Adriana Urgacz-Kuźniak poleca:
Trzy kobiety. Celina, jej mama i teściowa. Pierwsza z nich, to matka, pracownik korporacji, żona. Mama właścicielki, to – jak zawsze – wielkie wsparcie i towarzysz podróży, w którą wyjeżdżają rękodzieła Z pasją. I teściowa, z wiedzą i talentem odziedziczonymi po dziadkach, znakomitych przedwojennych krawcach. Razem tworzą zespół, który szyje Z pasją.

Ich dzieła po raz pierwszy zobaczyłam… w Bolesławcu, na Festiwalu Ceramiki, choć szyte są u nas w Gliwicach. Głównie zawadiackie koty, ale także urocze jamniczki, sówki, żyrafki, misie, słoniki, króliczki, ptaszki i rybki, a do tego w okresie Wielkanocy – kurki, a przed Bożym narodzeniem szyte (!) kalendarze adwentowe.

- Pierwszego kotka uszyłam, dla mojej 6-letniej córki Julki, jako dodatek do urodzinowego prezentu dla koleżanki. Spodobał się, więc po raz kolejny sięgnęłam po maszynę – mówi Celina, właścicielka firmy Z pasją. Nie ukrywa, że pierwszy szablon wielokrotnie przeszedł metamorfozy. Ostatni szlif otrzymał, oczywiście, od teściowej. Z maszyną za pan brat była zresztą także babcia Celiny, szyjąca na starej kultowej maszynie Singer, która obecnie stanowi ważny mebel w mieszkaniu wnuczki. Sama właścicielka po maszynę sięgała wielokrotnie, zanim zaprzyjaźniła się z nią na dobre. Dziś spod jej igły wychodzą cudaczne zwierzątka w kropki, kratki, paski i inne przemyślne wzory.

Piękne rękodzieła pasjonatek znaleźć można na wielu plenerowych wydarzeniach, takich jak Jarmark na Nikiszu, zabrzański Festiwal Kwiatów, bywają także w Bolesławcu i w Mosznej. W Gliwicach można je zakupić w antykwariacie Kawka, przez stronę facebookową Z pasją, a także na organizowanych dwa razy w roku jarmarkach świątecznych na rynku. Wśród kolorowego, ręcznie wykonanego zwierzyńca, pojawiają się także bardzo prestiżowe narzutki pachworkowe, które można w pełni dostosować do swoich oczekiwań.

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj