Proste rytuały, jak śniadanie, kawa, wyprowadzenie psa na spacer, czytanie książki, pomoc dziecku w zajęciach szkolnych online czy wyjście do starszych rodziców z zakupami lub po to, by trochę z nimi pobyć. Porozmawiać, chociażby przez telefon… To dobre małe codzienne aktywności, które pozwalają nam utrzymać się w normalności. 
Z psycholożką Karoliną Zalewską-Łunkiewicz* rozmawia Małgorzata Lichecka. 

Od kilku tygodni wielu z nas czuje się jak w eksperymencie więziennym Philipa Zimbardo. Może nie dosłownie, ale izolacja wpłynęła, i wpływa, na nasze zachowania. Co się z nami dzieje? 
Na początku mobilizowaliśmy zasoby, przypatrywaliśmy się sytuacji z dozą czujności, ale i traktując to jako chwilowe wyzwanie – może niektórzy robili to trochę pół żartem, pół serio. Nowa sytuacja wzbudziła zachowania oparte o tak zwany konformizm informacyjny – przyglądaliśmy się temu, jak reagują inni, jakie informacje płyną z mediów, by obrać strategię własnego postępowania. Obecnie przechodzimy w fazę adaptacji – tutaj mogą pojawić się bardzo zróżnicowane reakcje, od prób bagatelizowania sytuacji i komunikatów rządowych, przez zniecierpliwienie, oczekiwanie na powrót do normalności, irytację, jakiś wewnętrzny bunt, zanim wewnętrznie coś się w nas ustabilizuje. 

W domach zamknięto nas praktycznie z dnia na dzień i nie sposób się było do tego przygotować. A może mamy zdolności adaptacyjne, pozwalające przetrwać takie kryzysy? 
Jak wspomniałam – właśnie się adaptujemy. Człowiek posiada ogromne zdolności adaptowania się do naprawdę ekstremalnych sytuacji. Nasze pokolenia przeszły wiele masowych kryzysów (wcześniejsze epidemie, wojny, obozy koncentracyjne, powodzie). Fakt, że ten kryzys jest nietypowy – zagrożenie (koronawirus) jest niewidzialne, pozornie pozostajemy w komfortowych warunkach, we własnych domach, ale jesteśmy ograniczeni i póki co, nie wiemy, jak to się wszystko potoczy. Mimo niepewności, potrafimy sobie radzić i szukamy wielu domowych zajęć – dla siebie, rodziny. Wielu odkrywa nowe zainteresowania, odkrywa książki, które zdążyły już zakurzyć się na półkach, zdobywa nowe umiejętności w zakresie obsługi programów komputerowych, by utrzymać kontakt z innymi lub realizować zadania zawodowe, do tej pory prowadzone w realu (jak chociażby zajęcia na uczelni, czego sama doświadczam). W sieci rosną pomysły na wspólne zabawy czy wykonywanie zabawek dla dzieci z domowych zasobów. Można uczyć się języków obcych lub…szycia maseczek. Naprawdę aktywnie działamy. 

Dla mnie najtrudniejszą sprawą jest utrata kontaktów społecznych i rodzinnych. Jestem osobą dość aktywną i teraz muszę na nowo zorganizować swoje życie. W takiej sytuacji jest cały świat. Czego powinniśmy/powinnam się trzymać? Jak zbudować na nowo reguły codziennego funkcjonowania w takim kryzysie? 
Zredukowanie kontaktów społecznych to rzeczywiście znaczący minus obecnych realiów. Na szczęście mamy internet i warto podtrzymywać kontakty chociażby tą drogą. Wybierzmy się ze znajomymi na wirtualny koncert lub spektakl do teatru (wiele instytucji kulturalnych przeniosło swoją ofertę do sieci), a potem porozmawiajmy o naszych wrażeniach na czacie, zróbmy videospotkanie, z ciastkiem, herbatą czy ukochanym zwierzakiem na kolanach. To może być miłe, rozwijające doświadczenie. Biorąc pod uwagę obecne obostrzenia, wybierajmy takie aktywności, które nie będą nas narażać – rozmowa z sąsiadami, OK, ale z określonej odległości. Starajmy się też podkreślać w dobrych słowach, co znaczą dla nas bliscy, z którymi nie możemy się teraz na co dzień widywać. 

Izolacja rodzi poważne problemy, nie tylko z mobilnością – zmieniły się całkowicie nasze relacje. Praktycznie ze wszystkimi. Jedni znoszą to w miarę dobrze, inni popadają w depresję, zniechęcenie, odrętwienie. Jak racjonalizować ten stan i czy jest to w ogóle możliwe. 
Racjonalizować możemy zawsze, od naszych pojedynczych działań zależy to, jak długo pandemia będzie się utrzymywać. Natomiast każdy z nas jest inny, posiada odmienny układ cech osobowości, z czego pewne układy sprzyjają rezyliencji, czyli umiejętności takiego psychicznego „sprężynowania” pod wpływem różnych sytuacyjnych nacisków i wychodzenia z kryzysu obronną ręką. Do takich cech należy orientacja optymistyczna – na szczęście, optymizmu można się nauczyć – pewność siebie, dobra samoocena, kreatywność, umiejętność dostosowania strategii radzenia sobie ze stresem, poszukiwanie nowych zasobów. Są też osoby, których układ cech może z tą odpornością nie iść parze – dlatego reagują zniechęceniem, apatią, nadmiernym lękiem lub depresją. Warto je wspierać, mogą się też zgłosić po pomoc z zewnątrz. W obecnej dobie jest wiele ofert porad online. Wraz ze studentami i absolwentami katowickiego wydziału Uniwersytetu SWPS uruchomiliśmy wolontariacką grupę wsparcia HelpPsyche – można nas znaleźć na Facebooku. 

Najważniejszym, wręcz paraliżującym lękiem jest ten o zdrowie i życie. Jedni rozpaczają w stylu „wszyscy umrzemy, wirus nas zmiecie”, inni bagatelizują. To oczywiście dwie skrajne postawy, gdzieś pośrodku jest cała gama obaw i lęków. Jakich? 
To właśnie te pośrednie, jak Pani to nazwała: czy wirus nie zmutuje? Czy na pewno nie jestem w grupie ryzyka? Czy podjęte przez państwo środki zapobiegawcze na pewno są odpowiednie/wystarczające? Czy moja maseczka stanowi właściwą formę ochrony? Kiedy pojawi się szczepionka? I niewątpliwie: jak długo to jeszcze potrwa? 

Czy można te lęki oswoić? Czy to możliwe, kiedy praktycznie zewsząd bombardują nas informacje o tragicznych skutkach pandemii? 
Jest wiele źródeł rzetelnej informacji, z których możemy korzystać i pomagać sobie, poszukując w nich odpowiedzi na różne lęki. To na przykład strony Ministerstwa Zdrowia, Państwowej Inspekcji Sanitarnej, serwisy informacyjne zapraszające do rozmów lekarzy i epidemiologów. Oczywiście, dobrze, byśmy nie zamykali się na cały dzień, analizując strumień informacji płynących z dziesięciu źródeł naraz. Dawkujmy sobie taką porcję wiedzy w krótszych interwałach, na przykład jeden raz dziennie. To wystarczy. Zajmijmy się codziennymi sprawami: jeśli masz cieknący kran, to po prostu napraw go, chcesz upiec babkę, posprzątać mieszkanie – nie odkładaj tego. Musisz wyjść na zakupy – zrób to, ale zachowaj niezbędne środki ostrożności. To, że w kolejce przed kasą stoimy w odległości dwóch metrów od siebie, jest naprawdę niewielką niedogodnością, jakiej podejmujemy się przecież po to, by pozostać w zdrowiu. 

Niektórzy z moich znajomych stosują mechanizm wyparcia i funkcjonują, jakby się nic nie stało. To chyba też nie za dobra postawa. 
O tyle nie najlepsza, że unikanie to także pułapka – chwilowo znosi napięcie, izoluje od nieprzyjemnych emocji. Jednak w tej sytuacji udawanie, że nic się nie dzieje, może nieść większe ryzyko znalezienia się w sytuacji zarażenia lub nieświadomego zarażenia innych. To szczególny czas, kiedy, oprócz dbania o własną strefę komfortu, warto pomyśleć o innych.

Do lęku o zdrowie i życie dochodzi lęk o przyszłość – przede wszystkim o pracę. Jak radzić sobie w sytuacji kryzysowej? Co ma pierwszoplanowe znaczenie? 
Pierwszoplanowe jest zawsze zdrowie, pracę możemy znaleźć. Ale oczywiście, nie jest to proste, a obawy mają szczególnie osoby na umowach zleceniu lub małe przedsiębiorstwa. Rozmowa z pracodawcą, upewnienie się, jakie są plany utrzymania/redukcji pracowników, pozwala na uruchomienie działań zabezpieczających. W wielu wypadkach przejście na pracę zdalną okazuje się dobrym rozwiązaniem. Na przykład my, psycholodzy, podobnie jak lekarze psychiatrzy, przyjmujemy w tej chwili pacjentów online. To nowy wymiar spotkań pomocowych, ale zaczyna zdawać egzamin. Ludzie w trudnych sytuacjach potrafią znajdować dobre rozwiązania, uruchamiać kreatywność, zaradność. Przykładem niech będzie gastronomia. Są bistra, restauracje oferujące dania w przystępnej cenie do odbioru własnego. Jest więc źródło utrzymania, przy zachowanych środkach ostrożności. Być może przedstawiciele różnych grup zawodowych mogliby we wspólnej dyskusji opracować taki sposób wykonywania usługi, pozwalający na ciągłość ich pracy, „pchnąć w górę” pomysł i uzyskać stosowne pozwolenia. 

Podobno najlepsze są rutyny: powtarzalne czynności, które budują dzień. Takie kotwice dla psychiki. Gdzie ich szukać? Jak sobie zbudować strategię dnia? 
Nie musimy ich szukać daleko, każdy z nas coś takiego przecież ma. Proste rytuały, jak śniadanie, kawa, wyprowadzenie psa na spacer, czytanie książki, pomoc dziecku w zajęciach szkolnych online, a może wyjście do starszych rodziców z zakupami lub po to, żeby trochę z nimi pobyć. Porozmawiać chociażby przez telefon… To dobre małe codzienne aktywności, które pozwalają nam utrzymać się w normalności. 

*dr Karolina Zalewska-Łunkiewicz, mieszkanka Gliwic, psycholożka, psychoterapeutka. Wykładowca Uniwersytetu SWPS w Katowicach, pracownik zakładu psychologii klinicznej i zdrowia tego Wydziału. Zajmuje się psychologią zdrowia psychicznego i psychologią płci.

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj