Pewien gliwiczanin pił w pubie z przygodnie poznanymi mężczyznami, a potem, by zabawę kontynuować, zaprosił ich do swojego mieszkania. 
Gospodarz przesadził z alkoholem, szybko "padł", a gdy się obudził dnia następnego, zastał jedynie okradzione mieszkanie. Brakowało laptopa, aparatu fotograficznego, drogiej papierośnicy, zegarka oraz kilku książek.

Około południa, gdy poszkodowany już wytrzeźwiał, poszedł na dworzec PKP. Kradzieży nie zgłosił, bo i tak sprawców nie znał. Miał jednak dużo szczęścia – na dworcu spotkał jednego z towarzyszy libacji. Natychmiast powiadomił znajdujący się nieopodal patrol z „jedynki” i wskazał złodzieja. 

Sprawcę zatrzymano. To 46-latek. Policjanci znaleźli przy nim potwierdzenie oddania skradzionych przedmiotów do lombardu. 

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj