Ależ to były emocje! Dzieci startowały w trzech grupach wiekowych, każda na innym dystansie. Po południu pojawili się dorośli biegacze. A wszystko z jednego powodu: wsparcia Gliwickiego Centrum Edukacyjno- Rehabilitacyjnego. Za pieniądze z opłat startowych ośrodek zakupi specjalistyczne wyposażenie placu zabaw.
- To nie są zwyczajne sprzęty, a bardzo kosztowe gadżety wspomagające terapię dzieci z różnym dysfunkcjami - wyjaśnia Katarzyna Zamora, koordynatorka biegu. Podczas pierwszej edycji zebrano 6,5 tys. zł. Na placu zabaw znalazła się  piaskownica z zasuwą, huśtawki i bujak dla maluchów. W planach tzw. bocianie gniazdo. - Dzięki niemu maluszki i starszaki będą mogły bawić się z rówieśnikami, ale także korzystać z terapii - dodaje Zamora.  

Jednak niedzielna impreza to nie tylko zmagania sportowe – przede wszystkim festyn. Bawili się na nim podopieczni GCER,  ich rodzice, pracownicy i goście. W galerii pod chmurką prezentowano prace malarskie i rysunki, na płachtach rozłożonych na trawie zaimprowizowano pracownię artystyczną.  A pod namiotami - zabawy kuglarskie i festiwal baniek.

- Kiedy po raz pierwszy organizowaliśmy bieg, martwiliśmy się, czy wszystko się uda, bo to poważne logistyczne przedsięwzięcie. Zależało nam, żeby mieszkańcy dowiedzieli się o nas, ale istotna była też integracja - opowiada Lidia Urbaniak, szefowa GCER.  I dodaje, że w tym roku postawiono na nowość - Bieg Skrzata. 

Na starcie stanęły dzieci z całego miasta, ale swych sił próbowali także podopieczni ośrodka. Tak jak Julka Adamowska, która dzielnie dobiegła do mety. Jej tata, Jacek Adamowski, jest dobrym duchem imprezy - to on zainspirował  ludzi z GCER-u i nie tylko podrzucił pomysł, ale włączył się aktywnie w organizację i pozyskiwanie partnerów oraz sponsorów. 

- Moja Julka po ośmiu latach żegnała się z ośrodkiem, więc pomyślałem, że dobrze byłoby zaangażować wszystkich w  jakieś duże wydarzenie. A że od lat przygotowujemy festyn, uznałem, iż dobrym jego uzupełnieniem będzie właśnie bieg - Adamowski jeszcze łapie oddech po wspólnym bieganiu z Julką. Takie działanie spodobało się radzie rodziców, więc zabrano się do pracy i w 2016 roku zainaugurowano pierwszą edycję.

- Pracowaliśmy intensywnie pół roku, a najtrudniejszy jest dobry PR, jednym słowem: dotarcie do ludzi, którzy chcą pomagać. Niekoniecznie finansowo, bo przecież na liście nagród znajduje się wiele gadżetów. Cieszę się, że włączyły się grupy biegowe z Gliwic, m.in Night Runners. Pędziwiatry i OTK Rzeźnik - Adamowicz jest pewny, że druga edycja będzie równie udana.

Na każdego najmłodszego uczestnika Biegu św. Goara czekały nie tylko nagrody rzeczowe. Także medale wykonane własnoręcznie przez terapeutów GCER. - Nie ma wygranych i przegranych (choć oczywiście byli liderzy). liczyła się idea, no i przede wszystkim dobra zabawa. Przewidujemy, że z opłat startowych zbierzemy około 7 tys. zł - podsumowuje Zamora.                

Małgorzata Lichecka

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj