Dyrekcja wymyśliła tytuł nie wiedząc, że go wymyśla. Ale kapitalnie oddaje to, co wydarzy się w czwartym tygodniu festiwalu. Niesamowite widowisko taneczne na Rynku. Tyle wystarczy, resztą obejrzycie Państwo na własne oczy. Z frontu ulicznego z pozdrowieniami od Redaktory.    

Wiesz co Dyrekcjo, skusiłam się na Teatr Miejsca i nie żałuję. Cóż za sugestywne opowiadania. Baśnie niby znane, ale jednak interpretacja ma znaczenie. I dzieci były urzeczone.

Bo chyba cały sekret w tym, żeby potraktować je jak Małych Ludzi — nie prawie-ludzi, ale realnych partnerów do rozmowy, opowieści — i opowiadać. A do tego opowiadać tak, jak się czuje, a nie tak, jak się wydaje, że powinno się czuć, bo to dzieci. I wtedy dzieją się czary, wtedy dzieje się prawdziwe spotkanie. A jeśli do tego jest się na tyle szalonym, żeby machnąć cały dystans na festiwal na rowerze…

Pogodowo oczywiście nadal lampa. I dobrze, że nie na Rynku, bo byśmy wszyscy udaru dostali. Park Chopina to był balsam dla spoconych ciał.

I pewnie dlatego od lat się go trzymamy —cudnie nie-opresyjna przestrzeń, wyciszona, spokojna. Ale są momenty, kiedy Rynek sprawdza się lepiej — przez swoją przypadkowość, przez… kanciastość? Dlatego w sobotę, po wizycie w Parku ze spektaklem dla Małych Ludzi, znów wracamy Państwa smażyć z HURyCAN, serwując kompletnie pozbawionemu scenografii spektaklowi — gliwicki rynek, z całym bagażem tej przestrzeni, jej skojarzeń i konotacji.
 
Nim przejdziemy do Katalończyków chciałam Ci powiedzieć, że przez chwilę podglądałam jak montują scenę - to wyglądało jak jakieś narzędzia tortur. Czy ty wiesz Dyrekcjo co to za urządzenia i czy one przypadkiem nie zmieniają się z każdym występem?

Nie zdziwiłbym się, gdyby ta konstrukcja zmieniała się, kiedy Manolo nie patrzy — w magazynie, na pace samochodu, w trasie — między spektaklami. Jeśli przymknąć oko i uwierzyć, że to możliwe — przecież takie nagromadzenie świadomości, skupienia widzów co występ, w jakiś sposób mogłoby zmieniać rzeczywistość. A na pewno byłoby najpiękniej na świecie, gdyby zmieniało. Taka pratchettowska scenografia kwantowa.

W czwartym tygodniu hiszpańskie darcie ciał. Trzech mężczyzn i kobieta w szaleńczych... no właśnie, w czym? Ja wiem, że Dyrekcja nie chce spojlerować, ale choć słówko lub dwa o sobotnim występie rzec by mogła.

Jest coś takiego w spektaklach HURyCAN, co nie pozwala od nich oderwać oczu — i to chyba dobry powód dla tego pierwszego „pełną gębą” teatru tańca w historii festiwalu. Bo to nie tylko forma, nie ładne pozycje i wykoncypowany ruch, ale i nie dziwne, niezrozumiałe tarzanie się po podłodze baletowej — zdecydowanie bardziej… hm, szukając intrygujących związków frazeologicznych — Naczynia Emocji. Cztery małe tornada, które w najróżniejszych konstelacjach wpadają na siebie, na siebie wciąż reagują, zawierając sojusze, nieustannie zmieniając dynamikę swoich relacji. I cudne jest to, że w tej brutalnej prostocie — chyba z każdym rezonują inaczej, każdemu opowiadają inną historię. Mam tylko nadzieję, że wspólne będą u Państwa ciarki na plecach, nie tylko od ewentualnego upału.

Festiwal jest finansowany z budżetu Miasta Gliwice, we współpracy z Centrum Kultury Victoria
Program na www.ulicznicy.pl
*Redaktora - Małgorzata Lichecka
*Dyrekcja - Piotr Chlipalski

 

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj