- W swoim życiu mam szczęście do ludzi - mówi. - To oni zarazili mnie tym, co dzisiaj daje mi największą satysfakcję – fotografią, historią, lotnictwem, kulturą. Urodził się 51 lat temu w Gliwicach. Tutaj dorastał, uczył się. Po skończeniu liceum na chwilę wyemigrował do Koszalina. – Potrzebowałem dla siebie chwili oddechu, świeżego spojrzenia na to, co przede mną. 


Wrócił na początku lat 90. i rozpoczął studia dziennikarskie. Pierwsze szlify zdobywał, praktykując w… „Nowinach Gliwickich”. Potem były już prawdziwe medialne wyzwania. Władze Knurowa chciały mieć własną gazetę. Stworzył „Przegląd lokalny”. Samorządowcy z tego miasta zapragnęli rozgłośni. W 1997 r. zorganizował radio Fan. – To były fajne czasy, a w ludziach tyle entuzjazmu i energii... - wspomina. 

 Z wielką polityką zetknął się, pracując w agencji reklamowej, która tworzyła wizerunek prof. Leszka Balcerowicza. Tam, u boku Bohdana Dzieciuchowicza, przez półtora roku zdobywał pijarowskie doświadczenie. – Miałem okazję pracować z tzw. dużymi klientami i to doświadczenie pozwoliło mi spojrzeć na rzeczywistość reklamową od strony biznesowej. Przydało się ono w późniejszej pracy w samorządzie wojewódzkim.

 Zanim to się jednak stało, trafił do gliwickiego magistratu, gdzie zajął się nowymi technologiami przekazu, m.in. internetem. Nie na długo, bo rychło został asystentem, a potem rzecznikiem Janusza Moszyńskiego, wybranego marszałkiem województwa śląskiego. Zmiany polityczne przyniosły również zmiany w jego życiu zawodowym. Przestał być asystentem i kilka lat „rzecznikował” tworzącej się Metropolii Silesia. 

Kiedy przestał być ustami metropolii, wrócił do biura prasowego gliwickiego magistratu, a następnie kilkanaście miesięcy pracował w radiu CCM. W końcu zaczął pracę na własny rachunek. Realizuje projekty, marzenia za pośrednictwem swojej firmy „Fabryka pomysłów PR”.
 
Ma też pasję, której poświęca każdą wolną chwilę. – Fotografia to coś, co daje mi nadzwyczajną satysfakcję - przekonuje. - Kultura, muzyka, w szczególności jazz, inspirują mnie najmocniej. Zdjęcia w teatrze, podczas koncertów plenerowych wychodzą najlepiej. Uwielbiam też fotografię lotniczą, którą zaraził mnie kolega z ławki licealnej, Wojtek Turkowski. Jeśli nie polatam raz w miesiącu, źle się czuję. Od kilku miesięcy, razem z Robertem Neumannem, robimy dronem nocne zdjęcia polskich portów lotniczych. Nie tak dawno, nad zalewem sulejowskim w Piotrkowie Trybunalskim, latałem skywanem z otwartą tylną klapą. Siedząc na krawędzi samolotu, przypięty uprzężą, fotografowałem pozujące w powietrzu maszyny. Były dosłownie na wyciągniecie ręki. Megadoświadczenie!

 Nie rozstaje się z aparatem także podczas historycznych wędrówek po naszym mieście. – W liceum spotkałem dr. Jacka Szmidta i to najpełniej wyjaśnia moje zaangażowanie na tym polu. Przez lata działałem aktywnie w gliwickim stowarzyszeniu na rzecz dziedzictwa żydowskiego „Pamięć - Zikaron”. Starałem się dokumentować tę spuściznę na zdjęciach. Zawsze pobudzała mnie historyczna wielokulturowość Gliwic. Musimy o niej pamiętać, bo drzewo bez korzeni umiera – konstatuje. 
Marzenia? – Czekam na to najlepsze zdjęcie – uśmiecha się.

Poznajcie miejsca ważne w naszym mieście dla Krzysztofa Krzemińskiego, gliwickiego fotografa.

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj