Zaczęło się niewinnie od zwykłej rozmowy, wymiany wspomnień z najmłodszych lat między rodzeństwem z Pyskowic. Jednak ciekawość i chęć zerknięcia kilkanaście lat wstecz była silniejsza i przerodziła się w swego rodzaju misję. 

Historia pisze się na nowo, a ich autorami jest rodzeństwo i doświadczony rzeźbiarz, który raz jeszcze rozpoczyna swoją przygodę z tajemniczą figurą.

Budynek dworca Pyskowice Miasto od lat 70-tych zdobiła abstrakcyjna rzeźba, składająca się z trzech obłych form. Choć przydomek, który został symbolicznie nadany przez rodzeństwo (i jak się okazuje – nie tylko) kojarzy się z dużym, morskim ssakiem, to przedstawiał siedzącą kobietę. Rzeźba była nazywana także „bałwankiem”. Foka znajdująca się wewnątrz budynku została zapamiętana w dziecięcych wspomnieniach rodzeństwa Julii oraz Jarosława Słomskich, kiedy to z dziadkami chodzili na spacery na początku lat 2000. Rzeźba głęboko zapadła w pamięć wówczas małej Julii, ponieważ ilekroć ją widziała, zawsze towarzyszył jej strach, ale też fascynacja. – Jako mała dziewczynka, tej rzeźby się po prostu bałam. Często o niej myślałam, o niezwykłej atmosferze, która panowała wewnątrz dworca, gdy chodziliśmy razem z dziadkami ją „odwiedzać”. Po latach zastanawiałam się, czy pamiętają rzeźbę, która budziła we mnie duży strach, ale i robiła na mnie ogromne wrażenie, zapewne dlatego tak silnie ją zapamiętałam. Kiedy podejmowałam temat rzeźby w domu, wszyscy ją pamiętali, ale jak dokładnie wyglądała, wówczas zaczynał się problem. W pewnym momencie mój brat podchwycił pomysł, może dlatego, iż zajmuje się sztuką i z tej mojej nostalgii, wspomnień - przekuł to na działania artystyczne – tłumaczy Julia Słomska, pyskowiczanka, a zarazem inicjatorka powrotu foki do Pyskowic, która z wykształcenia jest antropologiem kultury.

Poszukiwania czas start

Rodzeństwo postanowiło odnaleźć zaginioną rzeźbę, która niedługo po zamknięciu dworca w 2000 roku zniknęła w niewyjaśnionych okolicznościach. Pyskowiczanie zaczęli szukać informacji o foce, jednak okazało się być to trudnym wyzwaniem. Choć sąsiedzi, mieszkańcy, czy pracownicy kolei pamiętali rzeźbę, to nikt nie znalazł w swoich albumach fotografii przedstawiającą siedzącą kobietę na pyskowickim dworcu, tym samym nie wiedział, co się z nią stało. Za czasów studiów rodzeństwo szukało jakichkolwiek wzmianek w uczelnianych bibliotekach, czy to w Katowicach, czy we Wrocławiu, dopytywało profesorów, którzy zajmowali się sztuką, szukali jakichkolwiek informacji, jednak foka przepadła jak kamień w wodę i nikt oraz nic nie był w stanie pomóc, by zagadka, choć w niewielkim stopniu została rozwiązana. Przełomowym momentem okazała się publikacja Piotra Borowiaka na stronie Stacji Pyskowice. Kolej Aglomeracyjna i Muzealna GOP wzmianki o przekroju architektonicznym dworca, gdzie rodzeństwo dopatrzyło się autora rzeźby. Julii metodą prób i błędów udało się odnaleźć rodzinę pana Stanisława Hochuła, obecnie 89-latka, który jest z Goczałkowic- Zdroju i zdobyć telefon do autora rzeźby.   

Będzie rzeźba!

 - Pan Stanisław bardzo się ucieszył, że po 50 latach ktoś pyta o rzeźbę foki. Kiedy przyjechaliśmy po raz pierwszy odwiedzić pana Hochuła do Goczałkowic, przygotował on odręczny rysunek rzeźby. Sam autor nie miał dokumentacji swojego dzieła, ponieważ będąc kiedyś w górach na wycieczce z rodziną, ktoś ukradł mu aparat, więc cała dokumentacja została stracona. Można by powiedzieć, że jakieś fatum krążyło nad rzeźbą foki. To były nasze początki, teraz jeździmy regularnie do pana Stanisława w celu konsultacji, bo zaczęliśmy pracę nad modelem przestrzennym, a to oznacza, że foka powróci do Pyskowic, choć w nieco innej formie – opowiada Jarosław Słomski, rzeźbiarz foki.
Rodzeństwo po spotkaniu z autorem postanowiło nie szukać więcej wskazówek, czy zdjęć historycznych, a rozpoczęło pracę nad rzeźbą, która jeszcze w tym roku stanie w gminie Pyskowice.

Wspomnienia przemienione w rzeczywistość

Autor rzeźby wraz z pomocnikiem w osobie pyskowiczanina Jarosława postanowili stworzyć nową fokę.  - Nie mogę się nadziwić temu, że obiekt powstanie i coś, co było mglistym wspomnieniem z dzieciństwa, po blisko czterech latach poszukiwań po prostu powróci. Będę mogła iść na spacer i zobaczyć fokę, wówczas poczuję spełnienie osobiste – podsumowuje Julia.  

Rzeźba z dotacją

Projekt powstania nowej rzeźby z dworca Pyskowice został zgłoszony w ramach budżetu obywatelskiego w 2023 roku. Zadanie jednak nie zwyciężyło, dlatego rodzeństwo musiało poszukać innej możliwości, aby znaleźć środki, by nowa rzeźba kobiety powróciła. Koniec marca okazał się być przełomowym, bowiem na twórczą rekonstrukcję rzeźby Miasto Pyskowice pozyskało 90 880,00 zł dofinansowania w ramach konkursu „Rzeźba w przestrzeni publicznej dla Niepodległej - 2024”, organizowanego przez Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku. „Foka” zajęła 11 miejsce na 166 zgłoszonych projektów z całej Polski. To oznaczać może tylko jedno, że pierwotny autor rzeźby Stanisław Hochuł wraz ze swoim pomocnikiem Jarosławem Słomskim dokończą rzeźbę, która zostanie ustawiona obok byłego dworca kolejowego Pyskowice Miasto. Nowa rzeźba pojawi się już na jesień.
/c

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj