Prezes klubu bokserskiego zakochany w muzyce rockowej.

Z jednej strony romantyk przywiązany do miejsc, i ludzi, a z drugiej skuteczny menadżer. Optymista patrzący na świat przez różowe okulary.
Jego rodzina pochodzi z Warszawy, ale on urodził się i dorastał na Śląsku, w Chorzowie. - To, że moi rodzice nie byli Ślązakami w żaden sposób nie zaburzało moich relacji z rówieśnikami. Urodziłem się w 1951 r. Wtedy nikt się z nas nie wyróżniał, bo wszyscy mieliśmy w domach mniej więcej to samo. Miałem bardzo szczęśliwe dzieciństwo - wspomina. 

Po podstawówce poszedł do ogólniaka, słynnego „Słowaka” w Chorzowie (LO nr 1 – red.). Mówi, że to jeden z najlepszych okresów w jego życiu. - Przyjaźnie, wspólne spędzanie wolnego czasu - wylicza.
Ojciec, inżynier budowlany nalegał, aby jego syn skończył studia. Stąd po maturze wybór padł na Politechnikę Śląską i ówczesny Wydział Budownictwa i Architektury. Oprócz studiowania zaangażował się też bardzo mocno w organizację życia studenckiego. - Radosny, beztroski czas – przekonuje.

Jako świeżo upieczony inżynier pracę znalazł w Biurze Projektów Przemysłu Hutniczego Biprohut. Spędził tam 16 lat przechodząc kolejne szczeble zawodowej kariery - od asystenta zaczynając, na głównym projektancie skończywszy.

W latach 80. wystartował w wyborach samorządowych i na przełomie lat 80. i 90. był etatowym przewodniczącym Miejskiej Rady Narodowej w Gliwicach (dzisiejszy odpowiednik rady miasta – red.). 
Po upływie dwóch kadencji, na fali zmian gospodarczo-politycznych lat 90. postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. Ze spółką Novar i wspólnikami przetrwał na rynku przez niemal trzy dekady, do momentu przejścia na emeryturę. Spółka wciąż jest na rynku, choć zarządzają ją już nowi właściciele. 

Dwadzieścia lat temu na jego drodze stanął był pięściarz Carbo Gliwice Henryk Wilk i pewnie wtedy nie przypuszczał, że ta znajomość zmieni jego życie. - Kiedyś Gliwice były silnym ośrodkiem tej dyscypliny w kraju, ale prawa rynku okazały się nieubłagane i gliwickie pięściarstwo na długie lata zniknęło z mapy Polski - opowiada. - Heniek wspólnie z kolegami postanowił na początku tego wieku reaktywować w naszym mieście boks. Chodzili od firmy do firmy szukając sponsorów i partnerów. Pojawili się kiedyś w Novarze prosząc o pomoc w budowie ringu. Kiedy już go zrobiliśmy i posadowiliśmy na środku nieistniejącej hali przy ul. Dubois pojechałem zobaczyć efekt naszych prac. Byłem zauroczony tą klimatyczną, nieco spartańską salką i dziećmi, które tam wtedy trenowały. Heniek widząc to zaproponował mi, żebym został prezesem Gliwickiego Uczniowskiego Klubu Sportowego Carbo. No i się zgodziłem… (śmiech).

Wilk, niestrudzony animator boksu i on skuteczny organizator byli skazani na sukces. Przez 20 lat stworzyli liczący się w Polsce i nie tylko klub pięściarski. Dwieście medali mistrzostw świata, Europy, Polski, kilkaset kolejnych krążków z zawodów mniejszej rangi. Organizowanie liczących się w Polsce i na świecie imprez bokserskich. Te sukcesy dostrzegł gliwicki samorząd i kilka lat temu przekazał GUKS Carbo w użytkowanie nowoczesną halę sportową przy ul. Kozielskiej, gdzie od rana do wieczora kolejne pokolenia młodych gliwiczan trenują szermierkę na piersi. - Bardzo jesteśmy wdzięczni za przychylność wieloletniemu prezydentowi Gliwic Zygmuntowi Frankiewiczowi i jego zastępcy śp. Piotrowi Wieczorkowi - mówi. - Dziękujemy też obecnej ekipie rządzącej miastem za wsparcie. Ta pomoc jest bezcenna. 
Wolne chwile uwielbia spędzać z rodziną, najlepiej w Jurze Krakowsko-Częstochowskiej, przemierzając ją na rowerze. Jego hobby to muzyka rockowa i jej nieco mocniejsze brzmienie: AC DC, Led Zeppelin, Pink Floyd. Za swoimi ulubieńcami potrafi przejechać całą Europę. 

Tomasz Sztąpka. Lat 71. Prezes GUKS Carbo. Członek Rady Sportu Miasta Gliwice. Absolwent Politechniki Śląskiej. Na przełomie lat 80. i 90. działacz samorządowy, potem przez trzy dekady przedsiębiorca. Obecnie emeryt.

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj