, albo się jest muzykantem, albo rzeźbiarzem – mówi. – Ja wybrałem to drugie.
Pan Antoni przez 60 lat pracował jako drwal. Ciągłe obcowanie z drzewami, naturą, tak go wciągnęło, że poświęcał temu nawet czas wolny.
– Czasem człowiek szedł do lasu i dniami szukał tych
poroży, i nic. A czasem wyszedłem na skraj i znajdowałem kilka –
uśmiecha się.
Rzeźby wyglądają niezwykle naturalnie, jakby wyszły spod dłuta wprawnego artysty, a Kosek za takiego się nie uważa.
Rzeźby wyglądają niezwykle naturalnie, jakby wyszły spod dłuta wprawnego artysty, a Kosek za takiego się nie uważa.
– Ja
jestem amatorem, nikt mnie tego nie uczył. Ot, przyjdzie mi coś do głowy
i dłubię po swojemu – mówi skromnie.
Za sztukę wziął się bardzo późno, bo – jak wspomina – miał już dobrze po czterdziestce. Na początek robił ramki z trawy. Na dowód pokazuje jedną z nich. Wygląda jak poukładane obok siebie zapałki. – To taka specjalna trawa, suszę ją, a potem kleję – wyjaśnia.
Potem przyszedł czas na… okręty, które dumnie stoją na kredensie. Duże, efektowne.
Za sztukę wziął się bardzo późno, bo – jak wspomina – miał już dobrze po czterdziestce. Na początek robił ramki z trawy. Na dowód pokazuje jedną z nich. Wygląda jak poukładane obok siebie zapałki. – To taka specjalna trawa, suszę ją, a potem kleję – wyjaśnia.
Potem przyszedł czas na… okręty, które dumnie stoją na kredensie. Duże, efektowne.
Skąd u
górala miłość do morza? Kosek się uśmiecha. – Tego panu nie powiem,
gdzieś widziałem jakiś trójmasztowiec i później podobny wyszykowałem w
domu. Dykta, drzewo, maszty z folii.
Obok okrętów choinka z szyszek i bożonarodzeniowa szopka. Złote kopuły, wewnątrz figurki. Piękne i pracochłonne. Po
prawej moją uwagę przykuwają dwie drewniane szarotki, jako żywo
przypominające o podhalańskim pochodzeniu mojego rozmówcy.
– Górale tak
mają, że ciągle myślą o miejscu pochodzenia – śmieje się. – A ten oset
to taki nasz symbol.
Pan Antoni nie potrafi usiedzieć na miejscu. Swego czasu zagospodarował stajnię na kolejne pomieszczenie, w którym składuje swoje prace. Przez tych kilkadziesiąt lat uzbierało się tego niemało. W stajni kolejne choinki, szopki, szarotki i statki. Obok wyrzeźbiona w drzewie kolorowa papuga. Kapitalna robota!
Pan Antoni nie potrafi usiedzieć na miejscu. Swego czasu zagospodarował stajnię na kolejne pomieszczenie, w którym składuje swoje prace. Przez tych kilkadziesiąt lat uzbierało się tego niemało. W stajni kolejne choinki, szopki, szarotki i statki. Obok wyrzeźbiona w drzewie kolorowa papuga. Kapitalna robota!
(san)
Komentarze (0) Skomentuj