O matki zapytaliśmy kilkoro znanych w Gliwicach osób: księdza, radną, piłkarza oraz rektora politechniki.  

Ks. Robert Chudoba, dyrektor Centrum Edukacyjnego im. Jana Pawła II: 
 
Moja mama, Maria, jest najdzielniejszą i najukochańszą osobą na świecie. Zawdzięczam jej życie, miłość, wiarę w Boga i ludzi, wrażliwość... Mógłbym długo wymieniać. Jest dla mnie prawdziwym bohaterem. Wraz z tatą, w trudnych czasach, wychowała czworo dzieci, oddając się wyłącznie prowadzeniu domu i krawiectwu (mimo ciężkiej choroby i operacji). Zawsze nas kochała, wspierała. 
 
My, w naszych śląskich rodzinach, nie jesteśmy zbyt wylewni i (przynajmniej kiedyś tak było) nie wyznajemy sobie głośno miłości. Ale dzięki naszej śląskiej mamie zawsze o tej miłości wiemy i ją czujemy. 
 
Moja mama (osoba bez studiów) jest najlepszym psychologiem. Stawia diagnozę, patrząc i czując matczynym sercem. Kiedyś zapytałem, co jest jej pasją, powołaniem. Odpowiedziała, bez chwili wahania, że bycie mamą.
 
Agnieszka Filipkowska, gliwicka radna:
 
Często dzieje się tak, że kobieta mająca małe dziecko, zdolna jest do wielu heroicznych zachowań. To matka nie sypia po nocach, bo dziecko woła, myje je, gdy się zbrudzi, ubiera, rozbiera i nosi po schodach (wraz z wózkiem), by wyszło na dwór. To ona przyrządza każdy posiłek i napój, oklepuje po plecach, gdy jest chore. A gdy jest troszkę starsze, odwozi do żłobka, przedszkola, szkoły. Niejednokrotnie godzi wszystkie te czynności z pracą zawodową, zakupami, sprzątaniem, gotowaniem, prasowaniem i milionami innych obowiązków domowych.  
 
Na szczęście takie „poświęcenie” nie trwa wiecznie, lecz „zaledwie” kilka lat. Im dziecko jest starsze i bardziej samodzielne, tym jego mama zyskuje więcej czasu dla siebie. Ja obecnie mam 39 lat i od 39 lat moja mama wykonuje wszystkie te czynności przy mnie każdego dnia, nieustannie. Jest moją opiekunką, pielęgniarką (dosłownie), sprzątaczką, kierowcą, sekretarką, asystentką, kucharką i strongwoman non stop, bez urlopu. Przede wszystkim jest jednak moją przyjaciółka i matką przez duże M. Urszula Filipkowska, Matka-Siłaczka, matka osoby ze znacznym stopniem niepełnosprawności, niezdolnej do samodzielnej egzystencji. Bohaterka mojego życia. 
 
Gerard Badia, piłkarz gliwickiego Piasta:
 
Każda mama jest wyjątkowa i najlepsza na świecie. To oczywista prawda. Tak samo jest z moją mamą - Reyes. Jest dla mnie wszystkim. Jest odzwierciedleniem tego, co najlepsze na świecie. Zawsze mogę na nią liczyć, zarówno wtedy, gdy dobrze mi się wiedzie, jak i wtedy, gdy jestem na życiowym zakręcie. To ona nauczyła mnie, że warto być dobrym człowiekiem. Osoba uśmiechnięta, przyjaźnie nastawiona do innych, zawsze dobrze postrzegana. Ludziom łatwiej nawiązać kontakt z optymistami niż ponurakami. Dziś, z perspektywy czasu, wiem, że miała sto procent racji. 
 
Moja mama jest cierpliwa, ale potrafi być bardzo stanowcza i wymagająca. Powtarzała mi, jak ważna jest w życiu edukacja. Ja jednak wolałem futbol. (śmiech) Pracowita niesamowicie. Mimo że jest po pięćdziesiątce, od rana do wieczora siedzi w swoim salonie fryzjerskim i strzyże, układa fryzury. Jej renoma jest tak duża, że przyjeżdżają klientki z innych miejscowości.  Bardzo opiekuńcza. Codziennie ze sobą rozmawiamy telefonicznie. Bywa, że przez godzinę relacjonuję jej, co u mnie [gdy Gerard wypowiada te słowa, dzwoni telefon, a na wyświetlaczu pojawia się słowo... „mama”].
 
Arkadiusz Mężyk, rektor Politechniki Śląskiej w Gliwicach:
 
Z domu rodzinnego wyprowadziłem się dość wcześnie, bo po ukończeniu szkoły podstawowej. Kontakt z rodzicami nie był już więc taki codzienny, ale mama Henryka zawsze kojarzyć mi się będzie z okresem wczesnego dzieciństwa. To ciepłe wspomnienie beztroskich, wakacyjnych pobytów na mazowieckiej wsi, gdzie wyjeżdżaliśmy co roku w okresie żniw. Mama to jednak przede wszystkim ciepło domu rodzinnego, do którego zawsze mogłem przyjechać i byłem w nim witany z otwartymi ramionami. 
 
Mimo że pracowała zawodowo, zawsze dbała o nas i teraz też podkreśla wagę podtrzymywania więzi rodzinnych. Świetnie gotuje, piecze bardzo dobre ciasta, co doceniali także moi koledzy z akademika, gdy wracałem z domu, objuczony zaopatrzeniem na cały tydzień. 
 
Zawsze mocno mnie wspiera w moich decyzjach, cieszy się wszystkimi moimi sukcesami i smuci, gdy coś się nie powiedzie. To bardzo mądra osoba, do której zawsze mogę zwrócić się o pomoc i która zawsze miała i ciągle ma czas, by mnie wysłuchać. Najukochańsza mama i świetny, sprawdzony przyjaciel na każdą okazję!
 
zebrał: (san)

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj