"Nowiny Gliwickie" pytają mieszkańców o ich wizję miasta. 

Prace nad strategią wkraczają w kolejny etap: po sformułowaniu wizji, eksperci i mieszkańcy pochylą się nad szczegółowymi celami strategicznym. 

Założenia te są efektem jesiennych spotkań tematycznych w ratuszu i prowadzonych tam dyskusji i analiz czterech zespołów doradczych prezydenta miasta, w skład których wchodzą przedstawiciele Urzędu Miejskiego i miejskich jednostek organizacyjnych, radni miejscy i dzielnicowi, reprezentanci Politechniki Śląskiej, lokalnych instytutów badawczych i NGO’sów, a także dysponujący fachową wiedzą i doświadczeniem mieszkańcy, którzy zgłosili się do prac.
Te grupy robocze (społeczna, środowiskowa, przestrzenna i gospodarcza), działają przy wsparciu specjalistów – dr. Marcina Barona (ekspert wiodący), dr Anny Syrek-Kosowskiej (ekspert grupy gospodarczej), Szymona Ciupy i dr. Macieja Borsy (eksperci grupy przestrzennej), dr. Leszka Trząski (ekspert grupy środowiskowej) oraz Sylwii Widzisz-Pronobis i Grzegorza Pronobisa (eksperci grupy społecznej). Również „Nowiny Gliwickie” postanowiły aktywnie włączyć się w dyskusję o strategii i o tym, jakie będę Gliwice 2040, oddając głos mieszkańcom. To już dziesiąty odcinek naszego cyklu.

Agnieszka Baron-Twarkowska, Telewizja Imperium i Radio Imperium: 
Jak chciałabym, żeby wyglądały Gliwice za 18 lat? To już całkiem bliska perspektywa, zależna od nas. To my jeździmy samochodami, stoimy w korkach i się denerwujemy. Czy mamy alternatywę? Tak! Transport zbiorowy, który jest bardziej przyjazny dla środowiska i naszej kieszeni. Bardzo spodobało mi się hasło kampanii Zarządu Transportu Metropolitalnego “zamień EGO na EKO”. To TY droga czytelniczko, czytelniku, masz władzę. Co z tego, że powstaną nowe ścieżki rowerowe, jeśli poza “weekendowymi cyklistami” w tygodniu nikt nie będzie nimi jeździć? Zostawmy samochody pod domami i zobaczmy miasto z innej perspektywy. Może zachwyci nas na nowo park Chrobrego podczas porannej podróży do pracy? Nie stać Cię na rower? Wypróbuj system miejskich wypożyczalni. Jeżeli nie będzie rowerzystów, to nie będzie widoków na dalsze rozbudowywanie ścieżek rowerowych. I nomen omen koło się zamyka. Miasto to nie tylko ta część, za którą odpowiada samorząd. To także nasze prywatne posesje, ogrody, niestety często wybrukowane po same brzegi. A mogłoby być inaczej. Więcej zieleni, mniej smogu. Wygoda podróżowania samochodem jest pozornym przywilejem. Cóż z tego, że w krótkim czasie dojedziemy z punktu A do punktu B, jeśli później autem podjedziemy na siłownię, żeby “wyrobić” na bieżni limit kroków? Pomyślmy o tym. Wymagajmy od innych, ale najpierw zacznijmy od siebie i naszych przyzwyczajeń.

Tomasz Czoik, Gazeta Wyborcza: 
Gliwice są dziś jednym z największych i najważniejszych ośrodków w Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii, przyciągającym dużych inwestorów z różnych branż. Do 2040 roku miasto powinno zrobić wszystko, żeby nadal być jednym z motorów napędowych regionu. Dalsze zacieśnianie współpracy z biznesem jest bardzo ważne, ale władze Gliwic powinny się też skupić na innych obszarach. Chciałbym, żeby w 2040 roku Gliwice jednoznacznie kojarzyły się jako miasto przyjazne swoim mieszkańcom, a śródmieście było przestrzenią tętniącą życiem, ale służącą też wypoczynkowi i obcowaniu z kulturą. Z pewnością pomogłoby w tym dalsze ograniczanie ruchu samochodowego w tej części miasta. Dojazd do centrum innymi środkami transportu – szybką koleją, autobusem czy rowerem – musi być jednak znacznie łatwiejszy, także z odległych dzielnic Gliwic. W innym wypadku mieszkańcom trudno będzie zrezygnować z aut. Innym ważnym zadaniem stojącym przed miastem jest walka ze smogiem. Gliwicom daleko dziś do ideału w tej kwestii. W sezonie grzewczym normy zanieczyszczenia powietrza są tu przekraczane nawet o kilkaset procent. W parze ze staraniami o czyste powietrze powinno iść też dalsze zazielenianie miasta i unikanie nieprzemyślanych wycinek drzew. W 2040 roku Gliwice powinny być wolne od “betonozy”. Mam nadzieję, że do 2040 roku jedną z wizytówek miasta będą Bulwary Kłodnicy z prawdziwego zdarzenia. Zieloną oazę, która przyciągałaby mieszkańców, powinny mieć jednak wszystkie dzielnice Gliwic.

Michał Szewczyk, portal 24Gliwice.pl: 
Gliwice w 2040 roku? To miasto odpowiadające na wyzwania współczesności. Nikt już nie mówi o potrzebie stawiania na zieleń czy o budowie dróg rowerowych. To już mamy za sobą. Teraz, w 2040 roku, Gliwice to miasto nadążające za zmianami. Pomne zaniedbań z początku XXI wieku (a zwłaszcza z przespanej, drugiej dekady) Gliwice chcą być w awangardzie miejskich tendencji rozwojowych.
To możliwe, bo w 2040 są miastem silnym aktywnością swoich mieszkańców: lokalnych społeczności, grup sąsiedzkich i rad dzielnic. „Społecznik” w oczach urzędników przestał być synonimem „opozycjonisty”, a „urzędnik” dla mieszkańca z „przeciwnika” zamienił się w „partnera”. Wzajemne zaufanie pozwala na realizację wielu oddolnych projektów, a nawet największe inwestycje realizowane są przez prymat dobra mieszkańców. To Gliwiczanie są priorytetem, a miasto promuje ich działalność. Mieszkańcy Gliwic piastują też w swoim mieście najważniejsze funkcje. Zarządzają miastem, odpowiadają za jego estetykę, planowanie przestrzenne, sferę rekreacyjną i kulturalną. Są więc autorami, ale jednocześnie też odbiorcami swoich decyzji. Dzięki temu czują za miasto odpowiedzialność.
W 2040 toku gliwiczanie są dumni ze swojej bogatej historii. Pielęgnują ją i pamiętają o tych, którzy kochali to miasto tak samo mocno. Dlatego w mieście stoi pomnik Karla Schabika, są ulice Jerzego Lewczyńskiego, Richarda Riedela, Ewy Strzelczyk, Jana Suchana. Nowego patrona zyskał stadion miejski przy Okrzei. To Waldemar Fornalik, który kilka lat wcześniej sięgnął z Piastem po mistrzostwo kraju i zagrał w Lidze Mistrzów.
Gliwice wreszcie odzyskały dla miasta rzekę. Kłodnica jest czysta, a na jej brzegach powstały klimatyczne knajpki serwujące wysokoprocentowy „Gliwicki Kanal-Wasser”. Gliwiczanie lubią też przesiadywać na ul. Zwycięstwa, gdzie uspokojono ruch a lokale zajęli drobni handlowcy, sklepikarze i restauratorzy. Wśród młodzieży szczególną popularnością cieszą się puby „Bankowa” i „Aptekarska”, których nazwy nawiązują do dawnych najemców urokliwych kamienic.
Na deskach Teatru Victoria grany jest właśnie najnowszy dramat Twardocha. Autor zabiegał, by właśnie to magiczne miejsce było tłem jego opowieści. Po rewitalizacji Victoria stała się bowiem najważniejszą sceną w regionie i jest wizytówką kulturalnego ożywienia w mieście. Duch artystycznej wolności pobrzmiewa też na starówce, gdzie rozsiadły się małe galerie sztuki, antykwariaty i pracownie rzemieślnicze.
Gliwice w 2040 roku są miastem szytym na miarę. Odrzuciły gigantomanię i sny o rywalizacji z większymi ośrodkami. We wciąż kameralnym mieście czuć atmosferę wolności i potencjał na kolejne zmiany. Bo Gliwice żyją, są w ciągłym, nieustannym ruchu. Ale przede wszystkim są miastem życzliwym. Tylko tyle. I aż tyle.

Katarzyna Kowińska, Fundacja Po Prostu Da Się: 
Marzą mi się Gliwice wspólne, obywatelskie, gdzie każdy w łatwy dla siebie sposób (a to oznacza, że nie tylko online) może proponować zmiany, inicjować działania i współtworzyć swoje otoczenie, bo propozycje te są brane na poważnie. Chciałabym żeby organizacje pozarządowe były partnerem do rozmów i działania. To przecież pracujący w nich społecznicy pierwsi znajdują problemy w swoim otoczeniu, zmieniają je w wyzwania i znajdują dla nich rozwiązania. Czemu nie traktować ich jak partnerów i nie zlecić im części miejskich zadań? Warto też przemyśleć organizację rad dzielnic i podejść do niej bardziej elastycznie: zamiast wieloosobowych sztywnych struktur pozwolić na tworzenie się mniej licznych rad (zwłaszcza w mniej zaludnionych dzielnicach), za to złożonych z faktycznych społeczników. Niech też będą Gliwice, zgodnie z hasłem, nowoczesne, ale tak po ludzku. Niech czerpią z doświadczeń innych europejskich miast, odbetonowując i zazieleniając przestrzeń, tworząc ścieżki rowerowe nie kosztem zieleni i nie na papierze. Obok przyszłości ważna jest też przeszłość, a z tej możemy czerpać garściami. Skoro rozwiązania, które zaproponował Schabik, do dzisiaj mogą uchodzić za wzór, może warto poszukać jego następców? Mam przeczucie, że ściślejsza współpraca z politechniką, w obszarze projektowania przestrzeni i miejskiej architektury to krok w dobrym kierunku. Skoro od marzeń zaczynałam to dodam jeszcze takie: o czystej Kłodnicy. I czystej przyjemności spacerowania po naszym mieście. I życzę (nie tylko sobie) spełnienia marzeń

Małgorzata Lichecka
 

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj