Niecierpliwy, uparty, ale też bardzo pracowity. Gliwiczanin z urodzenia (rocznik 1998), z zamieszkania pyskowiczanin i bojszowianin. No, może nie do końca, bo od kilku miesięcy mieszka w Salerno – w urokliwym miasteczku na południu Włoch. Gra w tamtejszym zespole piłkarskim Salernitana.
Z Gliwicami wiąże go wczesne dzieciństwo i gra w Piaście, w którym pojawił się jako siedmiolatek. – Zawsze lubiłem kopać piłkę i rodzice postanowili zapisać mnie na treningi – wspomina. – Pomysłodawcą był tato, który kiedyś grał amatorsko. Dziś jest moim pierwszym cenzorem, nie szczędzi uwag, ale też potrafi pochwalić. Wybór padł na Piasta, być może dlatego, że mama pracowała w Gliwicach. Dojeżdżała codziennie z Bojszowa (gmina Rudziniec – red.), łatwiej więc było logistycznie ogarnąć te moje treningi.

Na pierwszy rodzice zaprowadzili go na stadion przy ul. Sokoła. Poznał się na nim Krzysztof Szumski, który drobnego siedmiolatka przekazał do starszej grupy. Jej opiekunem był Witold Czekański.

– Wtedy to była jeszcze zabawa, ale ja od początku wiedziałem, że chcę być piłkarzem i wszystko temu podporządkowałem. Rodzice mi powtarzali, że jeśli chcę coś w piłce osiągnąć, muszę skupić się na treningu i ciężkiej pracy. 
Rychło przyszły pierwsze efekty. Już jako szesnastolatek był w szerokiej kadrze ekstraklasowego Piasta, lecz zadebiutował w pierwszej drużynie rok później, w sezonie 2014/2015. Miał wtedy17 lat. Tego meczu nie wspomina jednak najlepiej. 

– W ostatniej kolejce graliśmy z Cracovią. Trener Radoslav Latal postanowił, że wystąpię od pierwszej minuty. Chciałem pokazać się z jak najlepszej strony, ale to spotkanie kompletnie mi nie wyszło. Chyba za bardzo chciałem i zawaliłem bramkę. W przerwie zostałem zmieniony i mocno to przeżyłem. A jakby tego było mało, złapałem jeszcze kontuzję kolana. Wtedy różne myśli kołatały mi się po głowie. Postanowiłem jednak zacisnąć zęby i szybko wrócić do pierwszej drużyny.

Po wyleczeniu urazu ostro wziął się do pracy. Do pierwszej drużyny dokooptowano go dopiero 1,5 roku później. – Grałem w Centralnej Lidze Juniorów, w zespole Piasta, a na naszych meczach regularnie pojawiał się prowadzący wówczas pierwszą drużynę trener Dariusz Wdowczyk. Widział, że ciężko zasuwam na boisku i dał mi powtórną szansę. Na pełne 90 minut musiałem jednak poczekać aż do 2 czerwca 2017 r. Zagrałem w spotkaniu z... Cracovią. Wypadłem już o niebo lepiej, niż dwa lata wcześniej – śmieje się.

Nastolatek przebojem wdarł się do podstawowego składu, ba, w meczu ze Śląskiem w sezonie 2017/2018 zdobył swoją pierwszą bramkę. Stawiał na niego również następca Wdowczyka – Waldemar Fornalik, który przejął zespół we wrześniu 2017 r. 

Utalentowanego piłkarza Piasta dostrzegli trenerzy kadry, i to jeszcze przed jego ligowym debiutem. Już od sezonu 2013/2014 powoływali go do kolejnych reprezentacji Polski: U-16, 17, 18, 19 i 21. Łącznie z orzełkiem na piersi rozegrał 48 meczów, w których zdobył dwa gole.

Podstawowym graczem niebiesko-czerwonych został jednak dopiero w sezonie mistrzowskim 2018/2019. Z 37 spotkań zagrał w 35, wychodząc w pierwszej jedenastce aż 31 razy! 21-latek był jednym z kluczowych graczy Fornalika, a na gali posezonowej wybrano go najlepszym młodzieżowcem Ekstraklasy!

Defensywnym pomocnikiem Piasta, już w trakcie mistrzowskiej kampanii, interesowały się kluby europejskie (Rosja, Włochy). W sierpniu był piłkarzem Serie A – Lazio Rzym. Od razu jednak nie rzucono go na głęboką wodę, bo został wypożyczony do satelickiego klubu Lazio – Salernitany, występującej w Serie B.

– Myślę, że to był bardzo rozsądny ruch. U trenera Ventury, który prowadził m.in. reprezentację Włoch, wiele się nauczyłem. Uważam też, że rozwinąłem się i piłkarsko, i mentalnie. Treningi były dużo cięższe, niż w Polsce, jednak dałem radę. Świadectwem jest 20 spotkań ligowych, w jakich zagrałem. 

W Italii przebywa ze swoją narzeczoną, Patrycją. – Bardzo podoba nam się miejsce, w którym żyjemy. Salerno leży na południu, w urokliwej zatoczce Morza Tyrreńskiego. Jest tam bardzo ciepło, więc kiedy mamy czas, idziemy na plażę. Zwiedzamy też okolice – uśmiecha się.

Poznajcie miejsca ważne w Gliwicach dla Patryka Dziczka, byłego piłkarza Piasta Gliwice.

 Spacerował: Andrzej Sługocki
 Fotografował: Michał Buksa
 

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj