Jeśli nie wiecie, jak zrobić coś z niczego, powinniście koniecznie poznać tego człowieka. Niewysoki, korpulentny 56-latek posiada tyle energii i pasji, że nie ma dla niego rzeczy niemożliwych. Potrafi wydeptać wszystkie ścieżki. Szesnaście lat temu zorganizował w Gliwicach klub bokserki. Kiedy inni pukali się w czoło, on z zapałem zaczął, wspólnie z kolegami, adaptować na potrzeby młodych pięściarzy zrujnowaną halę sportową przy ul. Dubois.



Nie jest rodowitym gliwiczaninem. Pochodzi z małej wioski Kłonów koło Radomia. Na Śląsk, jako 15-latek, przyjechał do szkoły górniczej w Zabrzu Mikulczycach. – Pierwszy raz jechałem wtedy pociągiem, tramwajem, to była dla mnie niezwykła wyprawa – wspomina z sentymentem.

Uczył się górniczego fachu, a wolnych chwilach grał w piłkę w miejscowej Sparcie. Któregoś dnia usłyszał, że w Zabrzu otwierają filię sekcji bokserskiej Concordii Knurów. Spróbował i złapał bakcyla. Dobrze trafił, bo jego pierwszym trenerem był znany łowca talentów Jerzy Arian. Już po dwóch latach stoczył swoją pierwszą walkę w ringu. W hali przy ul. Akademickiej… w Gliwicach. Wygrał i to przed czasem. Potem były kolejne sukcesy, m.in. wicemistrzostwo Śląska (już w barwach Carbo Gliwice, do którego przeszedł po trzech latach). Niski, drobny boksował w wadze koguciej (54 kg). Koledzy wołali na niego „Pchełka”.  Przez jedenaście lat swojej pięściarskiej kariery stoczył ponad 130 pojedynków, zaledwie 36 przegrał. - Nigdy nie leżałem na deskach – mówi z dumą.

Odważnie idzie przez życie i przekonuje, że niemożliwe nie istnieje. Po zakończeniu kariery pracował na kopalni, ale zaczęło szwankować zdrowie. Przeszedł na rentę. Choć transformacja ustrojowo-gospodarcza w Polsce zmiotła gliwicki boks, on sympatii do sportu nie zarzucił. Kiedy w 2001 roku, podczas spotkania „po latach” pięściarzy gliwickiego Carbo, namawiał swoich dawnych kolegów do odbudowania sekcji w naszym mieście, wielu pytało: - Z kim chcesz to robić, a przede wszystkim za co?
Nie poddał się. Chodził od firmy do firmy, od urzędu do urzędu  i zarażał ludzi swoim pomysłem. – Kiedy wyśmiewali się, to jeszcze bardziej mnie mobilizowało – wspomina. W 2002 roku udało się utworzyć Gliwicki Uczniowski Klub Sportowy Carbo. Zaczęto od remontu zrujnowanej hali przy ul. Dubois. Kiedy dzisiaj patrzy się na fotografie tego obiektu, trudno uwierzyć, że można własnym sumptem (rodzice zawodników, kilku drobnych sponsorów) dokonać takiej metamorfozy.

Miasto dostrzegło zapał „Pchełki” i trzy lata temu dało mu w opiekę halę przy ul. Kozielskiej 1. Na co dzień szermierki na pięści uczy się tutaj ponad setka młodzieży.
GUKS Carbo ma swoje osiągnięcia. Grubo ponad 200 medali na różnych imprezach. Tytuły mistrzów Polski, Śląska, Europy, świata.

Choć nie raz wejdzie jeszcze w ring, stanie przy worku i uczy swoich podopiecznych pięściarstwa, to najlepiej czuje się w roli organizatora, a od kilku lat sędziego bokserskiego. Co roku z rozmachem robi w Gliwicach międzynarodowe mistrzostwa Śląska kobiet. To dzięki niemu oglądaliśmy w naszym mieście  mecze międzypaństwowe.

Otwórzcie galerię zdjęć i poznajcie miejsca ważne w Gliwicach dla Henryka Wilka – wiceprezesa GUKS Carbo.


Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj