Dożynki Sośnicowice. Dziękujemy: Bogu za plony, rolnikom za pracę Data dodania: 2019-09-11

Po mszy świętej, podczas której mieszkańcy dziękowali Bogu za plony (udane, mimo trudnego roku), przed świątynią uformował się barwny korowód. Otwierały go mażoretki z Gliwic, słynne już w rejonie Pantery, a zamykały, konno, amazonki z Rancza u Marka. W pierwszej bryczce jechali zaś burmistrz Leszek Kołodziej, przewodnicząca rady miejskiej Regina Bargiel oraz starości tegorocznych dożynek – Urszula Kulczyna ze Smolnicy i Robert Madel z Łanów Wielkich. 

A cóż to był za korowód! Sołectwa przygotowały zabawne scenki rodzajowe (aż dwadzieścia osiem!), nawiązujące do pracy na roli. Widać było, że mieszkańcy są kreatywni, a i napracowali się nieźle – prócz wymyślnych scenografii układali bowiem krótkie wierszyki, komentujące scenki i nawiązujące nieraz do polityki czy sytuacji we wsi. 

Podczas uroczystości, gdy pochód dotarł już na teren ośrodka sportu i rekreacji, najlepsze scenki nagrodzono. I tak pierwsze miejsce zajął Stefan Urbanek z Sierakowic, drugie – Andrzej Hosz z Kozłowa, a trzecie – rodzina Ciochów z Sośnicowic. nagrody otrzymali zaś wszyscy uczestnicy scenek.

Ale dech w piersiach zapierały nam jednak dożynkowe korony (z Kozłowa, Smolnicy, Sierakowic, Sośnicowic i Łanów Wielkich), niesione przez kobiety z kół gospodyń wiejskich, korony przepiękne i dopracowane w najmniejszym detalu. O nich mówił zresztą potem burmistrz jako o symbolicznym przywiązaniu do narodowej tradycji. 

W korowodzie szły także poczty sztandarowe Koła Łowieckiego „Cis” oraz straży pożarnej i pszczelarzy z Sierakowic, szli zaproszeni goście specjalni. Tym razem byli wśród nich samorządowcy, również przedstawiciele starostwa powiatowego, a nawet gliwickiej rady miejskiej, posłanka na Sejm RP Krystyna Szumilas, przedstawiciele miasta partnerskiego z Niemiec, policji, straży pożarnej, przeróżnych instytucji, firmy sponsorujące święto. 

Burmistrz Kołodziej serdecznie witał ich wszystkich, witał mieszkańców i cieszył się z ogromnej w tym roku frekwencji (mimo kiepskiej pogody, w święcie udział wzięły prawdziwe tłumy). 

Miłym gestem były zaś "woniaki", rozdawane przez sekretarza gminy, które goście przypinali sobie na znak świętowania. Sympatyczny gest wykonała też Barbara Ludwig, przedstawicielka rady mieszkańców Sośnicowic – rękami młynareczek podarowała gościom woreczki mąki, mające wystarczyć na „uwarzenie żuru i nudli”. 

Tradycją każdych dożynek jest wręczenie bochna chleba, i to chyba punkt święta najważniejszy. O chlebie tym mówił burmistrz, o tym, jak istotna jest jego rola na stole w każdym domu, w codziennym życiu każdego Polaka. I chleb ten, w imieniu wszystkich rolników, przekazali włodarzowi gminy starostowie, z kolei burmistrz, symbolicznymi bochenkami, obdarował sołtysów. Duży bochen podzielono zaś i rozdano uczestnikom dożynek.  

- Chylę czoło i wyrażam swoje najgłębsze uznanie dla wszystkich gospodarzy w naszej gminie – mówił Leszek Kołodziej. Witał przy tym rolników, ogrodników, sadowników, działkowców, hodowców i pszczelarzy, których coroczny trud wieńczy zawsze dożynkowe dzieło. Burmistrz podkreślił także, że praca na roli to dziś zadanie niełatwe. - Często zapominamy, jak istotna jest ona w naszym codziennym życiu – dodał. - Podziękowania zanosimy przede wszystkim panu Bogu, za plony, za wszystkie wytwory naszej ziemi. 

Na sośnicowickich dożynkach nie zabrakło tradycyjnych kołoczy z makiem i serem (pyszne!) czy chleba ze smalcem oraz kiszonych ogórków. Prócz tego sporo było i jadła innego, a do tego, po części oficjalnej, dużo dobrej zabawy. Dość wspomnieć, że publiczność bawił w tym roku zespół Baciary z Podhala, łączący muzykę taneczną z góralskim folklorem. Wystąpił również znany z regionalnego radia Peter Feszter, który wylansował śląski hit o… wodzionce. Tańczyły mażoretki, a na zakończenie zabawy do tańca mieszkańcom przygrywał Meteor.

I my tam byliśmy, kołocz i chlyb z tustym jedliśmy, przy muzyce dobrze się bawiliśmy i dołączamy do podziękowań za plony.   

(ts)