Ambitna, konsekwentna, pracowita i bardzo wrażliwa. Przez dziesięciolecia związana z oświatą, gliwicka radna z najdłuższym stażem. Na każdym kroku podkreśla swoją dzielnicową tożsamość.

- Łabędy od roku 1954 miały prawa miejskie i były do 1965 roku samodzielną jednostka administracyjną - mówi. - Miały swoje władze, szkoły - moja to była SP 1 przy ul. Kościelnej (dziś to SP 29 przy ul. Staromiejskiej) trzy kościoły, w tym jeden ewangelicki, dwie szkoły średnie, duże zakłady, dom kultury, kino, dworzec kolejowy, poradnie, milicję, a nawet herb, wszystko. Szkołę podstawową skończyłam w roku 1965, liceum ogólnokształcące w 1969, a więc wtedy, gdy to, co potrzebne, mieszkańcy mieli na miejscu i nie musieli niczego szukać poza…

Dorastała w Starych Łabędach, przy ulicy Pokoju. O tym miejscu mówi: „moja mała ojczyzna”. Na wspomnienie dzieciństwa szeroko się uśmiecha. Opowiada o jeździe „pod rurką” na rowerze marki Ukraina należącym do ojca, o graniu w noża z chłopakami, o zabawach w podchody.

Po podstawówce uczyła się w łabędzkim liceum, po którym wybrała studia na filologii polskiej, a potem pracę nauczycielki. - Świetnie pamiętam sytuację ze szkoły podstawowej – wraca pamięcią. - Moja polonistka, a propos, żyjąca wciąż łabędzianka, zapytała mnie, kim chcę zostać, odpowiedziałam wtedy bez wahania – nauczycielką. Usłyszałam od niej - niech Cię Matka Boska broni. Wiele razy opowiadałam tę historię, dopowiadając - i nie ustrzegła mnie (śmiech). To chyba ona  - jako wspaniała nauczycielka języka polskiego ukierunkowała mój rozwój. Inna rzecz, że moja mama chodziła do Liceum Pedagogicznego, ale miała kłopoty z głosem i musiała zmienić szkołę. Może bycie nauczycielką miałam w genach?

W zawodzie pracowała ponad 30 lat. Była nauczycielką w gliwickich szkołach, potem dyrektorką, wizytatorką, inspektorem i kuratorem oświaty, doradcą metodycznym, nauczycielką akademicką. - W oświacie przeszłam wszystkie szczeble wtajemniczenia – podsumowuje z uśmiechem.

Osobną płaszczyzną jej aktywności jest praca na rzecz innych. - Zaczęło się na początku lat 80. od spotkania środowiskowego w Łabędach. Byłam tam dość aktywna - wspomina. - Wtedy namówiono mnie, żebym wystartowała w wyborach do Miejskiej Rady Narodowej. Zgodziłam się, wybrano mnie i byłam tam przez sześć lat, od roku 1984 do 1990. W 1990 r. nie wystartowałam w wyborach, ale długo nie wytrzymałam. W 1994 r. ponownie znalazłam się w samorządzie. W radzie miasta zasiadam nieprzerwanie 28 lat. Jestem radną o najdłuższym stażu. Dumna jestem też, że pracuję w Radzie Dzielnicy Łabędy. Przez to jestem bliżej ludzi i ich spraw.
Kiedy pytam ją, co najbardziej ceni w tej pracy, bez zastanowienia wymienia: kontakty z ludźmi, stałe uczenie się, poznawanie nowych środowisk, spraw, mechanizmów, pomaganie, służenie innym, sprawczość, skuteczność...

Uwielbia podróże, szczególnie te odległe. - Trochę świata zwiedziłam: Malezja, Borneo, Nepal, Indie, Maroko, Kenia – wylicza.

Krystyna Sowa. lat 70. Emerytowana nauczycielka, radna Rady Miasta Gliwice, przewodnicząca Rady Dzielnicy Łabędy. Absolwentka polonistyki Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Przez 31 lat pracowała jako nauczyciel, dyrektor, wizytator, inspektor i kurator oświaty, doradca metodyczny i nauczyciel akademicki. Od 28 lat radna miejska (aktualnie wiceprzewodnicząca rady), od trzech kadencji reprezentuje w samorządzie Koalicję dla Gliwic Zygmunta Frankiewicza. Od 2007 r. przewodnicząca Rady Dzielnicy Łabędy. Inicjatorka wielu działań na rzecz dzieci, m.in. organizowanych od 21 lat wspólnie z SP 32 bezpłatnych zimowisk Za swoją pracę zawodową wielokrotnie nagradzana przez prezydenta Gliwic. Wyróżniona Medalem Komisji Edukacji Narodowej. Odznaczona Srebrnym i Złotym Krzyżem Zasługi. Prywatnie szczęśliwa córka, żona, matka i babcia. Wychowała się i żyje w czteropokoleniowej rodzinie, jej mama zbliża się do dziewięćdziesiątki, a wnuczka Marysia ma lat 14.

(s)

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj