Trzecie zwycięstwo z rzędu odniosła drużyna Piasta. Gliwiczanie przed własną publicznością pokonali Śląsk Wrocław 2:0. Po tej wygranej mają tyle punktów, co trzecia w tabeli Jagiellonia.                      
       
Zanim sędzia zagwizdał po raz pierwszy, piłkarze i kibice chwilą zadumy uczcili pamięć zmarłego zastępcy prezydenta Gliwic, byłego prezesa Piasta – Piotra Wieczorka. Z głośników płynęła piosenka  You’ll Never Walk Alone, a na miejscu, którym zwykle zasiadał wiceprezydent, powieszono koszulkę z jego nazwiskiem. Ten fotel zawsze będzie już pusty.
    

Jak dobrze idzie, nie ma co zmieniać. Z takiego założenia ponownie wyszedł Waldemar Fornalik i wystawił taką samą jedenastkę, jak w wygranym spotkaniu z Arką. Opłaciło się. Już w 4. min, po błędzie Wojciecha Golli, piłka trafiła do Joela Valencii,  ten zagrał do Piotra Parzyszka, który otworzył wynik spotkania. Jeszcze były pewne wątpliwości, bo sędzia dostał sygnał z wozu VAR, jednak po analizie uznał bramkę. 

Gliwiczanie chcieli pójść za ciosem. W 8. min, po rogu, uderzał Martin Konczkowski, piłka nie dotarła do bramki. Chwilę później w polu karnym pogubił się Jakub Czerwiński, goście na szczęście nie wykorzystali tego prezentu. 

Na jakiś czas gra się wyrównała. W 24. min w polu karnym padł Parzyszek. Sędzia w pierwszym momencie wskazał na 11. metr, ale po analizie VAR podjął decyzję na korzyść wrocławian i anulował karnego. 

Gliwiczanie dalej grali swoje, ich akcje rozbijały obronę gości, brakowało jednak dokładnego podania. W 37. min Cholewiak zgubił piłkę, która trafiła do Valencii. Ekwadorczyk zdecydował się uderzyć zza linii pola karnego i źle zrobił, bo nie trafił w bramkę, a miał dwóch niepilnowanych kolegów na pozycjach. 

Już w doliczonym czasie Piast podkręcił tempo, lecz bez efektu w postaci drugiej bramki. Wrocławianie w tych 45 minutach nie wypracowali żadnej dobrej okazji na zdobycie gola.
    
Drugą połowę gliwiczanie również rozpoczęli od zmasowanych ataków na bramkę Śląska. Momentami na połowie gości była cała drużyna Piasta. Cel był oczywisty – strzelić drugą bramkę i zamknąć mecz. Udało się to w 55. minucie. Magia liczb? Śp. Piotr Wieczorek miał 55 lat... 

Piłkę ze swojego pola karnego wykopał Plach, Parzyszek przedłużył jej lot głową, trafiła do Valencii, który wyskoczył przed obrońców i będąc w sytuacji sam na sam, spokojnym, plasowanym strzałem umieścił ją w bramce. 2:0. Potem niby przeważał Śląsk, ale nic z tego nie wynikało. 

W 71. min po raz kolejny Konczkowski urwał się prawą stroną, podał dokładnie do Parzyszka, ten strzelił celnie, tym razem Słowik nie dał się pokonać. Za chwilę strzelca pierwszego gola, przy burzy braw, zmienił Jodłowiec. 

W 77. min goście wyprowadzili kontrę, po której tuż przed linią pola karnego faulowany był Radecki. Strzelał Irańczyk Farshad Ahmadzade, trafił jednak w głowę zawodnika Piasta i piłka spadła na róg. Po nim było trochę zamieszania, ale gospodarze wyszli z tej sytuacji bez szwanku. 

Wrocławianie próbowali jeszcze w końcówce strzelić honorowego gola. Przeszkodził im Plach, broniąc w sytuacji sam na sam z Robakiem. 

Przed Piastem teraz niezwykle prestiżowe spotkanie - derby z Górnikiem. Spotkanie 8 marca w Zabrzu.
                                                                  (gm)

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj