Właściciel sklepu ogólnospożywczego w Gliwicach, tzw. franczyzobiorca, zgłosił policjantom z drugiego komisariatu, że został okradziony. Ktoś, przez wyłom w dachu, miał wejść do jego lokalu i zabrać alkohol oraz papierosy o łącznej sumie przekraczającej 25 tys. zł.
Zgłoszenie wpłynęło 30 listopada 2017 r. Na miejsce pojechała policyjna ekipa z technikiem kryminalistyki, który zabezpieczył ślady. Sprawą zajęli się kryminalni. Niby wszystko im się zgadzało, ale... właśnie, było pewne „ale”. 

Podczas dochodzenia w otoczenia i u znajomych „pokrzywdzonego” pojawiło się zastanawiająco dużo alkoholu... 

Policjanci obserwujący wytypowane w dochodzeniu osoby odkryli, między innymi na ogólnodostępnych profilach na portalach społecznościowych, ogłoszenia o sprzedaży markowych trunków. 

Po zebraniu wszystkich poszlak oraz dowodów śledczy wezwali na komisariat dwudziestokilkuletniego ajenta i… postawili mu zarzut złożenia zawiadomienia o niepopełnionym przestępstwie. 

Mężczyzna przyznał się do winy. Okazało się, że historię wymyślił, gdyż wpadł w kłopoty finansowe i nie miał pomysłu, jak z nich wybrnąć. 

- Na podstawie zgromadzonego materiału dowodowego ajentowi przedstawiono zarzut. Grozi mu kara pozbawienia wolności do lat dwóch. Wyjaśniane są też inne wątki - być może zaistnieje konieczność zmiany i uzupełnienia podejrzanemu zarzutów o usiłowanie oszustwa - komentuje nadkom. Marek Słomski, oficer prasowy KMP Gliwice.  

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj