- O, popatrz – Michał Buksa, fotoreporter „Nowin Gliwickich”, podsuwa mi pod nos telefon.  - Google maps prowadzi nas w jakieś krzaki – dodaje. Musimy przejść dwieście, trzysta metrów i wejść na ścieżkę prowadzącą do niewielkiej polany. Od ścieżki odgradza ją wystający z ziemi fragment fundamentu. Może cztery, pięć bloków. Tuż obok fotele, kanapa i ułożone z kawałków muru palenisko (drugie znajdziemy nieco dalej, ukryte w chaszczach). Ten mur to pozostałości pałacu jednego z najbogatszych Górnoślązaków. 
Tropem Welczków

W historii Laband/Łabęd ten znamienity ród zapisał się podobnie jak Karol Godula dla Rudy Śląskiej. Muzeum w Gliwicach, organizując tegoroczną edycję Gliwickich Dni Dziedzictwa Kulturowego, ukazało nie tylko bogate i barwne dzieje ten rodziny, ale też wskazało, jak dynamicznie rozwijała się dzielnica.
Welczkowie wchodzą do gry w 1670 roku, kiedy miejscowość nabywa Jerzy Bernard. Podobnie jak jego ojciec, Johann Welczek, był kanclerzem księstwa opolsko-raciborskiego. Ta rodzina rządziła Łabędami do 1945 roku, najpierw jako właściciele miejscowości, później – majątku.
Hrabia von Welczek (mowa o Jerzym Bernardzie) był człowiekiem majętnym i posiadaczem całą gębą: oprócz Laband  jego dziedziny stanowiły również Stare Gliwice, a w kolejnych latach: Biskupice, Zabrze, Ruda Śląska, Zaborze (nabył je w 1675 r., Czechowice (1682 r.), Gierałtowice, Niepaszyce oraz Kozłów (1683). Ale to zamek w Łabędach stał się główną siedzibą rodu. Nazywano go starym, a rozebrano dopiero w 1936 r. podczas budowy Kanału Gliwickiego. Nowy pałac  wybudowano w 1870, a znajdowała się w nim kancelaria  i przechowywano ważne dokumenty księstwa, zdeponowane w rodzinnym archiwum. I właśnie przed pozostałościami nowego pałacu staliśmy we wrześniowe sobotnie deszczowe przedpołudnie.      

Od sal balowych do biur PGR

Kilka kamiennych obramowań i usypany z miału ceglanego kopiec to wszystko, co pozostało z okazałej budowli hrabiego Welczka?
A było tak: w 1870 roku rodzina wybudowała nowy pałac, usytuowany niedaleko starego zamku. Nie zachowały się żadne plany, nic też nie wiadomo o mistrzach budowlanych, pracujących przy jego wznoszeniu. W gliwickim oddziale archiwum państwowego zachowała się za to inwentaryzacja obiektu, jaką przeprowadzono w latach 50. XX wieku przed jego wyburzeniem. Dzięki spisowi wiemy, jak wyglądał pałac, bo do naszych czasów zachowało się niewiele jego fotografii.
Zatem zaprojektowano go w stylu neorenesansowym, miał trzy kondygnacje, a reprezentacyjny charakter fasady podkreślono czterofilarowym portykiem prowadzącym do głównego wejścia. Portyk pełnił jednocześnie rolę tarasu zamkniętego balustradą i zwieńczonego dwiema rzeźbami przedstawiającymi rycerzy (nawiązanie do szlacheckiego pochodzenia rodu). Budynek wieńczył mansardowy, czterospadowy dach z lukarnami. Na taras otwierała się również sala balowa.
- Po 1945 roku w budynku znajdowały się biura PGR, biblioteka, świetlica i sala zabaw. Ze względu na zły stan obiektu biura przeniesiono do nowych baraków i użytkowano jedynie budynki folwarczne. Niestety, nie odrestaurowano pałacu, choć planowano przenieść do niego miejskie archiwum. To zamierzenie nie doszło jednak do skutku. W latach 60. XX wieku wysadzono pałacowe pozostałości – opowiada Monika Michnik z działu archeologii Muzeum w Gliwicach. Pałacowy park zniszczono podczas budowy Kanału Gliwickiego, a jedynym oryginalnym elementem  pałacowych pozostałości jest neogotycka kapliczka św. Jana Nepomucena.

Hermina winduje Łabędy

XIX wiek to dla Łabęd czas dynamicznego rozwoju przemysłowego. Tu w 1848 roku wybudowano drugą co do wielkości i znaczenia hutę w Gliwicach. Herminę (dziś hutę Łabędy) umiejscowiono blisko linii kolejowej, między kanałami Kłodnickim a Gliwickim,  tam, gdzie dawniej znajdował się młyn wodny. - W czasie II wojny światowej oba łabędzkie zakłady produkowały na cele zbrojeniowe, a wymogi wojny sprawiły, że zdecydowano się wybudować w Łabędach trzeci zakład - fabryka miała mieć wydział stalowniczy oraz prasownię, obie dostosowane do produkcji bomb lotniczych i ciężkich pocisków artyleryjskich. Na budowę przeznaczono 100 hektarów terenów należących do spółki Luftfahrtangle GmBH. Inwestycja była finansowana przez ministerstwo lotnictwa  III Rzeszy, a realizowana przez koncern Oberhutten, który powołał w tym celu specjalną spółkę - Presswerk Laband GmBH (obecnie Zakłady Mechaniczne Bumar Łabędy) - tłumaczy Anna Kulczyk, historyk Muzeum w Gliwicach. 

Lornetka w kościele

Duch Welczków towarzyszył nam w kościele pw. Najświętszej Marii Panny. Był to pierwszy punkt trzygodzinnej wycieczki po dzielnicy. Mieliśmy dwóch przewodników – wykłady, a właściwie gawędy historyczne o kościołach, prowadziła dr Dagmara Wójcik, historyk sztuki  i kustosz Muzeum w Gliwicach, inne obiekty Łabęd przybliżał Andrzej Drągowski, przewodnik PTTK.
Rodowód kościoła jest imponujący: w architektonicznej substancji zachowały się partie sprzed 500 lat! Obecna budowla pochodzi z XV wieku, a w latach 1716-1719 kościół rozbudowano z inicjatywy fundacji Johanna Bernharda von Welczka. „Ślady fundatora zachowały się w postaci kamiennego herbu rodowego nad wejściem głównym, inskrypcji na alabastrowej chrzcielnicy oraz na grawerach, jakie znajdziemy na wyrobach złotniczych, m.in. gotycko-barokowej monstrancji ufundowanej dla kościoła przez Welczka”  - pisze w opracowaniu  towarzyszącym XV GDDK Anna Kwiecień, starszy kustosz Muzeum w Gliwicach.
Monstrancję i cyborium oglądaliśmy na własne oczy, a ich niebanalną historię przytoczyła dr Wójcik. A lornetki? Dzięki nim mogliśmy bez przeszkód oglądać detale wykończenia kościoła, a także bardzo dokładnie prześledzić znaczenie witraży umieszczonych w oknach prezbiterium i nawy głównej. 

Krzesło nad krzesłami

Białe rękawiczki. Po to, by cenne zabytki uchronić przez zniszczeniem. Dagmara Wójcik ubierała je dość często, prezentując krzyże, monstrancje, świeczniki, chrzcielne dzbanuszki, gałki ozdobne i krzesła. W kościele ewangelickim Marcina Lutra można było podziwiać nie tylko kunszt odlewników z Królewskiej Odlewni Żeliwa w Gliwicach, ale także jeden z ostatnich projektów architektonicznych radcy budowlanego Adalberta Kelma. Dzięki jego zaangażowaniu wspólnota ewangelicka  otrzymała nieodpłatnie projekt kościoła.

Jeden ze zwiedzających powiedział, że to gliwicka katedra w miniaturze: bo klinkier, podobne łukowania sklepień i drewniane wykończenia. 
- 6 kwietnia 1901 roku, pod kierunkiem gliwickiego mistrza Roberta Drauba i osobistym nadzorem Kelma oraz inspektora oddelegowanego przez gminę, rozpoczęto pierwsze prace przy budowie kościoła. Uroczyście konsekrowano go 17 sierpnia 1902. I wtedy po raz pierwszy pod palcami organisty Bernerta zabrzmiały nowe organy - dzieło mistrza Ernesta Kurzera z Gliwic. Ten utalentowany organmistrz pozostawił po sobie na terenie miasta aż sześć instrumentów: w katedrze (1899), kościele pw. św. Jadwigi w Brzezince (1899), ewangelickich kościołach - Zbawiciela (1902) i Marcina Lutra ( 1902), konwikcie św. Józefa, dziś Zespole Szkół Ogólnokształcących nr 1 (po 1903 r) i kościele pw. św. Barbary (1908) - opowiada dr Wójcik.

Wyposażenie kościoła zachowało się do dziś, a będąc w świątyni, warto zwrócić uwagę na ambonę i chrzcielnicę, które wykonał bytomski mistrz Emil Morawetz. W  1927 roku wnętrze przemalowano, a pretekstem stały się uroczyste obchody 25-lecia kościoła. 
- Dotyczyło to także ścian, pierwotnie ozdobionych polichromią w formie dywanowego wzoru floralnego, utworzonego z usytuowanych naprzemiennie kiści winogron i kłosów w medalionach, urozmaiconych główkami cherubinów. Górą malatura przechodziła niegdyś w oplatające żebra sklepienne krzewy różane, zwieńczone motywem anielskich głów. Pozostałością tej dekoracji są dziś zworniki żeber z plastycznymi pięciopłatkowymi kwiatami, listkami i perełkowaniem - dr Wójcik pokazywała te motywy uczestnikom zwiedzania.                      

Małgorzata Lichecka

Z imprez w ramach XV GDDK skorzystało ponad 600 osób. Mimo niesprzyjającej pogody wiele w nich wzięło udział w wycieczkach po dzielnicy,  oprowadzaniu po hucie Łabędy (dawnej hucie Hermina), które zaplanowano w pierwszym dniu imprezy. Podobnie  z  rejsem statkiem po Kanale Gliwickim, od mariny do śluzy w Łabędach. Przy Centrum Sportowo- Kulturalnym „Łabędź” można obejrzeć wystawę prezentującą historię dzielnicy w pigułce. A dobrym sprawdzianem wiedzy o Łabędach była terenowa gra miejska. Dzieci, podczas warsztatów twórczych, poprzedzonych wykładem na temat historii kanałów Gliwickiego i Kłodnickiego, z zapałem budowały kartonowe makiety śluz i statku wycieczkowego.     


Organizatorem  XV Gliwickich Dni Dziedzictwa Kulturowego było Muzeum w Gliwicach.

Partnerzy:
1. Centrum Sportowo-Kulturalne „Łabędź”
2. Huta Łabędy SA
3. Rzymskokatolicka Parafia pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Łabędach
4. Parafia pw. św. Jerzego w Łabędach
5. Parafia ewangelicko-augsburska w Gliwicach
6. Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Gliwicach
7. Rada Osiedla Łabędy
8. Marina Gliwice
9. Zespół Szkół Ogólnokształcących nr 2 w Łabędach
10. Szkoła Podstawowa nr 29 w Łabędach

Zdjęcia: Michał Buksa i Zdzisław Daniec  

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj