Tak w skrócie można określić mecz pomiędzy koszykarzami GTK Gliwice a Polskim Cukrem Toruń. Gospodarze zagrali podobnie jak przed tygodniem z Anwilem Włocławek i mecz z torunianami zakończył się podobnym wynikiem. Wicemistrz Polski pewnie wygrał 97:83 (26:21, 25:20, 21:18, 25:24).
Jak przed tygodniem, GTK od początkowych minut rzuciło się do
natarcia. Pierwsze punkty z półdystansu zdobył Quinton Hooker, który w
pierwszej piątce zastąpił Roberta Skibniewskiego. Za chwilę prowadzenie
podwyższył Marcin Salamonik. Polski Cukier próbował otworzyć wynik, ale
piłka nie chciała wpadać do kosza. Goście dobrze prezentowali się „na
desce”, dzięki czemu otrzymywali kolejne szanse na ponowienie akcji. W
końcu, po kolejnej zbiórce, efektownym wsadem punkty zdobył Cheikh
Mbodj. W kolejnej akcji do remisu doprowadził Aaron Cel. Ten sam
zawodnik „trójką” wyprowadził torunian na pierwsze prowadzenie (9:8).
Drużyna Dejana Mihevca złapała swój rytm i kolejne trafienie zza łuku
zanotował Karol Gruszecki, który do tego momentu nie potrafił się
wstrzelić. Wśród gliwiczan problemy z przewinieniami miał Maverick
Morgan, ale jego zmiennik Łukasz Ratajczak ponownie prezentował wysoką
dyspozycję. Po trafieniu spod kosza straty gospodarzy wynosiły tylko
jeden punkt (15:16). Rywale odpowiedzieli akcją 2+1 w wykonaniu
Krzysztofa Sulimy. Środkowy wicemistrzów Polski doskonale prezentował
się w strefie podkoszowej, gdzie zbierał kolejne piłki i dobijał
(22:18). Dobrą zmianę dał także Bartosz Diduszko, ale na koniec
pierwszej kwarty zza łuku przymierzył Damian Pieloch i straty
miejscowych nie były duże (21:26).
Próbował je odrobić Marcin Salamonik do spółki z Ratajczakiem, lecz Polski Cukier kontrolował przebieg wydarzeń na parkiecie i utrzymywał bezpieczną przewagę. Sytuacja zmieniła się dopiero, kiedy Marek Piechowicz i Kacper Radwański rozpoczęli serię punktową gospodarzy. Zakończył ją celnym trafieniem z półdystansu Damian Pieloch (37:39). To podrażniło torunian, a w szczególności Aarona Cela, który wykorzystując swoje doświadczenie, ostudził zapędy miejscowych. Dobry fragment zanotował też Gruszecki – ten najpierw wykończył kontrę, a następnie zaliczył akcję trzypunktową. Ostatecznie GTK traciło do przeciwnika po pierwszej połowie 10 punktów, czyli tyle samo, ile przed tygodniem do Anwilu Włocławek.
Scenariusz z poprzedniego meczu powtórzył się i teraz. Po przerwie goście podkręcili tempo i zupełnie zdominowali strefę podkoszową. Kiedy piłka trafiała do Mbodja lub Sulimy, nie było już szans na powstrzymanie silnych zawodników z Torunia. Dodatkowo koszykarze wicemistrzów Polski umiejętnie dzielili się piłką, dzięki czemu mieli wiele otwartych pozycji do rzutów. Kolejne trafienia z dystansu zanotowali Glenn Cosey i nawet głęboki rezerwowy, Paweł Krefft. Po trzech kwartach gliwiczanie tracili do przeciwnika 13 „oczek” (59:72).
Wiary w zwycięstwo nasi nie stracili i od początku ostatniej odsłony zabrali się do odrabiania strat. Na parkiet powrócił Morgan, który został dwa razy sfaulowany, ale łącznie trafił tylko dwa rzuty wolne. Kontrę skutecznie wykończył także Radwański (63:72) i gdyby w kolejnej akcji podanie do niego było dokładniejsze, byłaby i szansa na kolejne dwa łatwe punkty. Tak się jednak nie stało i ataku pozycyjnego nie udało się zakończyć skutecznym rzutem, a w odpowiedzi z rogu boiska trafił Cosey. Chwilę później tym samym popisał się Diduszko i Polski Cukier mógł odetchnąć z ulgą. W końcówce oba zespoły postawiły już tylko na atak i oglądaliśmy popisy strzeleckie z obu stron. Goście byli bliscy zdobycia 100 punktów, jednak ostatecznie zabrakło im trzech „oczek”.
Próbował je odrobić Marcin Salamonik do spółki z Ratajczakiem, lecz Polski Cukier kontrolował przebieg wydarzeń na parkiecie i utrzymywał bezpieczną przewagę. Sytuacja zmieniła się dopiero, kiedy Marek Piechowicz i Kacper Radwański rozpoczęli serię punktową gospodarzy. Zakończył ją celnym trafieniem z półdystansu Damian Pieloch (37:39). To podrażniło torunian, a w szczególności Aarona Cela, który wykorzystując swoje doświadczenie, ostudził zapędy miejscowych. Dobry fragment zanotował też Gruszecki – ten najpierw wykończył kontrę, a następnie zaliczył akcję trzypunktową. Ostatecznie GTK traciło do przeciwnika po pierwszej połowie 10 punktów, czyli tyle samo, ile przed tygodniem do Anwilu Włocławek.
Scenariusz z poprzedniego meczu powtórzył się i teraz. Po przerwie goście podkręcili tempo i zupełnie zdominowali strefę podkoszową. Kiedy piłka trafiała do Mbodja lub Sulimy, nie było już szans na powstrzymanie silnych zawodników z Torunia. Dodatkowo koszykarze wicemistrzów Polski umiejętnie dzielili się piłką, dzięki czemu mieli wiele otwartych pozycji do rzutów. Kolejne trafienia z dystansu zanotowali Glenn Cosey i nawet głęboki rezerwowy, Paweł Krefft. Po trzech kwartach gliwiczanie tracili do przeciwnika 13 „oczek” (59:72).
Wiary w zwycięstwo nasi nie stracili i od początku ostatniej odsłony zabrali się do odrabiania strat. Na parkiet powrócił Morgan, który został dwa razy sfaulowany, ale łącznie trafił tylko dwa rzuty wolne. Kontrę skutecznie wykończył także Radwański (63:72) i gdyby w kolejnej akcji podanie do niego było dokładniejsze, byłaby i szansa na kolejne dwa łatwe punkty. Tak się jednak nie stało i ataku pozycyjnego nie udało się zakończyć skutecznym rzutem, a w odpowiedzi z rogu boiska trafił Cosey. Chwilę później tym samym popisał się Diduszko i Polski Cukier mógł odetchnąć z ulgą. W końcówce oba zespoły postawiły już tylko na atak i oglądaliśmy popisy strzeleckie z obu stron. Goście byli bliscy zdobycia 100 punktów, jednak ostatecznie zabrakło im trzech „oczek”.
Komentarze (0) Skomentuj