Od wielu lat uczestniczy w kreowaniu miejskiej rzeczywistości. 
Kiedy pytam jakim jest człowiekiem, szeroko się uśmiecha i odpowiada - „bucem, który zyskuje przy bliższym poznaniu”. - Pewnie niektórzy uważają mnie za przemądrzałego aroganta, ale myślę, że to zbyt uproszczona opinia – dodaje już na poważnie. - Jestem konkretny, pewny swoich kompetencji i nie lubię lania wody. Nie staram się za wszelką cenę nawiązywać wielu, powierzchownych siłą rzeczy, relacji. Osoby, które znają mnie lepiej, wiedzą jednak, że mam sporo dystansu do siebie.
W pierwszych latach swojego życia mieszkał w „szobiszowickiej komunie”, jak nazywa kamieniczki w rejonie ul. Kolberga, Mastalerza i Warszawskiej z urokliwymi dziedzińcami skąpanymi w zieleni. - Wszyscy się znali, wspólnie spędzali czas i dorośli i dzieci – opowiada. - Na przełomie lat 80. i 90. rodzice dostali mieszkanie na osiedlu Kopernika. Dla mnie ta przeprowadzka do anonimowego blokowiska była na początku szokiem.
Po podstawówce (SP 12) wybrał nieistniejące już LO nr 9 przy ul. Hutniczej. - Świetne towarzystwo, takie trochę krnąbrne. Z wieloma ludźmi z tamtego okresu do dziś się przyjaźnię - wspomina. - Mieliśmy różne fajne pomysły, które wdrażaliśmy w życie. Na przykład z dzisiejszym dyrektorem ważnej gliwickiej instytucji oraz posłem na sejm wydawaliśmy podziemną gazetkę szkolną. Ta oficjalna, w naszej opinii, była zbyt sprzyjająca dyrekcji liceum. Na tamten czas przypadają też początki mojej aktywności publicznej. Byłem przewodniczącym samorządu szkolnego, otarłem się, czego akurat nie wspominam dobrze, o młodzieżówkę jednej z partii. Mocno interesowało mnie już wtedy funkcjonowanie gliwickiego samorządu lokalnego. Może dlatego, i nie jest to tylko moja opinia, że Gliwice są miastem szczególnym, a zdecydowana większość mieszkańców ma o nim bardzo dobre zdanie.
Duszę miał humanistyczną i długo wahał się jaki kierunek studiów wybrać po maturze. Zdecydował się na kulturoznawstwo na Uniwersytecie Śląskim. - Mega rozwijające studia. Szczególnie interesowała mnie antropologia kultury. Z tej wiedzy do dzisiaj korzystam - przekonuje.
W 2005 r. na ostatnim roku studiów trafił na praktyki studenckie do gliwickiego magistratu, po których wystartował w konkursie do  biura prasowego i został etatowym pracownikiem urzędu. - Przeszedłem w nim cały „szlak bojowy”, od młodszego referenta przez asystenta prezydenta Zygmunta Frankiewicza, kierownika referatu promocji, na rzeczniku prasowym prezydenta Adama Neumanna skończywszy. W przyszłym roku osiągnę w urzędzie zawodową pełnoletność – wylicza z uśmiechem.
Wolne chwile spędza najczęściej na rowerze szosowym, którym przemierza nie tylko nasze miasto i najbliższą okolicę. Lubi też górskie, szczególnie tatrzańskie, wędrówki.

Łukasz Oryszczak, lat 41. Absolwent Uniwersytetu Śląskiego (Kulturoznawstwo). Studiował również socjologię oraz ukończył studia podyplomowe z zakresu komunikacji społecznej na tej uczelni. Od 17 lat zawodowo związany z Urzędem Miejskim w Gliwicach. Zaczynał jeszcze w trakcie studiów jako młodszy referent w Biurze Prasowym. Później był asystentem prezydenta, kierownikiem Referatu Promocji. Od 2015 r. zatrudniony w biurze Związku Miast Polskich. W 2020 r. został rzecznikiem prasowym nowo wybranego prezydenta Gliwic Adama Neumana, od 2021 pełni również funkcję naczelnika Wydziału Promocji i Komunikacji Społecznej. Jest radnym Rady Dzielnicy Wójtowa Wieś.


(s)