Rozegrane w majówkę finałowe mecze pomiędzy Piastem Gliwice a Red Dragons Pniewy, decydujące o tym, komu przypadnie w tym sezonie Puchar Polski w futsalu, były pełne dramaturgii i zwrotów akcji. 
Ostatecznie trofeum w geście triumfu wznieśli pniewianie, ale niebiesko-czerwoni tanio skóry nie sprzedali. Zabrakło im trochę szczęścia…

Od 0:3 do 3:3

W futsalu spotkania finałowe PP odbywają się systemem mecz i rewanż. Pierwsze rozegrano 1 maja w Pniewach. Faworytem wydawali się gliwiczanie, którzy są wyżej notowani w Futsal Ekstraklasie, jednak z pucharami, jak z derbami – rządzą się swoimi prawami. Mecz idealnie ułożył się na początku dla niebiesko-czerwonych. Już pierwsza akcja  przyniosła im gola. W 2. minucie piłka trafiła do Mateusza Mrowca, który wpakował ją do siatki. Minutę później było 0:2. Dominik Solecki rajd z własnej połowy zakończył golem. Szybko zdobyte bramki ustawiły mecz. Gliwiczanie kontrolowali wydarzenia na boisku i co rusz nękali rywala. Potem gra się wyrównała, oba zespoły nie potrafiły sobie stworzyć sytuacji bramkowej. Do 19. minuty. Tomasz Czech zagrał przez całe boisko do Mateusza Szyszki, a ten będąc w pełnym biegu uderzył nie do obrony. Piast po pierwszej połowie prowadził 3:0 i wydawało się, że łatwo wywiezie z Pniew zwycięstwo.

Już na początku drugiej odsłony goście wypracowali sobie dogodne okazje, aby podwyższyć prowadzenie, lecz to gospodarze zdobyli gola. W 24. minucie bramkarz „Smoków” wyrzucił piłkę ręką, ta przeleciała nad Sandrihno, odbiła się jeszcze od pleców Mateusza Kosteckiego, co zupełnie zmyliło golkipera Piasta i gospodarze cieszyli się z pierwszej bramki. Gliwiczanie szybko chcieli odpowiedzieć, ale piłka po strzale Ixemada Cabrery trafiła w słupek. W 27. min gospodarze strzelili kontaktową bramkę, a jej autorem był Nukri Tchumburidze. Gruzin cztery minuty później doprowadził do remisu. Zdecydował się na strzał z dystansu, piłka odbiła się jeszcze od nogi Czecha, co zupełnie zmyliło Łukasza Bogdziewicza. Wynik pierwszego meczu pozostał nierozstrzygnięty, a kwestia kto sięgnie po Puchar Polski wciąż otwarta. 

Piast: Łukasz Bogdziewicz, Łukasz Groszak – Dominik Solecki, Allyson Amantes, Sandrinho, Mateusz Mrowiec – Marek Bugański, Tomasz Czech, Rafał Franz, Rodrigo Dasaiev, Mateusz Szyszko, Michał Rabiej, Ixemad Cabrerra, Sebastian Szadurski. 

Zadecydowały karne

Rewanż odbył się dwa dni później – 3 maja w Arenie Gliwice. Mecz od początku był bardzo zacięty. Gola pierwsi zdobyli podopieczni Orlando Duarte. W 14. minucie Bugańskiego zagrał do Dasaieva, który z bliska trafił do siatki. Długo jednak gliwiczanie nie cieszyli się z prowadzenia. W 15. minucie Błaszczyk wyrzucił piłkę ręką do Kosteckiego, ten obrócił się i strzałem w długi róg pokonał Bogdziewicza. Ostatnie pięć minut pierwszej połowy, to szanse po stronie jednych i drugich, jednak więcej goli już nie padło. 

W 28. minucie pniewianie wyszli na prowadzenie (Kostecki), jednak po kilkudziesięciu sekundach był już remis (Wilk). W 36. minucie Piast miał idealną okazję by zdobyć bramkę. Patryk Hoły dostał drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę. Wielkopolanie, zgodnie z przepisami, przez dwie minuty musieli grać w osłabieniu. Niestety, zamiast gospodarzy to goście zdobyli gola (Błaszczyk).  Gliwiczanie zareagowali wycofaniem bramkarza, co kilkadziesiąt sekund później dało im remis. Ostatecznie po 40 minutach było 3:3. Tym samym rozpoczęła się dogrywka 2x5 minut. Gliwiczanie wycofali bramkarza, przez co zamknęli Dragonsów na ich połowie. Gola niestety nie zdobyli. O wszystkim zdecydowały rzuty karne. W nich skuteczniejsi byli pniewianie (4:2) i to oni po raz pierwszy w historii zdobyli Puchar Polski.

Piast: Łukasz Bogdziewicz, Michał Widuch – Dominik Solecki, Mateusz Mrowiec, Allyson Amantes, Sandrinho, Marek Bugański, Tomasz Czech, Rafał Franz, Rodrigo Dasaiev, Mateusz Szyszko, Michał Rabiej, Dominik Wilk, Ixemad Cabrera.

Andrzej Sługocki

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj