Niewiele miast na świecie w tak spektakularny sposób wchodzi do świata muzyki. Gliwice mają to szczęście. 
Wybitny kompozytor Gerard Drozd zamknął w dźwiękach swoje rodzinne miasto. I to jak! Słuchając "Concierto de Gliwice", wędrujemy ścieżkami intymnych doznań, słysząc miasto w różnych barwach. Raz dysonansowych, innym razem lirycznych, subtelnych i lekkich. Wydaje się, że dla kompozytora związanego z Gliwicami uchwycenie właściwej nuty było na wyciągnięcie ręki.

Wszak Drozd na co dzień wsłuchuje się w rytm miasta. Nie mimowolnie, a świadomie. Muzyka towarzyszy mu niemal wszędzie - każdy dźwięk, szmer, lekkie drgania stają się artystycznym tworzywem. "Concierto de Gliwice" na pewno jest rodzajem hołdu – dla miejsca i  ludzi, jest też wdzięcznym materiałem dla słuchacza – przechodzimy, a raczej przepływamy, nurtem ulic, mając w uszach brzmienia smyczków, drgnięcia gitarowych strun czy echo instrumentów dętych. Jest radość poranka, natłok miejskiego zgiełku, smutek deszczowych godzin, ściszone rozmowy, gwar dworcowy, szum silników i wszystko, co sobie muzycznie wyimaginujemy. Bo muzyka to imaginacja i należy jej słuchać sercem, 

Prawykonanie "Concierto de Gliwice" miało miejsce podczas 20. Międzynarodowego  Gliwickiego Festiwalu Gitarowego. Trzyczęściowy utwór usłyszeliśmy w mistrzowskim wykonaniu Aukso Orkiestry Kameralnej Miasta Tychy oraz solisty – rewelacyjnego Gorana Krivokapica. Zagrano perfekcyjnie i emocjonalnie. Choć mamy do czynienia z kompozycją współczesną, technicznie trudną, koncertu słucha się z przyjemnością i przeświadczeniem, że kompozytor i wykonawcy to światowa liga muzyczna. 

Utwór niemal od razu narzuca skojarzenie z "Concierto de Aranjuez" Joaquina Rodriga, skomponowanego w 1939 roku. Rodrigo napisał ten koncert dla hiszpańskiego gitarzysty Regina Saniz de la Maza, a tytuł nawiązuje do ogrodów pałacu w Aranjuez, gdzie Rodrigo wraz z żoną spędzali miesiąc miodowy. Chociaż hiszpański kompozytor chciał w utworze zawrzeć klimat końca XVII wieku na dworze Karola IV i Ferdynanda VII (torreadorzy, obrazy  Francisca de Goi ), wyczuwalna jest również świadomość tego, co w 1939 roku przeżywał: lęk przed wojną, śmierć dziecka i ciężką chorobę żony. 

Tworzywem Drozda była inna materia -  dusza miasta, jego wewnętrzny rytm, niepokoje, chwile rozedrgania. Motywem przewodnim tej muzycznej podróży jest powracająca  fala – wzbierająca i opadająca. Możemy podążyć w niej za kompozytorem i spojrzeć na miasto jego oczami. Muzyka ta nadaje Gliwicom charakteru i barwy.    

Słów kilka o wykonawcach. Grupa absolwentów katowickiej Akademii Muzycznej wspólnie z Markiem Mosiem, wybitnym skrzypkiem, dyrygentem i kameralistą, powołała do życia zespół będący czymś więcej niż miejscem pracy. Raczej obszarem artystycznych poszukiwań i twórczego rozwoju, wspólnego kreowania sztuki najwyższej wartości. 

Młodzi muzycy, których zainteresowania wykraczają daleko poza ramy repertuaru klasycznego, szczególną uwagę poświęcają muzyce polskiej, chętnie i z powodzeniem sięgając po dzieła współczesne. Prawykonania swoich utworów powierzali dotąd zespołowi m.in.: Paweł Mykietyn, Zbigniew Bujarski, Cezary Duchnowski, Wojciech Kilar, Aleksander Lasoń, Piotr Moss i Grażyna Pstrokońska-Nawratil. 

Aukso koncertuje w kraju i za granicą, a w historię własną orkiestry wpisana jest jej współpraca z artystami tej miary, co Krzysztof Penderecki, Jerzy Maksymiuk, Marc Minkowski, Piotr Anderszewski, Andrzej Bauer, Kaja Danczowska, Władysław Kłosiewicz, Janusz Olejniczak czy Olga Pasiecznik. 

Goran Krivokapić jest jednym z czołowych gitarzystów międzynarodowej sceny gitarowej. Świadczy o tym nie tylko jego techniczna perfekcja i wirtuozeria,  ale i  charakterystyczna interpretacja zarówno dawnej, jak i nowej muzyki. Ścieżka jego muzycznej kariery przedstawia się naprawdę imponującą. Oprócz osiemnastu międzynarodowych konkursów, w których zdobył pierwszą nagrodę, dwa razy  przyznano mu statuetkę „Chitarra d’oro” w kategorii Najlepszy Gitarzysta Młodego Pokolenia. Artysta wzbogaca repertuar gitarowy o własne transkrypcje oraz współpracuje ze współczesnymi kompozytorami, takimi jak Gerard Drozd, Hendrik Hofmeyr oraz Atanas Ourkouzounov.

Rozmowa w Gerardem Drozdem   

Jak długo dojrzewałeś do napisania takiego koncertu i co było bezpośrednim impulsem?

Jako kompozytor piszący bardzo szybko i nigdy niepoprawiający raz napisanej muzyki, myślę, że nie musiałem dojrzewać do napisania takiego koncertu. Oczywiście, od czasu do czasu zastanawiałem się nad tym, by skomponować coś większego, z myślą o Gliwicach. Jestem rodowitym gliwiczaninem, mam tutaj wielu przyjaciół, tu powstaje większość moich kompozycji.  A bezpośrednim impulsem do skomponowania „Concierto de Gliwice” była niewątpliwie dwudziesta, rocznicowa edycja Gliwickiego Festiwalu Gitarowego.

Co w tym muzycznym zamierzeniu okazało się najtrudniejsze? 

Jeśli chodzi o sam proces komponowania, był czystą przyjemnością, w partyturze znajdziemy dużo wewnętrznej pozytywnej energii. Utwór powstał w ciągu dwóch tygodni. Z gitarzystami, którzy pragnęli zrealizować prawykonanie, też nie miałem problemu. Spośród solistów z Hiszpanii, Włoch, Chorwacji, USA, Czarnogóry, Chile i Meksyku zdecydowałem, że będzie to Goran Krivokapić z Czarnogóry. Po niedawnym spektakularnym prawykonaniu, wraz z rewelacyjną orkiestrą Aukso, mogę tylko stwierdzić, że wybór był strzałem w dziesiątkę.

Komponując Concierto od razu myślałeś o Aukso?  

Kiedy  pracowałem nad koncertem, rozważałem trzy opcje, jeśli chodzi o orkiestry.  Wybór padł na Aukso. Nie ukrywam, że współpraca z tym zespołem była dotychczas moim najbardziej ekscytującym i profesjonalnym doświadczeniem.

Da się, muzycznie, sportretować jakiekolwiek miasto? To wypadkowa intuicji, obserwacji, zasłuchania w miejski rytm?  

Uważam że tak, jakkolwiek komponując ten utwór, nie taki miałem zamiar. Kompozycja jest rodzajem subiektywnego poematu muzycznego, dedykowanego Gliwicom oraz mieszkańcom miasta.

Jakich środków stylistycznych użyłeś, by muzycznie objąć Gliwice? 

Myślę i wierzę, że użyłem tych najwłaściwszych. Mam nadzieję, że słychać to w skomponowanej przeze mnie muzyce. Jako kompozytor posługuję się nowymi pojęciami, które wprowadziłem do teorii muzyki, a są to m.in. harmonia kalejdoskopowa, teoria  rozszczepionego dźwięku oraz teoria przypadku kontrolowanego. Należę do tych szczęśliwców, którzy nie muszą czekać na natchnienie, a sam proces twórczy nie jest drogą przez mękę. 

W koncercie, składającym się z trzech części, pobrzmiewa nuta nostalgii, ale też pewnej hardości, stanowczości. Rytm muzyczny prowadzi nas meandrami,  jakbyśmy podróżowali uliczkami starówki albo nabrzeżem rzeki. Jakie miejskie motywy wykorzystałeś w kompozycji? 

To dobrze, że to słychać, bo tak rzeczywiście było i jest. Nawet jeśli pewne miejsca, nierozerwalnie związane z Gliwicami, pojawiały się w mojej muzycznej wyobraźni w procesie powstawania „Concierto de Gliwice”, nie chcę niczego sugerować odbiorcom. Nawiązując do wcześniejszego pytania, wierzę, że udało mi się sportretować muzyczny, aczkolwiek nader osobisty i subiektywny, pejzaż Gliwic.

Gerard Drozd 
Kompozytor, aranżer i gitarzysta, skomponował ponad 300 utworów,  między innymi  koncerty z orkiestrą, koncert na gitarę i kwartet smyczkowy, kilka cykli 24 preludiów i fug na gitarę oraz na fortepian, 24 preludia, dwa kwartety smyczkowe, muzykę kameralną na klawesyn i gitarę, sonaty, suity, wariacje, fantazje, cykle pieśni na sopran i gitarę oraz wiele innych.
Kompozycje Drozda grano w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Meksyku, Chile, Argentynie, Boliwii, Japonii, Chinach, Iranie, Turcji, Maroku, Grecji, Hiszpanii, Włoszech, Austrii, Francji, Niemczech, Szwecji, Chorwacji, Polsce, na Ukrainie, Białorusi i w Czechach. Lista twórców światowej sławy, którzy cenią i mają w swoich recitalach jego kompozycje, jest bardzo długa. Muzyka Drozda rozbrzmiewa w renomowanych salach koncertowych Europy i Ameryki. 

Małgorzata Lichecka 

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj