Pierścionek jest dość prosty i ma bursztynowe oczko. Kiedy archeolog Radosław Zdaniewicz, właściciel Górnośląskiej Pracowni Archeologicznej, wykopał go z ziemi i odczyścił, zaniósł do jubilera, bo od razu chciał wiedzieć. 
Okazało się, że znalezisko jest współczesne, pochodzi najprawdopodobniej z lat 70. XX wieku. - No i może to było tak, że ktoś przyjechał do Gliwic znad morza oświadczyć się jakiejś  gliwiczance, a po tym, gdy odrzuciła zaręczyny, pierścionek wyrzucił, no i my go odkopaliśmy. Ale to tylko taka moja teoria romantyczna – opowiada Zdaniewicz.   

Dwa dworce i jedna kamienica 

Jego pracownia prowadzi nadzór archeologiczny nad budową Zachodniej Bramy Metropolii Silesia w części znajdującej się przy ul. Na Piasku, Okopowej, placu Piastów i placu przed dworcem.  

Na Okopowej ziemię już częściowo wybrano i udało się natrafić na kilka interesujących artefaktów. To teren mocno przeobrażony. Pamiętajmy, że już od  XIX wieku prowadzono tu intensywne budowy dwóch dworców: pierwszy powstał w 1841 roku, drugi w 1925 roku. -Dużo się tutaj działo i to zarówno ze względów zmiany terenu, jak i intensywności jego użytkowania – archeolog wskazuje na to, co działo się z dziś pustym placykiem u zbiegu Zwycięstwa i Bohaterów Getta Warszawskiego. Śledząc stare plany Gliwic widać teren częściowo zabudowany - stała tam kamienica łukowato wchodząca na placyk, gdzie obecnie trwają prace. I w zasadzie to wszystko. 

Plomba z napisem Gleiwitz 

Na Okopowej archeolog natrafił na fragmenty naczyń, a z ciekawszych przedmiotów udało się wydobyć monety, być może zagubione przez podróżnych zmierzających na gliwicki dworzec. Także różnego rodzaju elementy stroju, na przykład guziki firmowane angielskimi markami odzieżowymi oraz pochodzący z munduru pruskiego żołnierza z bardzo ładną koroną Królestwa Prus. Są monety z różnych lat, a najstarsza pochodzi z 1835 roku. Odkryto plomby sygnowane Gleiwitz, zapewne z towarów wywożonych z miasta. Oba place to w końcu miejsce międzynarodowe, gdzie ludzie gubili różne przedmioty, ale też pojawiały się takie związane z handlem, cłem, towarami czy ruchem wojsk. 

Zdaniewicz był ciekaw, co o 1835 roku napisał w swojej kronice Benno Nietsche. W sumie nic ciekawego się w Gliwicach nie wydarzyło, może poza tym, że zaobserwowano jedynie zorzę polarną. 

Małgorzata Lichecka 

 

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj