Długo to trwało, ale Główny Urząd Statystyczny wreszcie opublikował częściowe wyniki spisu powszechnego, a dokładniej – te dotyczące przynależności narodowościowej. 
Częściowe  - bo nadal nie jesteśmy z nich w stanie odczytać, jakie deklaracje w tej kwestii złożyli mieszkańcy Gliwic i powiatu. 

Oczywistym jest, że nasze miasto jest gęstą mieszanką kulturową. W dużej mierze zasiedlili je Polacy ze Lwowa, a później – ludność z całego kraju, przybyła za pracą. W moim otoczeniu niewielu jest Ślązaków z dziada pradziada, większość to potomkowie lwowiaków. Z tym większym dystansem podchodzę do tego, co dzieje się w kwestii śląskiej. I z tej bezpiecznej, dalekiej od emocji odległości, rozmawiam z Łukaszem Kohutem.

Czy rzeczywiście wyniki spisu ludności można uznać za sukces? Jednak liczbowo ilość osób deklarujących narodowość śląską była o 300 tys. mniejsza.
Tak, ponad pół miliona deklaracji śląskiej tożsamości i pół miliona osób deklarujących język śląski to jest duży sukces. Należy wziąć pod uwagę, że spis obywał się elektronicznie, w trakcie pandemii. Mimo, ogromnej pracy informacyjnej, którą wykonaliśmy ze Śląską Sztamą, wiele starszych osób było wykluczonych i nie miało możliwości spisania się. Należy również wziąć pod uwagę, że sztuczki techniczne w postaci „kategoria - narodowość inna” oraz klimat panujący w mediach publicznych - śląskiej sprawie nie pomogły. A pomimo to ponad pół miliona obywateli Polski powiedziało – jesteśmy Ślązakami/Ślązaczkami, godomy po śląsku i chcemy to wyrazić! Duma.  

 

Potrzebujemy kolejnych mądrych sojuszników po swojej stronie, aby wreszcie prawa Ślązaków były uwzględniane. Robię w tej sprawie „butel” w Parlamencie Europejskim
 

 

Jakie mogą być implikacje tego spisu? Czy to krok w jakąś stronę? W jaką? Uznania narodowości śląskiej?
Naturalnie, będziemy przekonywać w Warszawie, że prawa największej mniejszości w Polsce muszą być wreszcie uznane. Nasz język musi zyskać wsparcie państwa, aby przetrwał. Można tego dokonać za pomocą uznania Ślązaków za mniejszość etniczną. To nic groźnego, taki jest stan rzeczywisty także w obliczu prawa międzynarodowego.  Oczekujemy poszanowania naszych praw wynikających z Konstytucji. Nasze argumenty rozumie była zastępczyni Rzecznika Praw Obywatelskich Hanna Machińska oraz redaktor Adam Michnik. Potrzebujemy kolejnych mądrych sojuszników po swojej stronie, aby wreszcie prawa Ślązaków były uwzględniane. Robię w tej sprawie „butel” w Parlamencie Europejskim – cykliczne spotkania „Śląsk w Europie”. Wcześniej wsparł mnie profesor Adam Bodnar. Polska może być silniejsza siłą swoich regionów, nie wszyscy musimy być tacy sami.

Czy nie będzie to jedynie przyczynkiem do politycznego bicia piany? Zbliżają się wybory - jaki wpływ na ich przebieg może mieć wynik spisu?
Cieszę się, że kwestia uznania języka śląskiego została jasno poparta przez wszystkie partie opozycji demokratycznej. Deklaracja radzionkowska była bardzo potrzebna. Sam od lat przekonywałem, że w interesie opozycji jest jasna deklaracja w tej sprawie, bo to Ślązacy mogą uratować polską demokracji i należy ich potraktować poważnie. Jest nas dużo i domagamy się swoich praw. O wielkości państwa świadczy jak traktuje swoje mniejszości.
Poza uznaniem za mniejszość etniczną – chcielibyśmy także rzetelnej edukacji regionalnej i wzmocnienia samorządów. To dokładnie odwrotny kierunek niż ten forsowany przez obóz Zjednoczonej Prawicy, który wszystko próbuje na siłę scentralizować.

Które partie mogą na nich skorzystać?
Polska może skorzystać na „zalegalizowaniu” praw Ślązaków i Ślązaczek. Polska nie jest monoetniczna, nie jest jednokulturowa. Tylko musi to w końcu zaakceptować. Budowanie centralistycznej tożsamości, pomijanie mniejszości etnicznych nigdy się dobrze nie kończy. Jesteśmy członkiem Unii Europejskiej – zjednoczonej w różnorodności. To nie jest przypadek, że to właśnie na ziemiach Górnego Śląska (w województwie śląskim i opolskim) odsetek głosujących za akcesją do UE w referendum akcesyjnym był największy. Siła naszego wyniku w spisie pozwoli nam dalej walczyć o swoje. Jednocześnie chcę to tutaj mocno wyartykułować – nie pozwolimy na wyprowadzanie Polski z Unii Europejskiej. Śląsk mocno zakorzeniony w europejskiej kulturze i mentalności będzie zawsze protestował, gdy politycy mentalnie zakorzenieni w Kongresówce będą próbowali nas z rodziny europejskiej wyprowadzić.

 


Polska może skorzystać na „zalegalizowaniu” praw Ślązaków i Ślązaczek. Polska nie jest monoetniczna, nie jest jednokulturowa. Tylko musi to w końcu zaakceptować
 

 

W odniesieniu do Gliwic - na ile znasz specyfikę naszego miasta i jak oceniasz - czy to nadal jest śląskie miasto?
Gliwice to jest bardzo śląskie miasto. Śląsk był zawsze otwarty – tutaj mieszały się różne kultury i mieszkali ludzi o różnych tożsamościach. I to jest piękne - to jest także na wskroś śląskie. Sam jestem tak z Górnego Śląska jak i po części ze Śląska Cieszyńskiego.
Nie dam sobie także wmówić, że śląskie może być tylko to co autochtoniczne. Mam wielką nadzieję, że uda nam się wspólnie w ramach Metropolii uzyskać tytuł Europejskiej Stolicy Kultury w 2029 roku i pokażemy siłę śląskiej i zagłębiowskiej kultury tak w Europie, jak  i w Polsce. To byłoby wielkie zwycięstwo Śląska nad tymi wszystkimi, którzy przez dekady rozprzestrzeniali krzywdzące nas stereotypy. Gliwice będą bardzo ważnym elementem w tej układance. Poradzymy! Ogromny sukces „Kajś” Zbyszka Rokity pokazał, że śląskość jest sexy.

Rozmawiała: Adriana Urgacz-Kuźniak

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj