Przez ćwierć wieku najważniejszym motywem działania stowarzyszenia jest integracja. I choć to słowo dziś już jest mocno wyświechtane, w jego przypadku ma moc.    
 Zaczęło się w niewielkim pokoiku w prywatnym mieszkaniu Janiny Stoksik. Ta filigranowa kobieta, wielka duchem i niezwykle aktywna, mimo że przykuta do wózka (stwardnienie rozsiane), postanowiła odmienić los osób niepełnosprawnych. Wiedziała o wszelkich deficytach i była głęboko przekonana, że uda się wyrwać ich z domów i pokazać świat. Wiedziała też, że tylko wspólna sprawa jest w stanie połączyć. I taką wspólną sprawą okazało się Stowarzyszenie Osób Niepełnosprawnych, Inwalidów, Ich Opiekunów i Przyjaciół „SON”. Założone przez filigranową kobietę w niewielkim pokoiku na jednym z gliwickich osiedli.

- Janeczka bez wątpienia była tą, która zrobiła pierwszy krok. I potem przecierała bardzo różne ścieżki. Dziś korzystamy z tego i już naturalnym jest dyskusja z i o niepełnoprawnych. Ona dała impuls, my staramy się iść dalej i dalej - Krystyna Dorywalska, prezes SON, jest pewna, że wiele jeszcze przed nimi. Bo dziś może łatwiej zaktywizować ludzi, ale problemów nie ubywa.        

Stowarzyszenie powstało w 1994 r. Od 2004 ma status organizacji pożytku publicznego. - Jakie wyznaczyliśmy sobie cele? Wydawałoby się, że całkiem zwyczajne: integracja środowiska osób niepełnosprawnych poprzez zwiększanie ich uczestnictwa w szeroko pojętym życiu społecznym, gospodarczym i kulturalnym, przeciwdziałanie izolacji środowiskowej oraz rehabilitacja zdrowotna i społeczna osób niepełnosprawnych. Jakkolwiek by to nie brzmiało „formułkowo”, my to od dwudziestu pięciu lat autentycznie to robimy - dodaje Dorywalska. 

W styczniu 1999 r. przystąpiło do SON, jako sekcja, Śląskie Stowarzyszenie Chorych na Osteoporozę. Grupa cieszyła się dużą popularnością, organizując  różnorodne zajęcia – od ciekawych wykładów i prelekcji, przez edukacyjne marsze nordic walking po Gliwicach, po rewelacyjnie organizowane jednodniowe wycieczki autokarowe. 

Rok 2000 był zdecydowanie rokiem dotacji. Przyznał je ambasador Kanady w Polsce, a umożliwiła ona zakup sprzętu do Punktu Rehabilitacji „SON”. Dzięki temu mieszkańcy mogli korzystać z zabiegów fizykoterapii wykonywanych przez wykwalifikowane rehabilitantki, zatrudnione przez gliwicki OPS. 

Natomiast  grant Przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce pozwolił na  utworzenie w SON centrum wolontariatu dla osób niepełnosprawnych i starszych. Był to pierwszy zorganizowany wolontariat w Gliwicach i pierwszy o takim charakterze w południowej Polsce. Koordynatorem pracy wolontariuszy jest Dorota Labus, będąca również sekretarzem zarządu SON. Wolontariusze najczęściej towarzyszą podopiecznym w zagospodarowaniu wolnego czasu - to rozmowy, spacery, wspólne wyjścia itd. Najważniejszy jest jednak kontakt z drugim człowiekiem. 

W 2003 r. w SON, z inicjatywy dr Małgorzaty Szalińskiej-Otorowskiej, logopedy, rozpoczęła działalność grupa specjalistów oraz chorych, pracujących wówczas  w gliwickiej poradni pedagogiczno-psychologicznej. W  stowarzyszeniu stworzono pionierską sekcję „Afazja”. Skupia osoby dotknięte afazją właśnie (utratą mowy wskutek udarów, chorób neurologicznych, wypadków komunikacyjnych itp.) oraz ich opiekunów. 

To poważna dysfunkcja, która bez odpowiedniej rehabilitacji prowadzi do depresji, bowiem afatycy borykają się z niemożnością wymiany myśli i uczuć. Oprócz ćwiczeń logopedycznych istotna jest terapia z elementami arteterapii, muzykoterapii, ćwiczeń rehabilitacyjnych na basenie. 
Ważną formą aktywizującą chorych i ich opiekunów są wspólne wyjazdy na turnusy rehabilitacyjne lub wycieczki. Doktor Szalińska-Otorowska skutecznie namawia kolejne zespoły do pracy woluntarystycznej. W pracę sekcji angażują się studenci logopedii, zaś przez dwadzieścia pięć lat bezinteresownie pomagało wiele osób.             

Istotnym elementem działań stowarzyszenia jest opieka nad osobami starszymi i tu nieoceniona okazuje się Małgorzata Bonarek, która, oprócz pracy w zarządzie SON, od lat pracuje z ludźmi starszymi, niosąc im pomoc w domu. 

Przez dwadzieścia pięć lat  z programów stowarzyszenia skorzystało wielu gliwiczan,  dla dziesiątek stało się ono miejscem "pracy", a raczej spełniania się w działalności społecznej. To doskonała szkoła, uwrażliwiająca na sytuację grup wykluczonych. 

Dziś SON jest już innym stowarzyszeniem niż u progu swojej działalności. Najważniejsze jednak pozostało - wiara w ludzi. Bez tego nie udałoby się Stoksik porwać tylu wspaniałych osób, a stowarzyszeniu kontynuować aktywności. Ważną cezurą czasową był rok 2015 - w sierpniu zmarła założycielka i wieloletnia prezeska, od tej daty stowarzyszenie nosi jej imię. 

- Teraz przed nami nowe wyzwania: aktywizacja zawodowa ludzi niepełnosprawnych, walka z barierami  architektonicznymi - choć wiele miejsc już dostosowano, wciąż jest ich za mało. Kluczowa okazuje się  organizacja czasu osób niepełnosprawnych i starszych oraz coś, co jest nie do przecenienia, czyli integracja. Bo razem można góry przenosić - podsumowanie Dorywalska.  


wstecz

Komentarze (0) Skomentuj