Prezes, maratończyk, zapalony rowerzysta. Cierpliwy, odpowiedzialny i pracowity. - Zdarza mi się tak głęboko poświęcać pracy, że cierpi na tym moja rodzina, a tak być nie powinno – zauważa. - Ale żona skutecznie pracuje nade mną (śmiech).

Urodził się w Gliwicach i dorastał na dawnym osiedlu Zubrzyckiego. - Nasze dziecięce życie wyznaczały pory roku. Zimą sanki na górce przy przedszkolu na Młodych Patriotów, albo tzw. myszka w parku Chrobrego. Wiosna to gra w nóż-finkę i monety. Latem piłka, którą kopało się gdzie tylko się dało i wyjazdy na kąpielisko do Sośnicy. Jesienią, kiedy na podwórku była chlapa, graliśmy w planszówki na korytarzach naszych bloków - wylicza. 
Po podstawówce wybrał technikum mechaniczne przy dawnym Montochemie na Trynku. Decyzja przemyślana, bo posiadanie wyuczonego zawodu dawało w trudnych latach 90. większe możliwości znalezienia pracy. - Tamten okres bardzo mile wspominam – opowiada. - Pierwsze miłości, piknikowe wyjazdy za miasto z pieczeniem kiełbasek i małym jasnym w tle. 

Po maturze poszedł drogą starszego brata i rozpoczął studia na Politechnice Śląskiej. Wybrał Wydział Inżynierii Środowiska i Energetyki. - To były niełatwe, ale bardzo interesujące dla mnie studia, które wyznaczyły tak naprawdę zawodową ścieżkę – podkreśla. - Na ostatnim roku przygotowując się do pisania pracy magisterskiej nawiązałem współpracę z Przedsiębiorstwem Energetyki Cieplnej – Gliwice sp. z o.o. Obroniłem ją w oparciu o pomiary, które prowadziłem właśnie w PEC.

Rychło związał się z tą firmą na stałe. Jeszcze nie mając dyplomu w ręce, na ostatnim roku studiów, został przyjęty na stanowisko stażysty. Potem był kolejno mistrzem eksploatacji i nawęglania, mistrzem remontów, kierownikiem działu aparatury kontrolno-pomiarowej i automatyki. - Poznałem od podszewki funkcjonowanie naszego przedsiębiorstwa – zapewnia. 

W 2017 r. niepodziewanie umarł dyrektor techniczny PEC Mariusz Kus. Prezes Rudolf Widziszowski zaproponował mu przejęcie obowiązków po zmarłym. Nie bez obaw przyjął tę ofertę i został dyrektorem technicznym oraz zastępcą prezesa spółki. Przez cztery lata podpatrywał funkcjonowanie firmy z perspektywy jej zarządzania i kiedy w 2021 r., po 37 latach pracy w PEC, odszedł na emeryturę Widziszowski on był gotowy go zastąpić. - To dla mnie misja, ale też wyzwanie, bo zastępuję wyjątkowego człowieka, którego pracę miałem okazję podpatrywać i czerpać z jego nauki garściami - mówi. - Fachowiec o bardzo szerokich horyzontach. 
Wolne chwile spędza aktywnie z rodziną (żona, syn i pies). Długie spacery po lesie, jazda na rowerze (np. do Krakowa), bieganie (ma za sobą trzy maratony).
Poznajcie ulubione miejsca w naszym mieście Krzysztofa Szalińskiego, prezesa Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej – Gliwice.

Krzysztof Szaliński
Lat 47. Absolwent Wydziału Inżynierii Środowiska i Energetyki Politechniki Śląskiej w Gliwicach na kierunku mechanika i budowa maszyn o specjalności maszyny i urządzenia energetyczne. W 2003 roku ukończył studia podyplomowe na Politechnice Śląskiej w zakresie rynku energii elektrycznej, ciepła i gazu oraz usług multimedialnych. Od roku 2000 pracuje w Przedsiębiorstwie Energetyki Cieplnej – Gliwice pokonując wszystkie szczeble zawodowej kariery, od stażysty, poprzez mistrza, kierownika, na dyrektorze ds. technicznych skończywszy. W 2021 r. został prezesem zarządu PEC - Gliwice. Jest autorem i współautorem udoskonaleń produkcji i dystrybucji ciepła. To także wdrożeniowiec procesów technologicznych pod względem szeroko rozumianej ochrony środowiska. Jest pomysłodawcą i współautorem inteligentnego programu pracy ciepłowni Gliwice. W uznaniu zasług dla rozwoju energetyki w 2011 roku został uhonorowany ministerialnym wyróżnieniem.  

(s)

Galeria

wstecz

Komentarze (1) Skomentuj

  • Romek 2023-11-11 10:38:38

    Ten pan prezes to karierowicz kosztem pracowników oszczędności oszczędności i oszczędności kosztem ludzi pozakręcał ogrzewanie na firmie ale zapomniał że po 15 jeszcze ludzie niektórzy pracują np portierzy sprzątaczki nie można oszczedzac kosztem zdrowia ludzi zarozumiałej beż kultury sprzątaczce się nie ukłoni prezes Rudolf Wid,iszewski to był dżentelmen a pan szalinski mówi że garściami czerpał doświadczenie od Pana Rudolfa nie wiem czy kiedykolwiek się tego nauczy bo kultura to rzecz nabyta Nikt go na firmie nie lubi źle o nim mowia