Ślązak i gliwiczanin z dziada pradziada, filozof z wykształcenia, menadżer ochrony zdrowia w jednym ze szpitali naszego regionu, wieloletni samorządowiec, społecznik i... strażak ochotnik. Mówi o sobie, że jest kontaktowy i otwarty na ludzi. – Nie potrafię usiedzieć na miejscu. Lubię poznawać nowe – zapewnia.
Urodził się 45 lat temu w Gliwicach, dorastał na osiedlu Sikornik. – Czas radości i zabawy – wraca pamięcią. – Oprócz normalnej dziecięcej aktywności, lubiłem godzinami ślęczeć nad mapą. Może dlatego miałem nadzwyczajną, jak na małolata, orientację w terenie. No i muzyka. Do dziś, na przykład podczas świąt, grywam na pianinie. Ale marzy mi się saksofon. Muszę się nauczyć na nim grać. (śmiech)

Po podstawówce (SP 19), która przez lata jego nauki była praktycznie placem budowy, poszedł do LO nr 2. Wybrał to liceum za namową starszej siostry, która już się w nim uczyła. „Dwójkę” wspomina z sentymentem. 

Po maturze była filozofia na Uniwersytecie Śląskim, bo „koledzy tam szli, a on nie wiedział, co ze sobą zrobić”. Poszedł więc za nimi. Z perspektywy czasu uważa, że nie były to lata stracone. 

– Filozofia jest bardzo ciekawą dyscypliną, rozwijającą osobowość i wzbogacającą życie. To sposób na poznawanie otaczającej nas rzeczywistości – przekonuje. – Moje zawodowe życie potoczyło się jednak tak, że musiałem uzupełnić wykształcenie. Skończyłem jeszcze jeden kierunek, administrację i zarządzanie.

W 2006 r. został gliwickim radnym. – Od razu rzucono mnie na głęboką wodę, zostałem przewodniczącym komisji gospodarki komunalnej, pracowałem jeszcze w kilku innych. Zderzenie z rzeczywistością było nieoczekiwane. Mnóstwo pracy papierkowej, a mało kontaktów z mieszkańcami. Nie tak wyobrażałem sobie moją rolę. Potem okrzepłem, nabrałem doświadczenia i zmieniłem nieco akcenty swojej aktywności w samorządzie. Pracowałem w radzie 15 lat, byłem także jej wiceprzewodniczącym. Podczas ostatnich wyborów samorządowych, w wyniku konfliktów wewnętrznych w Platformie Obywatelskiej (był jej członkiem od 2000 do 2012 r. – red.), zostałem skreślony z listy kandydatów do rady.

Od 14 lat z powodzeniem pracuje jako menadżer ochrony zdrowia w Mysłowickim Centrum Zdrowia. W minionym roku postanowił wystartować w wyborach na prezydenta Gliwic. 

– Zdecydowałem się, gdy zobaczyłem metryki innych kandydatów. Najmłodszy był 60-latkiem... Uznałem, że Gliwice zasługują na powiew świeżości, nową energię. Nie wygrałem, ale wynik uważam za sukces. Z grupą ludzi, która mnie wspierała w kampanii, tworzymy właśnie stowarzyszenie. To będzie szeroki ruch społeczny. Chcemy władzy zwracać uwagę na problemy mieszkańców.
 
W wolnym czasie lubi jazdę na rowerze, zimą – na nartach. Niedawno kupił skuter i już nie może się doczekać wiosny. Spełnił też swoje młodzieńcze marzenie – został strażakiem ochotnikiem w Szałszy, bliskiej Żernikom, gdzie teraz mieszka. 
 
Wejdźcie w galerię i poznajcie miejsca ważne w Gliwicach dla Kajetana Gorniga, wieloletniego samorządowca i działacza społecznego. 

Spacerował: Andrzej Sługocki
Fotografował: Michał Buksa

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj