Dziki parking pomiędzy ul. Dolnych Wałów a pl. Inwalidów Wojennych
zmieni się w parking legalny. Taki pomysł na zagospodarowanie placu po
synagodze ma nowy właściciel działki – firma Badimex z Dąbrowy
Górniczej.
Parcela między ulicami Dolnych Wałów i Kościelną to jeden z ostatnich wolnych terenów na starówce. Plac, który do nocy kryształowej w 1938, zajmowała jedna z największych i najpiękniejszych synagog na Śląsku właśnie traci szansę, by ożyć w roli nowej wizytówki śródmieścia. Poprzedni właściciel, spółka I-MAG, która w 2006 r. kupiła nieruchomość od gminy żydowskiej, widział w tym miejscu apartamentowiec. Nowy, zaplanował płatne miejsca postojowe.
- W pierwszym etapie utwardzimy kawałek terenu. Jeżeli pomysł chwyci, powiększymy powierzchnię parkingu – mówi przedstawicielka firmy Badimex z Dąbrowy Górniczej. Spółka to firma deweloperska, która ma na koncie liczne osiedla mieszkaniowe, m.in. w Sosnowcu i w swoim rodzinnym mieście. Na razie nie myśli jednak o stawianiu domów przy ul.Dolnych Wałów ani o innej poważniejszej inwestycji. Ostrożność w planowaniu podpowiadają problemy poprzedniego właściciela terenu.
Spółka I-MAG chciała na placu wybudować mieszkania. Okazało się, że na postawienie budynku nie pozwala linia zabudowy wyznaczona zapisami miejskiego planu zagospodarowania i warunkami w terenie. - Ograniczenia sprawiają, że parking to jedna z nielicznych, a praktycznie jedyna, możliwość komercyjnego spożytkowania działki – uważa przedstawiciel Badimexu.
Obecnie teren jest częściowo rozkopany, pracują koparki i spychacze. Duży fragment został już utwardzony tłuczniem. Inwestor twierdzi, że posiada odpowiednie zezwolenia, a zgodnie z wymogami ochrony konserwatorskiej prace nadzoruje archeolog. Ale zarówno w miejskiej architekturze, jak i u wojewódzkiego konserwatora zabytków nic nie wiedzą budowie parkingu. - Utwardzenie gruntu nie wymaga ekstra pozwoleń. Jeżeli zajdzie taka potrzeba, np. w związku z ewentualną wycinką drzew, dokonamy dalszych uzgodnień – ucina nasz rozmówca z Badimexu.
Ścisła ochrona konserwatorska nad placem wynika z wartości archeologicznej miejsca. I nie chodzi o pozostałości fundamentów po synagodze, które nie są chronione przed rozbiórką. Badania, wykonane w ramach prac przygotowawczych pod niedoszłą inwestycję I-MAG, ujawniły, że teren to skarbnica zabytków.
Przez plac, który pierwotnie znajdował się w obrębie murów miejskich, przebiega pas średniowiecznej fosy oraz długi na 14 metrów odcinek średniowiecznego muru obronnego. Atrakcją dla archeologów jest układ nawarstwień datowanych na okres między drugą połową XIII a XVII wiekiem. Znaleziono też liczne fragmenty średniowiecznych naczyń, kości zwierzęcych oraz pojedyncze przedmioty z żelaza.
- Mówienie o sensacji byłoby na wyrost, nie mniej mamy do czynienia z unikatowym znaleziskiem. W obrębie Starówki nie odnaleziono do tej pory drugiej tak dobrze zachowanej parceli mieszczańskiej, gromadzącej materiał z czterech stuleci. Podobnie rzecz ma się z fragmentem fosy. Po raz pierwszy możemy dotrzeć z badaniami do samego dna rowu. Tam leżą najstarsze nawarstwienia, o najcenniejszym znaczeniu poznawczym. Można się spodziewać przykładów kultury materialnej, jak i materiału organicznego, który mógłby powiedzieć na przykład o diecie średniowiecznych mieszkańców Gliwic – mówił nam w rok temu w maju archeolog Marcin Paternoga, autor ekspertyzy.
Miejsce może jednak ukrywać archeologiczną bombę. Najnowszy stan badań, które zbiera Atlas Historyczny Miasta Gliwice, lokuje w tym obszarze zamek wójta. – Istnieje możliwość odkrycia reliktów archeologicznych średniowiecznej budowli obronnej, lokalizowanej w tym rejonie na podstawie źródeł pisanych – potwierdza M.Paternoga.
To, co z placu po synagodze czyni archeologiczną gratkę jest kulą u nogi dla każdego inwestora. Z tych powodów poprzedni właściciel nieruchomości gotów był ją oddać miastu za inną, ale ratusz nie wykazał nawet cienia zainteresowania propozycją. Szkoda, bo miejsce o takim historycznym potencjale zasługuje na coś lepszego niż kawałek betonu. A perspektywa wypełnienia wyrwy po synagodze parkingiem to echo tamtej decyzji.
Adam Pikul
- W pierwszym etapie utwardzimy kawałek terenu. Jeżeli pomysł chwyci, powiększymy powierzchnię parkingu – mówi przedstawicielka firmy Badimex z Dąbrowy Górniczej. Spółka to firma deweloperska, która ma na koncie liczne osiedla mieszkaniowe, m.in. w Sosnowcu i w swoim rodzinnym mieście. Na razie nie myśli jednak o stawianiu domów przy ul.Dolnych Wałów ani o innej poważniejszej inwestycji. Ostrożność w planowaniu podpowiadają problemy poprzedniego właściciela terenu.
Spółka I-MAG chciała na placu wybudować mieszkania. Okazało się, że na postawienie budynku nie pozwala linia zabudowy wyznaczona zapisami miejskiego planu zagospodarowania i warunkami w terenie. - Ograniczenia sprawiają, że parking to jedna z nielicznych, a praktycznie jedyna, możliwość komercyjnego spożytkowania działki – uważa przedstawiciel Badimexu.
Obecnie teren jest częściowo rozkopany, pracują koparki i spychacze. Duży fragment został już utwardzony tłuczniem. Inwestor twierdzi, że posiada odpowiednie zezwolenia, a zgodnie z wymogami ochrony konserwatorskiej prace nadzoruje archeolog. Ale zarówno w miejskiej architekturze, jak i u wojewódzkiego konserwatora zabytków nic nie wiedzą budowie parkingu. - Utwardzenie gruntu nie wymaga ekstra pozwoleń. Jeżeli zajdzie taka potrzeba, np. w związku z ewentualną wycinką drzew, dokonamy dalszych uzgodnień – ucina nasz rozmówca z Badimexu.
Ścisła ochrona konserwatorska nad placem wynika z wartości archeologicznej miejsca. I nie chodzi o pozostałości fundamentów po synagodze, które nie są chronione przed rozbiórką. Badania, wykonane w ramach prac przygotowawczych pod niedoszłą inwestycję I-MAG, ujawniły, że teren to skarbnica zabytków.
Przez plac, który pierwotnie znajdował się w obrębie murów miejskich, przebiega pas średniowiecznej fosy oraz długi na 14 metrów odcinek średniowiecznego muru obronnego. Atrakcją dla archeologów jest układ nawarstwień datowanych na okres między drugą połową XIII a XVII wiekiem. Znaleziono też liczne fragmenty średniowiecznych naczyń, kości zwierzęcych oraz pojedyncze przedmioty z żelaza.
- Mówienie o sensacji byłoby na wyrost, nie mniej mamy do czynienia z unikatowym znaleziskiem. W obrębie Starówki nie odnaleziono do tej pory drugiej tak dobrze zachowanej parceli mieszczańskiej, gromadzącej materiał z czterech stuleci. Podobnie rzecz ma się z fragmentem fosy. Po raz pierwszy możemy dotrzeć z badaniami do samego dna rowu. Tam leżą najstarsze nawarstwienia, o najcenniejszym znaczeniu poznawczym. Można się spodziewać przykładów kultury materialnej, jak i materiału organicznego, który mógłby powiedzieć na przykład o diecie średniowiecznych mieszkańców Gliwic – mówił nam w rok temu w maju archeolog Marcin Paternoga, autor ekspertyzy.
Miejsce może jednak ukrywać archeologiczną bombę. Najnowszy stan badań, które zbiera Atlas Historyczny Miasta Gliwice, lokuje w tym obszarze zamek wójta. – Istnieje możliwość odkrycia reliktów archeologicznych średniowiecznej budowli obronnej, lokalizowanej w tym rejonie na podstawie źródeł pisanych – potwierdza M.Paternoga.
To, co z placu po synagodze czyni archeologiczną gratkę jest kulą u nogi dla każdego inwestora. Z tych powodów poprzedni właściciel nieruchomości gotów był ją oddać miastu za inną, ale ratusz nie wykazał nawet cienia zainteresowania propozycją. Szkoda, bo miejsce o takim historycznym potencjale zasługuje na coś lepszego niż kawałek betonu. A perspektywa wypełnienia wyrwy po synagodze parkingiem to echo tamtej decyzji.
Adam Pikul
Komentarze (0) Skomentuj