Czy wpisywaliśmy się w popularny nurt „ogórkowych” tematów?

Przygotowałam dla Państwa tym razem mały wakacyjny przegląd z cyklu „Nowiny Gliwickie” pisały.

To tak: niezmiennie były żniwa. Zawsze. Co nie dziwi, bo to cykl natury. Zamiast grzybobrania, wędkowanie i to w dużych ilościach. Lustrowaliśmy kąpielisko, handel i gastronomię. Narzekali na upały, zrzucali się, społecznie, na pomniki, świętowali 22 lipca. Piast ciągle starał się pokonać „rywala”, a uczniowie szykowali się na nowy rok szkolny.

Sierpień 1956 rok. Pręgierz krytyki 

To ósmy miesiąc ukazywania się nowego tygodnika ziemi gliwickiej - czyli „Nowin”. Dodam miesiąc dość znaczącej zmiany – otóż dotąd byliśmy dwutygodnikiem, a od 1 sierpnia już tygodnikiem, wówczas ukazującym się w piątki. Rano. To ważne, bo były także gazety popołudniowe.

Jeszcze momencik i wrócę do pręgierza. Bo zaintrygowała mnie malutka wzmianka gospodarcza. Telefoniczny korespondent donosi z Międzynarodowych Targów Poznańskich o „największym akcie sprzedaży”: łabędzkie maszyny – ciągnik gąsienicowy Mazur i koparki mechaniczne kupili Chińczycy. Wartość transakcji – kilka milionów dolarów, czyli baaardzo dużo. Kupili podobno na pniu 500 Mazurów i 20 koparek, bo bardzo im się te maszyny spodobały. Bili się o nie także Brazylijczycy, Argentyńczycy i Syryjczycy.

I już tytułowy pręgierz. Do października 56, czyli gomułkowskiej odwilży, jeszcze daleko, ale w Gliwicach już partyjne betony kruszeją. Działacze się burzą i dają temu wyraz na sesji budżetowej Powiatowej Rady Narodowej. Nikt nie pamięta, tak ożywionej dyskusji, nie było też chyba żadnego radnego, który nie zabrałby głosu i nie bronił interesu swojego okręgu wyborczego. Poddano ostrej krytyce prezydium PRN i rady gromadzkie, wskazując braki i niedociągnięcia. Na przykład nie ma mięsa w sklepach i to rozjusza wszystkich.

Na tym posiedzeniu był przedstawiciel władz wyższych, z województwa przyjechał i słuchał narzekania oraz wytykania. Na koniec zabrał głos, prosząc towarzyszy o wyrozumiałość - wszak lud rządzi w Polsce dopiero dekadę. - Są to nowe, jakże inne od starych kapitalistycznych form, formy rządzenia i dlatego nie możemy żądać aby wszystko było u nas w jak najlepszym porządku – uspokajał działacz wyższego szczebla. Miał też radosną – tak napisano w tekście! - nowinę dla zebranych i dość zirytowanych radnych. Partia mięso da, bo sobie zrobiła rezerwę i ma gest - rzuci w najbliższych trzech miesiącach dodatkowe 3 tysiące ton „masy mięsno – towarowej”.

„Nowiny Gliwickie” pisały. Sierpień 1964 r. 
W cieniu amnestii 

Nie ma żartów z tego aktu. Poważna to sprawa, której na łamach poświęcamy sporo miejsca. Piąty akt łaski, czyli dekret o amnestii to temat wywiadu z prokuratorem powiatowym. Z okazji dwudziestolecia Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej Rada Państwa uchwaliła dekret o amnestii, który wszedł w życie 22 lipca 1964 roku, a obejmował przestępstwa dokonane do tego czasu. „Dekret ten jest piątym aktem łaski Państwa Ludowego, wydanym po 1945 r. Intencją tego doniosłego aktu jest umożliwienie sprawcom przestępstw drobnych, którzy przypadkowo weszli w kolizję z prawem, szybszego lub natychmiastowego powrotu do normalnego życia, przez uchylenie lub złagodzenie skutków karnych ich przestępczych czynów” - czytamy w wywiadzie. Prokurator wylicza, że z amnestii w Gliwicach i powiecie skorzystały już 94 osoby. „Muszę nadmienić, że nie ma żadnych obaw, aby ci, którzy opuszczą więzienie znaleźli się bez środków do życia lub bez pracy. Bo na terenie miasta działają już specjalne komisje przy prezydiach Miejskiej i Powiatowej Rady Narodowej, które zajmują się osobami korzystającymi z amnestii” - kończy towarzysz prokurator.

Ryczący kiosk 

Ktoś miał szatański pomysł, żeby na kiosku u zbiegu Zwycięstwa z Bohaterów Getta zamontować głośnik. Pół biedy gdy muzyka gra w dzień, gorzej nocą, a już najgorzej podczas nocnej ciszy. Zakłóca spokojny sen mieszkańców pobliskich domów, którzy muzykę tę słyszą bardzo dobrze. Z niewiadomych powodów przeklęty głośnik gra od 6.00 do 22.00. Mieszkańcy chcą by zamilkł. Albo przy przenieść go w ustronne miejsce. - Trzeba szanować ludzkie nerwy- apelują udręczeni mieszkańcy w liście do redakcji.

W czynie projekt 

Naprawdę piękny gest na 20. PRL. Pracownicy gliwickiego Biura Projektów Budownictwa Przemysłowego w czynie społecznym przygotowali pełną dokumentację projektową i techniczno-kosztorysową odbudowy Państwowego Domu Dziecka przy Zygmunta Starego 19. Koszt to 74 463 zł a przy całości pracowało 25 kreślarzy, techników i inżynierów. Dom Dziecka stoi do dziś, ale nie jest już domem dziecka tylko siedzibą przyszpitalnych przychodni.

Wybrała: Małgorzata Lichecka

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj