Ten mecz był esencją futsalu. W spotkaniu mistrza Polski i lidera tabeli, Rekordu Bielsko-Biała, z rewelacją sezonu – Piastem Gliwice było co podziwiać. Dynamika, zmienność akcji, pięć goli i emocje od pierwszej do ostatniej minuty. Szkoda tylko, że mecz, z uwagi na pandemiczne obostrzenia, rozgrywany był bez publiczności. 

Rekord w tym sezonie jeszcze nie stracił punktu. Piast tylko jeden. Spotkanie świetnie zaczęło się dla gliwiczan. Już w 3. minucie objęli prowadzenie. Autorem gola był Gustavo Steinwandter. Bielszczanie szybko odpowiedzieli bramką wyrównującą. Artur Popławski uderzył z rzutu wolnego, piłka jeszcze odbiła się od jednego z graczy, co zupełnie zaskoczyło Michała Widucha. Dwie minuty później było już 1:2. Michał Kubik precyzyjnym strzałem w okienko umieścił piłkę w bramce Piasta. W 13. minucie Rodrigo Dasaiev świetnie podał do Mateusza Mrowca, a pivot Piasta pokonał golkipera Rekordu. Oba zespoły miały jeszcze w pierwszej odsłonie okazje do podwyższenia wyniku, ostatecznie jednak premierowe 20 minut zakończyło się remisem. 

Po zmianie stron pierwsi zaatakowali bielszczanie, lecz to gliwiczanie mieli kilka okazji na zmianę wyniku. Choć inicjatywę przejęli gospodarze, bramkę zdobył Rekord. W 29. minucie Kamil Surmiak nie dał szans Widuchowi. Na 4 minuty przed końcem meczu Orlando Duarte zdecydował się na grę z lotnym bramkarzem. Piast zamknął bielszczan na ich połowie, doświadczeni i zaprawieni w takich bojach zawodnicy Rekordu nie dali sobie jednak wbić bramki i ostatecznie zainkasowali trzy punkty. Zawodnicy Piasta z podniesionymi głowami schodzili z boiska, bo pokazali, że są w stanie powalczyć z najlepszą obecnie drużyną w Polsce, co dobrze rokuje przed następnymi spotkaniami.

Piast: Michał Widuch, Łukasz Bogdziewicz – Marek Bugański, Tomasz Czech, Gustavo Steinwandter, Dominik Solecki, Mateusz Mrowiec, Rafał Franz, Rodrigo Dasaiev, Michał Rabiej, Ixemad Cabrera, Sebastian Szadurski.

Andrzej Sługocki

Orlando Duarte
Powtarzałem moim zawodnikom, że Rekord ma bardzo dobrych graczy i musimy być maksymalnie skoncentrowani, aby nie popełnić błędów, bo rywale będą je wykorzystywać. Niestety, bramki traciliśmy po naszych potknięciach i spóźnionych reakcjach. Chciałbym też zwrócić uwagę na jeszcze jedną rzecz. Zaraz po spotkaniu rozmawiałem z moim dobrym znajomym, przedstawicielem Rekordu. Przyznał, że zdobyte przez bielszczan bramki, w szczególności ta zwycięska, strzelone zostały po błędach sędziowskich. Błędach, których być może by nie było, gdybyśmy nie grali z wielokrotnym mistrzem Polski. To nie są moje słowa, tylko kogoś, kto właśnie wygrał mecz! 

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj