Wie, czego chce od życia. Zdecydowana bizneswoman, która po godzinach pracy zmienia się w kochającą mamę i żonę. W wolnych chwilach bardzo lubi spacerować. czytać książki. Uwielbia hodować kwiaty i gotować. - Ostatnio moi mężczyźni nie są zbyt zadowoleni z menu, bo zmodyfikowałam nieco dietę i teraz zdrowo się odżywiamy – śmieje się. - Ale nie zawsze ich „terroryzuję”, czasem upiekę pizzę. Ma ogromne poczucie lokalnej tożsamości. Uwielbia historię miejsca, w którym żyje. Z pasją czyta wszelkie publikacje na temat dawnych Gliwic, spaceruje po mieście i odkrywa jego tajemnice.
 
Urodziła się 42 lata temu w Gliwicach i jest im wierna do dziś. Dorastała w centrum, w kwartale ulic Chopina i Lelewela. - Dopiero niedawno dowiedziałam się, że nasze podwórze nazywało się „dziedzińcem podchorążych”, bo w tej okolicy były kiedyś koszary. Dzieciństwo wspominam z sentymentem. Mimo że nie mieliśmy komputerów, doskonale się bawiliśmy. Trzepak, rowery, zabawa w klasy. Najgrzeczniejszą dziewczynką nie byłam. Zdarzało się moim rodzicom poszukiwać mnie po mieście (śmiech).

Do podstawówki na Opawską (SP 23) w pierwszych latach odprowadzała ją babcia. – Przede wszystkim dlatego, że chronicznie bałam się pijaków, a tam, gdzie jest Bar Teatralny, była kiedyś słynna na okolicę kufloteka, z której w hurtowych ilościach wypadali podchmieleni jegomoście.

Do liceum chodziła tego samego, w którym uczył się jej tata oraz przyszły teść. - „Czwórkę” przy Kozielskiej bardzo miło wspominam. Tam pojawiła się pierwsza miłość – zwierza się. - Z moją wychowawczynią, panią Anną Stawowy, do dziś mam kontakt. Ratuje mojego syna z matematyki, ha, ha.

Po maturze chciała zostać dziennikarką i wybrała Uniwersytet Śląski. Podziwiała Adama Michnika, ale studia ją zawiodły, bo uczyła się z podręczników, które zostały wydane w latach jej urodzenia. – Były już Czechy i Słowacja, a podręczniki wmawiały nam, że dalej jest Czechosłowacja – mówi. -Wytrzymałam półtora semestru. Przeszłam do zagranicznego (śmiech) Kolegium Języku Biznesu w Sosnowcu. Po jego ukończeniu zaczęłam studiować zaocznie zarządzanie nieruchomościami na Uniwersytecie Ekonomicznym w Krakowie. Równolegle pracowałam w ubezpieczeniach.

O jej dalszych losach zawodowych zadecydował przypadek. Znajoma architekt powiedziała, że firma developerska poszukuje PR menadżera do budowanego w Bytomiu centrum handlowego. – Kompletnie byłam zielona w tych sprawach, ale postanowiłam zaryzykować – wspomina. - Po kilku rozmowach  kwalifikacyjnych zostałam przyjęta. Tam nabrałam doświadczenia, które potem, jak się okazało, zaprocentowało. Po zakończeniu projektu zaczęłam szukać nowych wyzwań. Akurat rozpoczęła się rekrutacja do budowanego w Gliwicach centrum handlowego Europa Centralna. Zgłosiłam się i… zostałam dyrektorem marketingu. Byłam odpowiedzialna za komunikację inwestorską z mediami i promocję. Od 2016 roku jestem szefem EC.

O swojej pracy mówi, że ją rozwija, a każdy dzień przynosi nowe wyzwania.
- Nie ma miejsca na nudę i powtarzalność - podkreśla.

Otwórzcie galerię zdjęć i poznajcie miejsca ważne dla Katarzyny Lenartowicz – dyrektor największego centrum handlowego w mieście, pasjonatki historii Gliwic.                         


Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj