Te zespoły taneczne przez lata wykształciły setki tancerek. 

Jest początek 1987 roku. Zofia Dąbrowska, z wykształcenia psycholog kliniczna, postanawia podjąć pracę w Szkole Podstawowej nr 12 na Kopernika. W domu ma małe dziecko, dlatego taki rodzaj pracy pasuje jej najbardziej. Może wybierać, jakiego przedmiotu będzie uczyć. Postanawia zostać wuefistką, bo od zawsze jest bardzo aktywną osóbką. Chwilę później zakłada w szkole Iluzję…

Tak rozpoczyna się opowieść, która prowadzi nas do dziś i niedawnego jubileuszu, hucznie obchodzonego w Teatrze Miejskim w Gliwicach. Na scenie tańczą dawne i obecne uczennice. To wzruszające chwile i okazja do snucia wspomnień.

- Zacząć by trzeba od śp. pana Lichtarowicza, który prowadził zajęcia w Domu Kultury w Łabędach – zamyśla się Zosia Dąbrowska, gdy pytamy ją o to, jak doszło do tego, że psycholog kliniczna została instruktorką tańca. - Przez wiele lat, jako dziecko, uczyłam się u niego tańca, po czym dostałam się do Państwowej Średniej Szkoły Baletowej w Bytomiu. Na II roku niestety z niej zrezygnowałam, ponieważ miałam dotkliwe kontuzje kolan – najpierw jednej potem drugiej – mówi z nutą smutku.
Wróciła wtedy do tańca w Domu Kultury, a później trafiła do studenckiego zespołu tanecznego Spirala. Zajęcia prowadziła tam śp. pani Anna Wicher. Po studiach zaczęła się szkolić.

Początki tańca

- Centralny Ośrodek Kultury szkolił wtedy tzw. obiecujących choreografów, w tańcu współczesnym. Te szkolenia odbywały się zwykle wakacyjnie, w cyklach 2-tygodniowych w szkołach baletowych w Gdańsku, Warszawie. To były początki tańca współczesnego w Polsce. Potem otrzymałam stypendium Stefana Batorego w Śląskim Teatrze Tańca w Bytomiu u Jacka Łomińskiego. I takie jest moje choreograficzne przygotowanie – podsumowuje z uśmiechem.

Gaduły i Iluzja powstały w zasadzie w jednym czasie, w odstępie zaledwie paru miesięcy. Pierwsza była Iluzja, tańczyły tam dziewczyny z 8 klasy SP 12 na Kopernika. Gdy ukończyły podstawówkę nie miały gdzie tańczyć. Dlatego jeszcze w tym samym roku Iluzja przeniosła się do łabędzkiego MDK, a dzieci tańczyły w szkole, w zespole Gaduły. Oba zespoły istnieją do dziś. Obecnie w Iluzji tańczy 10 dziewczynek, a w Gadułach ok. 70, od zerówki do 8 klasy. Po tym, jak w Łabędach przestał działać Dom Kultury, Iluzja stała się częścią MDK na Barlickiego, a od niedawna – CK Victoria.
5 lutego na scenie Teatru Miejskiego wystąpił Zespół Miniatur Tanecznych Gaduły, Młodzieżowy Zespół Tańca Współczesnego Iluzja CKV, Arabeska z Pałacu Młodzieży Katowice, PC Kulki z Pszczyny, Paradox z MOK Pyskowice, Mirela Oczadło z córkami, Iga Piątek z Londynu i Aleksandra Królik.

- Ola Królik (kiedyś Skrzydło) jest moją wychowanką z jednego z najstarszych składów. Z tym, że dziś nie tańczy a śpiewa, w tym m.in. w zespole Brathanki – wyjaśnia Dąbrowska. – Nie mogę nie wspomnieć też o mojej wieloletniej tancerce Mireli Gorlickiej-Oczadło, która jest instruktorką Akro Dance i wychowała wiele Mistrzyń Polski, a nawet medalistki na skalę europejską! Zapytana o inne sukcesy wychowanków dodaje z dumą, że zespoły co roku startują w przeglądach i ogólnopolskich festiwalach i za każdym razem wracają jako laureaci nagród lub chociażby wyróżnień. Największym sukcesem dla instruktorki Gaduł i Iluzji są jednak nie festiwale, a udział w jednym, bardzo ważnym wydarzeniu. Była wiosna 2004 roku, Polska wchodziła do Unii Europejskiej, a na Kąpielisku Leśnym Miasto Gliwice zorganizowało widowiskowy spektakl „Carmina Burana” Carla Orffa w reżyserii Barbary Baranowskiej, do którego Zosia Dąbrowska przygotowała choreografię.

Społeczność dla sztuki

- Zatrudniłam zawodowych tancerzy, ale tańczyły także dziewczyny z Gaduł i Iluzji. To było olbrzymie przedsięwzięcie – wspomina z nieskrywaną dumą.
Wiele tancerek Zosi wciąż podąża wytyczoną przed laty drogą. Agata Sitarek prowadzi swoją własną grupę w MOK w Pyskowicach, również mocno nagradzaną. Iwona Tchórzewska jest szefem pracowni tańca w Pałacu Młodzieży w Katowicach. Jedna z uczennic skończyła Królewską Akademię Taneczną w Londynie.
Na liście sukcesów jest jeszcze jeden, bardzo istotny.

- Stworzyłam społeczność ludzi kochających taniec, muzykę i szeroko pojętą sztukę, kultywujących aktywność fizyczną, pozytywnie nastawioną do życia, radzącą sobie z problemami i do dziś żyjącą w przyjaźni ze sobą i ze mną. Wielu wychowanków powtarzało podczas jubileuszu jedną ważną lekcję, jaką otrzymali w zespole: „wszystko się da jak się chce”. Jedna z moich tancerek powiedziała coś, co głęboko zapadło mi w serce: „nawet nie wiesz ile dzieciaków uchroniłaś przed depresją i nauczyłaś radzić sobie ze stresem”. To jest dla mnie, jako człowieka i psychologa największe zwycięstwo - terapia przez sztukę – kończy Zosia nie ukrywając wzruszenia.
Gratulujemy, i życzymy kolejnych lat ciekawych tanecznych wyzwań.

Adriana Urgacz-Kuźniak
 

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj