17. kolejka spotkań o mistrzostwo Futsal Ekstraklasy nie była szczęśliwa dla drużyn z naszego miasta. Piast i GSF przegrali swoje mecze. Utrzymali jednak pozycje w tabeli 
– odpowiednio siódmą i dziewiątą.
Piast podejmował w sobotę Gattę Zduńska Wola. Osłabiony brakiem pauzującego za żółte kartki Michała Widucha oraz kontuzjowanych Michała Grecza i Rafała Franza, przegrał z „Kocurami” 1: 2. 

Od początku pojedynku bardziej aktywni byli gliwiczanie, ale goście też szukali swoich szans. Sporo pracy mieli więc bramkarze. Wreszcie, na początku 11. minuty, trochę przypadkowo gola zdobył Piast. Autorem był Mateusz Mrowiec, dla którego to pierwsza bramka w niebiesko-czerwonych barwach. 

Gospodarze niedługo cieszyli się z prowadzenia. W 13. minucie, po faulu Karola Czyszka, goście sprytnie rozegrali rzut wolny, po którym Michał Szymczak umieścił piłkę w siatce. Dodało to animuszu przyjezdnym, będącym blisko podwyższenia wyniku. Na szczęście dla gliwiczan futsalówka, po strzale Norberta Dregiera, odbiła się od słupka. 

W końcówce pierwszej połowy lepsze wrażenie sprawiali goście. Pewnie jednak bronił Łukasz Groszak (albo piłka mijała jego bramkę…).

Lepiej w drugą część meczu weszli gospodarze. Najpierw Dominik Solecki stanął przed szansą zmiany wyniku, a zaraz potem Mrowiec mógł zdobyć swojego drugiego gola. 

Wydawało się, że Piast dopnie swego, tymczasem w 27. minucie Michał Marciniak powalczył ofiarnie o piłkę na obrzeżach pola bramkowego, podał do Daniela Krawczyka, ten wpakował futsalówkę do siatki. 

Trener Piasta Orlando Duarte zdecydował się na grę z lotnym bramkarzem, czym zaskoczył gości. Nie przełożyło się to na gola, choć cały czas trwało oblężenie bramki pilnowanej przez Dariusza Słowińskiego. Ten bronił zresztą jak w transie i jemu w główniej mierze Gatta zawdzięcza fakt, że z Gliwic wyjechała z trzema punktami. 

W ostatnich 10. minutach gliwiczanie praktycznie nie schodzili z połowy gości, co w futsalu zdarza się rzadko. Nie zdołali jednak zdobyć gola, dającego choćby remis, na który bez wątpienia zasłużyli.

Teraz niebiesko-czerwoni trzy najbliższe mecze zagrają na wyjeździe. U siebie pojawią się dopiero w ostatni weekend marca.
 
Piast Gliwice: Marek Bugański, Wojciech Wołongiewicz, German Romero Amaro, Marcin Grzywa, Dominik Solecki, Karol Czyszek, Michał Cygnarowski, Victor Tavarez Dos Santos, Łukasz Groszak, Paweł Barański, Rafał Wojcik, Mateusz Mrowiec, Sebastian Szadurski


Spotkanie GSF Gliwice ze Słonecznym Stokiem Białystok pechowo zaczęło się dla gliwiczan. Już w 10. minucie piłka przypadkowo trafiła w nogę Dominika Wilka i białostocczanie objęli prowadzenie. Trzy minuty później było 2: 0. Błąd gliwiczan, dobre podanie Mateusza Lisewskiego do Witalija Lisnyczenki i gol dla miejscowych... GSF próbowało odmienić losy meczu, lecz gospodarze wyprowadzili udaną kontrę. Michał Osypiuk podał do Lisnyczenki, a ten zdobył trzecią bramkę. 

Druga połowa dobrze zaczęła się dla Piasta, a pechowo dla miejscowych. W 22. min Robert Gładczak podał do swojego kolegi, a lot piłki przeciął grający trener gospodarzy Adrian Citko i... wpakował ją do swojej bramki.

W kolejnych minutach gliwiczanie mieli szansę na zdobycie kontaktowego gola, lecz, jak to w sporcie bywa, niewykorzystane okazje się mszczą. W 33. min Lisowski odważnie wszedł w gliwickich defensorów, podał do Pawła Aleksandrowicza, a ten podwyższył na 4: 1. Słoneczny Stok mógł prowadzić 5: 1, na szczęście przedłużonego karnego nie wykorzystał Lisnyczenko. Co się odwlecze...

W 39. min Aleksandrowicz wywalczył futsalówkę na swojej połowie, pobiegł kilka metrów i mimo asysty kilku zawodników GSF, sprytnie wpakował ją do bramki. 

W najbliższą sobotę, 7 marca, GSF zagra w hali przy ul. Jasnej z Red Dragons Pniewy. Początek o godzinie 18.00. 

GSF: Dawid Barteczka, Łukasz Bogdziewicz – Zbigniew Mirga, Tomasz Lutecki, Robert Gładczak, Tomasz Czech, Jakub Węgiel, Bartłomiej Sitko, Amadeusz Pasierb, Mateusz Szyszko, Dominik Wilk, Szymon Cichy

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj