Precyzyjne wykonane koronki, zabawne gnomy, a nawet obraz „Pocałunek” Klimta. Choć nie jest zawodowym cukiernikiem, dla Katarzyny Fornal z Lukierkowe Love nie ma chyba w zakresie pierników zamówienia nie do wykonania. Jej pierniki brały udział w sesji fotograficznej w Oslo, w efekcie której zyskała kolejną stałą klientkę. Nowinom przyniosła piękne serce z dokładnie odwzorowanym logo. Zachwyciła nas. I podzieliła się swoim „lukrowanym” światem.

Wszystko przez pandemię. Albo… dzięki niej

Czas dla wszystkich trudny, przed niektórymi z nas otworzył nowe możliwości. Gdy lockdown uwięził nas w domach, szukaliśmy sposobu na to, by zachować zdrowy umysł. Mieszkającą w Żernikach Katarzynę Fornal droga powiodła słodkim traktem lukrowanych pierników. Ta pasja wchłonęła ją całkowicie. Dziś mówi: - Mam zdrowe dzieci, dobrego męża i pasję, która mnie wycisza. A do tego pracę, którą uwielbiam. Jestem szczęśliwym człowiekiem.

Na początku zainwestowała w zestaw barwników żelowych. Śmieje się, że z ulgą stwierdziła wtedy, że koszt jej pasji nie jest zbyt wielki. Jakże się myliła! Gdy zaczęła się wgłębiać okazało się, że do aerografu (który też trzeba zakupić) jest inny gatunek barwnika, są barwniki pudrowe – można malować delikatnym proszkiem metodą suchą, metodą mokrą. Metod malowania ciastka jest bardzo dużo. I aby robić to profesjonalnie, trzeba zaopatrzyć się w bogaty zestaw narzędzi.

Pierniki od kuchni

Przyniesione przez nią pierniki zwracają uwagę przede wszystkim precyzją, z jaką zostały ozdobione. Kasia opowiada o metodach, których jest naprawdę wiele. Mówi o gęstościach lukru, dopasowanych do tychże metod – do wylewania innej, do robienia koronek innej i jeszcze innej do wykonywania kwiatów.

- Gdy tworzyłam dla Was serce, cała wylana powierzchnia musiała się suszyć około 3 h w dehydratorze. Do zrobienia napisu posłużyłam się szablonem. Można go wypełnić lukrem, aerografem z barwnikiem spożywczym lub zamalować. W tym ostatnim przypadku efekt będzie jednak najgorszy. Ja wybrałam pierwszą metodę, która najbardziej mi się podoba – opowiada z przejęciem.

Ze wzorów najlepiej lubi koronki, w tym kropkowe i haft Richelieu oraz trójwymiarowe kwiaty, które nauczyła się tworzyć na kursie w Warszawie. Pozostałą wiedzę nabyła na specjalnej facebookowej grupie „Lukromaniaczki”. Tam miłośniczki zdobienia pierników dzielą się swoim doświadczeniem, rzucają sobie wyzwania i cieszą się każdą nowością w zakresie zdobienia pierników. - Mam sprawdzony przepis od „pań pierniczących” – śmieje się Kasia. Pytam, czy go zdradzi, ale kryguje się, że nie wie czy może. Zgadza się jednak udzielić kilku rad.

- Jeśli chcę zdobić pierniki, nie dodaję sody. Wychodzą chrupkie a nie miękkie, ale są płaskie. Z wypukłych spływa lukier. Ważna jest także warstwa lukru, musimy bowiem pamiętać, że w cieście jest tłuszcz i przy zbyt cienkim lukrze wyjdą na jego powierzchni nieestetyczne plamy. Kluczowa jest także grubość ciasta. Aby była równa, warto skorzystać ze specjalnego wałka z regulacją – wylicza nasza bohaterka.

Przepis na radość

- Jestem człowiekiem nerwowym, niespokojnym, a to mnie wycisza. A największą radością jest, jak ktoś, kto spojrzy na moje pierniki i powie – ale piękne! – przyznaje Kasia. Dodaje przy tym, że nie tylko estetyka się liczy. Bardzo starannie dobiera składniki, z których wykonuje ciasto – naturalny miód z zaprzyjaźnionej pasieki, swojskie jajka, lukier na bazie białka pasteryzowanego lub albuminy. - Wszystko najwyższej jakości, jakbym piekła dla swoich dzieci – zapewnia.

Ma dwie córki – starsza ma 15 lat, młodsza 11. - Młodsza czasem mówi: „Mamo, ja tych Twoich pierników nie lubię, bo Ty poświęcasz im tak dużo czasu. Obiecaj, że na święta zrobimy te pierniki co kiedyś. Kupimy zwykłe sklepowe pisaki… A nie ten Twój lukier” – Kasia opowiada ze śmiechem. Dodaje, że do 15 grudnia chce pozamykać wszystkie zamówienia. Potem poświęci czas tylko rodzinie.

Jak długo żyją pierniki?

Zastanawiam się, czy piernikami żyje się tylko przed Bożym Narodzeniem. Okazuje się, że nie. Na Wielkanoc Kasia zdobi jajeczka i kurczaki. Latem – piernikowe muszle. Pierniki to także doskonałe prezenty na Walentynki, Dzień Mamy, Dzień Babci czy podziękowanie gościom komunijnym.

- Zrobiłam kiedyś dla siebie „Pocałunek” Klimta. Chciałam mieć z nim zdjęcie profilowe. To był olbrzymi piernik – 30 cm x 20 cm. Dużo pracy w niego włożyłam, ale miałam niesamowitą z tego satysfakcję – opowiada Kasia. Pokazuje też lukrowane anioły z trójwymiarowymi skrzydłami.

- Mam bardzo dużo foremek. Jakikolwiek wzór bym nie narysowała, są osoby, które mi te foremki projektują i przesyłają – zdradza nasza gościni. Gdy pytam o plany na przyszłość, Katarzyna Fornal wyznaje, że skrycie marzy o stworzeniu pracowni, miejsca z sercem, gdzie mogłaby zapraszać dzieci na warsztaty.

- Mam nadzieję, że nie zabraknie mi entuzjazmu – mówi na koniec.

A ja patrząc na jej niespożytą energię nie mam wątpliwości, że tak właśnie będzie.

Adriana Urgacz-Kuźniak

Konkurs:

Katarzyna Fornal przekazała na konkurs pudełko pięknych pierników – prawdziwy majstersztyk. Otrzyma je jedna z osób, które na adres ada@nowiny.gliwice.pl prześlą zdjęcia swoich pierników. Na zgłoszenia czekamy do 10 grudnia.

 

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj