Swoją dziennikarską przygodę zaczynał w Gliwicach. Człowiek mediów. Pracował w rozgłośniach radiowych i stacjach telewizyjnych. Od kilkunastu lat związany z TVN 24. Chociaż urodził się w Katowicach, to dzieciństwo i młodość spędził tutaj. Poznajcie miejsca ważne dla Jerzego Korczyńskiego, pochodzącego z naszego miasta, reportera TVN 24.
Dorastał przy ul. Korfantego (dawniej PKWN), gdzie rodzice mieszkali razem z babcią. -Mieliśmy wielkie podwórko. Graliśmy tam z kolegami w piłkę, bawiliśmy się w „strzelanki”, a jak trzeba było, to broniliśmy suwerenności naszego podwórka przed intruzami z innego placu. To hartowało charaktery – śmieje się.
Kiedy był w szóstej klasie (chodził do SP 9 przy Sobieskiego) przeprowadził się z rodzicami na ul. Marzanki. -Tam tylko w zasadzie mieszkałem – wspomina. -Większość czasu dalej spędzałem z kolegami z „dziewiątki”. Wtedy też zaczęła się moja fascynacja koszykówką i NBA. Moim idolem był Karl Malone z Utah Jazz.Jednak takiej kariery nie zrobiłem (śmiech).
Po szkole podstawowej wybrał „budowlankę” przy Bojkowskiej. Po jej skończeniu pracował w Gliwickim Przedsiębiorstwie Budownictwa Przemysłowego, a w weekendy oddawał się swojej muzycznej pasji. -Byłem DJ-em – opowiada. -Zarobione pieniądze wydawałem na kasety, bo na nich głównie odtwarzało się muzykę. Grałem na dyskotekach, różnych imprezach.
Wówczas pewnie nie przypuszczał, że za chwilę w jego życiu nastąpi rewolucja, a powiedzenie: uważaj o czym marzysz, bo marzenia się spełniają – stanie się faktem. Była połowa lat 90. gliwickie Radio Plus poszukiwało ludzi. -Za namową mamy zgłosiłem się na rozmowę, no i przyjęli mnie – uśmiecha się. -Nic wtedy nie potrafiłem, ale miałem dobrych nauczycieli. Wiele zawdzięczam Maćkowi Wrońskiemu i Markowi Jarzębowskiemu.
Po czterech latach praktykowania, kiedy zdobył już radiowe ostrogi, pracę zaproponował mu RMF.
- To było jak złapanie Pana Boga za nogi - przekonuje. -Na przesłuchaniu w Katowicach było nas 10. Miałem pracować w stolicy regionu, lecz nieoczekiwanie coś się pozmieniało i wysłano mnie do lokalnego oddziału... w Zakopanem. Mówili na chwilę, a spędziłem tam 9 miesięcy. Potem zaproponowano bym przeszedł na pół roku do… Szczecina, a zostałem na Pomorzu dwa lata (śmiech).
W tamtych czasach RMF nawiązał współpracę z Polsatem i dziennikarze radiowi robili przy okazji materiały telewizyjne. To było kompletnie nowe doświadczenie. Spodobało mu się i kiedy stacja zapytała, czy chciałby dla nich pracować - zgodził się. -Wtedy też zrozumiałem co to jest telewizja - opowiada. -To był megaprzeskok. Po pierwszym materiale doświadczony operator powiedział: „w radiu mogłeś sobie robić nagrania po 40 minut, w telewizji tak nie będzie”. Dziś już wiem, jak ważna jest dyscyplina antenowa - jeśli wydawca w wejściu na żywo mówi, że masz 2 minuty, to masz dwie, a nie dwie i 40 sekund.
Po roku zakończył przygodę z Polsatem, a zaczął z TVN 24. W oddziale katowickim tej stacji nieprzerwanie pracuje już 16 lat. Co jest tak fascynującego w pracy reportera telewizyjnego? -Bez wątpienia nieprzewidywalność, towarzysząca tej robocie adrenalina, ogólnie fajny poziom emocji - wylicza. -Przez to, że jesteś w terenie spotykasz ciągle nowych ludzi. Lubię tę pracę.
W wolnych chwilach czyta książki. Przede wszystkim historyczne, od wojny polsko-bolszewickiej do lat 50. XX wieku.
Jerzy Korczyński
Lat 45. Pochodzący z Gliwic dziennikarz radiowy i telewizyjny. Absolwent pedagogiki specjalnej na Uniwersytecie Opolskim. Przez kilka lat związanych z Radiem Plus, potem RMF-em. W pierwszej dekadzie XXI wieku związał się z Polsatem, a potem TVN 24, gdzie nieprzerwanie pracuje od 16 lat.
SPACEROWAŁ ANDRZEJ SŁUGOCKI,
FOTOGRAFOWAŁ MICHAŁ BUKSA
Komentarze (0) Skomentuj