Cesare Benedetti marzy, by wystartować w kolarskiej reprezentacji Polski
Ambitny, co rusz stawiający sobie nowe cele. Choć urodzony w Italii, nie czuje się Włochem. Na świat przyszedł w Rovereto, a dorastał w małej górskiej miejscowości Ronzo-Chienis w Trydencie (południowy Tyrol). – Te tereny do 1918 roku należały do Austro-Węgier. Moi przodkowie byli Austriakami. Dlatego mentalnie jestem bardziej Tyrolczykiem niż Włochem – wyjaśnia. 

W dzieciństwie chciał zostać żołnierzem albo... pasterzem, chociaż jego mama jest nauczycielką, a ojciec pracuje w fabryce. Ostatecznie został sportowcem. Jako mały chłopak zaczynał od piłki nożnej. Trenował w AC Val di Gresta. – Co ciekawe, klub ma takie same barwy jak Piast Gliwice – śmieje się. 

Kiedy miał 12 lat, bez pamięci zakochał się w kolarstwie i ta miłość trwa już ponad dwie dekady. – Znajoma mojej rodziny pracowała przy Giro d’Italia i zabrała mnie kiedyś na etap w Madonna di Campiglio – wspomina. – Miałem specjalny identyfikator, który pozwalał wchodzić w miejsca dla zwykłego kibica niedostępne. Fascynujące przeżycie i ta atmosfera... Z bliska mogłem zobaczyć Oscara Camenzinda czy Andreę Tafiego. Zdecydowałem, że będę kolarzem. 
Zaczął mozolnie ćwiczyć i wspinać się na kolarski szczyt. W 2010 roku rozpoczął karierę zawodową. Mordercze treningi, starty w najważniejszych wyścigach na całym świecie. Dziś jeździ w liczącej się niemieckiej grupie kolarskiej Bora-Hansgrohe (w tej samej, w której startuje Rafał Majka). 

Wcześniej, bo w 2007 r., na obozie sportowym w Livigno poznał kolarkę z Gliwic Dorotę Gregorowicz, medalistkę mistrzostw Polski i uczestniczkę Giro d’Italia, która z reprezentacją przygotowywała się do startu w mistrzostwach Europy. Między młodymi zaiskrzyło. Jeszcze tego samego roku pojawił się więc w Gliwicach. – Nie bardzo wiedziałem, co mnie czeka, miasto od razu mi się jednak spodobało, choć trochę wyglądało „retro”, głównie za sprawą starych samochodów – opowiada z uśmiechem. – Ale poważnie: Gliwice są super, takie szyte na miarę – ani za duże, ani za małe. No i fajne są w okolicy miejsca do treningu – przekonuje. 

W 2013 r. wziął z Dorotą ślub, a trzy lata później na świat przyszła córeczka Janina. 

Dzisiaj życie dzieli między Polską a kolarskimi startami w Europie i na świecie. – Do Gliwic lubię przyjeżdżać pomiędzy wyścigami, bo wtedy nie mam takich intensywnych treningów – mówi. – Mogę się zrelaksować i poświęcić czas rodzinie. Pójść na przykład z Jasią do palmiarni. Ten reset jest mi potrzebny, bo tylko w tym roku przejechałem na rowerze 34 tysiące kilometrów. 

Jego marzeniem jest start w kolarskiej reprezentacji Polski. Dwa lata temu zdał egzamin państwowy z naszego języka (posługuje się nim bardzo płynnie). To był pierwszy krok do zdobycia polskiego obywatelstwa. Stosowne dokumenty złożył w tym roku w kancelarii prezydenta RP.

Otwórz galerię zdjęć i poznaj ulubione miejsca w Gliwicach Cesarego (a właściwie Czarka) Benedettiego, zawodowego kolarza zakochanego w Polsce i naszym mieście

Cesare Benedetti
Ma 33 lata. Zawodowy włoski kolarz szosowy, zawodnik należącej do dywizji UCI WorldTeams drużyny Bora-Hansgrohe. Rozpoczął swoją karierę zawodową w 2010 roku, będąc zawodnikiem zespołu Team NetApp (obecnie Bora-Hansgrohe). W 2012 r. zadebiutował w Wielkim Tourze (Tour de France, Vuelta a España i Giro d’Italia), zajmując piąte miejsce na szóstym etapie wyścigu Giro d’Italia. Jego największym jak dotąd osiągnięciem jest zwycięstwo w klasyfikacji górskiej Tirreno-Adriático w 2016 roku i wygrana etapowa w Giro d’Italia w 2019.  Pasjonuje się historią, jest wiernym kibicem Piasta Gliwice.

Spacerował Andrzej Sługocki

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj