Lipiec 2020 roku przyniósł archeologiczną rewelację: na stanowisku przy Borówkowej odkryto nietypowe średniowieczne groby. 
W Czechowicach archeolodzy pracują od 2017 roku. Społecznej akcji i projektowi badawczemu nadano nazwę „Georgious” (z łaciny: Jerzy), od patrona odkrytej świątyni.


Cztery sezony i kościół 


W 2020 roku, czyli w czwartym sezonie wykopaliskowym, poszukiwano pozostałości wschodniego zakończenia fary drewnianej – kamieni, na których kiedyś stał kościółek. Natrafiono jedynie na kilka. 

– Co może świadczyć o tym, że w miejscu, w którym założyliśmy wykop, było prezbiterium. Niestety, nie zachowało się w dobrym stanie, zniszczone przez budowę późniejszego, barkowego, kościoła – Radosław Zdaniewicz, właściciel Górnośląskiej Pracowni Archeologicznej prowadzącej badania w Czechowicach, pokazuje jedynie hipotetyczne miejsce.

Do wykopalisk przygotowywano się dość długo, a ich inicjatorami byli aktywiści ze Stowarzyszenia Rozwoju Czechowic: jego szef Andrzej Szelka, Anna Szynkiewicz, Jerzy Gałąska. Kierownikiem został Zdaniewicz, prezes górnośląskiego oddziału Stowarzyszenia Naukowego Archeologów Polskich. Pojawili się wolontariusze, studenci, specjaliści ze sprzętem do wykrywania metali. Wszyscy pracowali społecznie, wierząc, że badania przyniosą oczekiwane odkrycie. Stało się tak w lipcu 2019 roku. 

Podczas prac odkryto kamienny fundament, na którym stał XVII-wieczny drewniany kościół. Ustalono, że wyglądał jak ten w Szałszy i prawdopodobnie spłonął na początku wieku XVIII. Kolejne wykopy przyniosły dalsze rewelacje: pozostałości barokowego założenia. To te ruiny są widoczne na mapie, nad którą w archiwach pochylali się badacze. 

– Szukaliśmy drewnianego, znaleźliśmy barkowy. To odkrycie potwierdza dotychczasowe historyczne spekulacje – cieszą się archeolodzy, społecznicy i wolontariusze. 

W wykopach przy Borówkowej nie było przypadku, wynikały bowiem z historycznego kontekstu, m.in. zachowanych map z początku XIX wieku, na których widać zarys kościoła i dopisek „w ruinie”.


Czwórkę z Czechowic zabiła zaraza?


Lipiec 2020 roku także przyniósł archeologiczną rewelację: odkryto nietypowe średniowieczne groby. O tym, że z tego okresu pochodzą pochówki, świadczą znalezione w jamie grobowej monety – srebrne, bardzo charakterystyczne brakteaty, wybijane ze srebrnej blaszki. Te z Czechowic pochodzą prawdopodobnie z drugiej połowy XV wieku. Przy kości ramieniowej jednego ze zmarłych archeolodzy znaleźli małą monetkę, dosyć nieczytelną.  – Podejrzewamy, że to denarek jagielloński z około połowy XV wieku – dodaje Zdaniewicz. 

Odnalezione groby są nietypowe, bo podwójne. W jednym spoczywa najprawdopodobniej kobieta, pochowana razem z dzieckiem. Przypuszczalną przyczyną śmierci była nagła choroba (być może morowe powietrze). W drugim znaleziono szkielety dwóch młodych, może dwudziestoletnich osobników, którzy zmarli w tym samym czasie, co kobieta i dziecko. 

Kości spakowano już w kartony i pojadą na Uniwersytet Wrocławski, na badania antropologiczne. Przeprowadzi je Agata Pałuszko, która co roku wykonuje takie badania dla Gliwic. Pozwolą one dość dokładnie określić wiek zmarłych, ich stan zdrowotny, dietę, na jakie choroby cierpieli i jakich doznali urazów. 

W 2017 roku, w pierwszym sezonie badawczym, przeprowadzono badania C14 w pracowni radiowęglowej na Politechnice Śląskiej. W ten sposób dość dokładnie określono datowanie pochowków z Czechowic: najstarsze są z drugiej połowy XV wieku, najmłodsze z początków XVII. 


Numizmatyczny hit: parwus króla czeskiego 


W poprzednich latach przy ulicy Borówkowej znaleziono dość dużo różnych przedmiotów związanych z liturgią kościelną. Na przykład uszko ampuły szklanej, fragment okucia księgi, fragment kadzidła do odymiania, elementy stroju – część pasa, jego okucia, sprzączki, pierścień, obrączkę związaną ze stowarzyszeniem św. Józefa, działającym na tym terenie przed wiekami. Mnóstwo fragmentów naczyń ze średniowiecza i czasów nowożytnych. Jest i spora kolekcja monet, około 110 sztuk. W tym hit numizmatyczny: moneta pochodząca z samego początku XIV wieku. Dlaczego jest tak ważna? Bo pierwsza wzmianka o czechowickiej parafii pochodzi właśnie z tamtego czasu. A moneta te dotychczasowe spekulacje i domniemania uwiarygadnia. 

Chodzi o tzw. parwusa króla czeskiego Jana Luksemburskiego, drobną srebrną monetę czeską, która pojawiła się jako niższy stopień systemu groszowego wprowadzonego przez reformy Wacława II, utworzona na wzór włoskich parvi. Stanowiła równowartość 1/12 grosza. Napłynęła w niewielkich ilościach z Czech do Polski, ale prawdopodobnie była też wytwarzana na miejscu. 

Parwusa w Czechowicach odkryto w 2019 roku. Na początku nie wiedziano, że będzie tak istotny, ale po konserwacji i doczyszczeniu numizmatyk z Uniwersytetu Wrocławskiego, współpracujący z pracownią Zdaniewicza, określił, z jakim konkretnym władcą można parwusa wiązać. 

– Z mojego wieloletniego doświadczenia wynika, że to najstarsza średniowieczna moneta znaleziona na terenie Gliwic. I pochodzi z Czechowic – mówi Zdaniewicz. I dodaje, że jeśli chodzi o numizmaty, przy kościele św. Jerzego odkopano monety śląskie, ale też Habsburgów oraz pochodzące z różnych części Europy. Archeolog wymienia Gdańsk, a nawet Tallin. 

– Co świadczy o tym, że migrowały razem z ludźmi, a na cmentarz czechowicki trafiały zapewne jako tzw. obole Charona – zmarłym wkładano do grobów drobne monety obiegowe. Odkryliśmy takie nie tylko w Czechowicach, ale też w pochówkach z Kozłowa oraz przy kościele św. Bartłomieja w Gliwicach. 


Pięć tysięcy elementów ceramiki 


Na wzgórzu niedaleko kościoła już w roku 2017 odkryto relikty średniowiecznej zabudowy, związanej przypuszczalnie z istniejącym tam dworem lub innym obiektem archeologicznym. Założono jeden wykop i dotąd wydobyto z niego ponad pięć tysięcy elementów ceramiki. Taka ilość fragmentów naczyń świadczy, że musiało w tym miejscu istnieć gospodarstwo, i to dość duże oraz bogate. 

Na wzgórzu odkryto również monety, fragmenty broni średniowiecznej, bardzo ładny fragment miedzianego naczynia (tzw. grapena). Musiał mieszkać tam nie byle kto, prawdopodobnie rycerz albo bogaty pan, ale tak było tylko do 1782 roku. Wówczas cały czechowicki majątek przejęli Welczkowie z Łabęd, włączając go do swojego latyfundium. 

Małgorzata Lichecka

 

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj