Koledzy często go upominają: Igor, tylko nie czytaj. Bo zdarza się, że w trakcie pasjonującej zabawy nagle znika. A po jakimś czasie odnajduje się w innym pokoju. Oczywiście z książką.
Igor Ogrodowski nie narzuca się ze swoim hobby, choć nie kryje, że bardzo lubi pomagać, gdy ktoś ma trudności z czytaniem. Dla równolatków jego zainteresowania wydają się dziwaczne. Ale pani Monika, mama Igora, zawsze mu powtarza: bądź sobą.

Ciociu, ciociu, Igora nie ma!  

Siedzimy w przestronnym salonie, z którego widać pokój chłopca, jego czytelnicze królestwo. Książki kupuje namiętnie, do niedawna dwie, trzy tygodniowo. Te, które nie mieszczą się na półkach, oddaje do biblioteki albo obdarowuje nimi kolegów. Ogrodowscy prowadzą dom otwarty i bywa w nim mnóstwo dzieci. Igor jest towarzyski, chętnie zaprasza kolegów. Ale zdarza się, że w trakcie nawet najbardziej zajmującej zabawy nagle znika. I wtedy całe towarzystwo z krzykiem przybiega do pani Moniki: „ciociu, ciociu, Igora nie ma”. A on potrzebował chwili wytchnienia, więc zaszył się z książką w sypialni. Wszyscy się do tego przyzwyczaili i szanują pasję jedenastolatka. Czytanie jest dla niego nieustającą przygodą, wciąż wchodzi w  w nowe światy i, z bohaterami, przeżywa kolejne historie. Książki nie tylko pobudzają jego wyobraźnię, kształtują też postawy prospołeczne i wyczulają na krzywdy innych.
Pani Monika nie raz odbierała telefony od innych mam i dowiadywała się, że Igor stanął w obronie gnębionego w szkole dziecka. -  Trochę się o niego martwię, więc tłumaczę, żeby nie robił z siebie bohatera. A on mi na to, że postąpiłby  tak ten a ten z książkowej opowieści. Dużo rozmawiamy też o społecznej wrażliwości i syn wie, że jeśli kogoś krzywdzą, trzeba mu pomóc – opowiada Ogrodowska. 

„Kubuś Puchatek” przegrywa 

Igor nie pamięta pierwszej przeczytanej książki. Być może był to komiks „Asterix i Obelix”, do którego wciąż chętnie wraca. - Mam sporą kolekcję tych komiksów. Zawsze ciekawiło mnie, co będzie w kolejnym zeszycie, więc uznałem, że warto je gromadzić seriami – mówi chłopiec. Kiedy czyta lub słucha audiobooka, zdarza się, że podświadomie robi to, co bohaterowie. - Raz zauważyłam, że do mnie macha. Okazało się, że właśnie tak zachował się pewien książkowy chłopiec – śmieje się pani Monika.
Na czytelniczej liście Igora są oczywiście także szkolne lektury. - Niestety, niektóre dość nudne, tak jak „Kubuś Puchatek”. Za to bardzo podobała mi się akcja w „Pucu, Bursztynie i Gościach” - Igor dodaje, że interesują go także poważniejsze pozycje. - Nie pozwalamy na wszystko. Syn wybiera trudniejsze rzeczy, jednak zawsze przychodzi o tym porozmawiać – włącza się do rozmowy mama. I dodaje, że w księgarniach i bibliotekach siedziałby bez końca. - Kiedyś przepadł na trzy godziny w gliwickiej bibliotece, nie wziął telefonu i bardzo się martwiłam. A on zaszył się gdzieś między półkami i spokojnie sobie czytał – opowiada. 

„Złodziej pioruna”? To o mnie!    
     
Z mitologią było tak: pani Monika przyniosła audiobooka „Złodziej pioruna”. Bohater, w wieku Igora, nagle odkrył, że do współczesności powrócili mitologiczni władcy i bogowie. Tematyka zaintrygowała chłopca do tego stopnia, że czytał więcej i więcej, a gdy jakieś słowo sprawiło mu kłopot, zwracał się do mamy. Teraz dzieje się to coraz rzadziej, bo Igor wzbogaca zasób słownictwa z każdą przeczytaną książką.  A biblioteczkę - o kolejne wydawnictwa z mitologicznej serii dotyczącej Grecji i starożytnego Rzymu.

Ksywka „Czytelnik”   

Na przerwach wyciągał z plecaka komiks, drugie śniadanie i, przegryzając kabanosem, czytał. Dziś w szkole taki widok już nikogo nie dziwi, choć koledzy uważają, że czasami Igor z czytaniem przesadza. I żartują, że najgorszą karą byłby dla niego  książkowy detoks.
Sam chętnie pomaga. Oczywiście w czytaniu. Ma też wiele planów propagowania czytelnictwa: wydawanie szkolnej gazetki, ale takiej, która rzeczywiście przyciągnie i zaangażuje dzieci. - Zamieszczalibyśmy komiksy, opowiadania, można wtedy inaczej patrzeć na słowo – Igor wierzy, że dzieci podjęłyby takie wyzwanie.  
Niedawno była u niego kuzynka i miała do przeczytania lekturę - „Dzieci z Bullerbyn”. Nie paliła się do tego,  więc Igor zaproponował, że przeczyta jej na głos fragmenty. - Tak się spodobało, że wspólnie przygotowaliśmy przedstawienie – relacjonuje chłopiec.   

Moje ulubione

Na półkach książki poukładane seriami i autorami, bo Igor bardzo ceni porządek. Zresztą takie postępowanie ułatwia życie – szybko może sięgnąć po swoje ulubione: „Apollo – boskie próby”, „Dzień cwaniaczka” czy ostatnie odkrycie - „Najfutbolniejsi”, bo bardzo lubi piłkę nożną, zresztą - trenuje na Jasnej, u Jarosława Kaszowskiego, więc to książka w sam raz dla niego. „Kroniki Avanti” w trzy godziny „połknął” na obozie sportowym, a że miał tam tylko tę książkę, wracał do niej osiem razy. Ostatnio wciągnęli go „Bogowie Asgardu”. Pierwszą część przeczytał szybko i niecierpliwie czekał na drugą, kilka razy  w tygodniu zaglądając do księgarni i wypytując o nią sprzedawców. A  jak już ją kupił i „połknął”, pomyślał: o, kurczę, co teraz będę czytał.

Judo uczy walki ze słabością

Namiętnością jedenastolatka jest też judo i piłka nożna. Igor twierdzi, sport pomaga   zachować formę i jasność umysłu. W judo lubi układać strategie, a gdy dobrze  pozna przeciwnika i jego słabości, szybciej, skuteczniej może go pokonać. - W judo wszystko sprowadza się do jednej rzeczy: jak wygrać. Na macie nie słyszysz trenerów, ani tego, jak mama woła.  Czasami twoje ciało pomyśli za ciebie. Ostatnio przegrywałem i dosłownie w ostatniej sekundzie usłyszałem  trenera, który krzyczał:  „podetnij pod nogę”. Zareagowałem. Przeciwnik zrobił krok, ja go perfekcyjnie podciąłem, upadł na plecy i oczywiście: zwycięstwo - Igor pokazuje swoje trofea. A ma ich sporo. Kiedy pytam o marzenie, odpowiada, że chciałby zdobyć mistrzostwo Polski. - I przeczytać jak najwięcej książek - dodaje.     

Małgorzata Lichecka
wstecz

Komentarze (0) Skomentuj