Sprawa wygląda tak: są śniadanie, obiady i kolacje. A życie – od rana do nocy. I zdrowo też jest, świeżo, słodko, ostro... Wyciskane na miejscu soki miło komponują się z alkoholowymi mieszankami, a alkohole – z wysokiej półki, ale i te tańsze, na każdą kieszeń. Króluje Jameson, irlandzka whiskey. Kuchnia zaś jest zmienna, aby gość potrawami nie był znudzony. Jaka dokładnie? Niespodzianka. Uchylimy tylko rąbka tajemnicy. 
Steki, ryby, owoce morza i makarony pod różną postacią. Albo coś azjatyckiego, na przykład ramen, zupa składająca się z rosołu, makaronu i innych składników, jak mięso, jajko czy warzywa.

Kucharze testowali, specjalnie dla was, gulasz z długo duszonych wołowych ogonów, z cenioną na Bliskim Wschodzie kaszą bulgur. Na drugie śniadanie, serwowane od godz. 9.00 do 12.00, polecana między innymi wyśmienita sałatka z parzonego łososia, domowych pikli, kiełków i mozzarelli. Zjecie też jajecznicę z szynką lub bez, kiełbaski bawarskie z jajkiem sadzonym, omlet z boczniakami lub bekonem albo owsiankę domową z owocami.  A że lokal otwarto jesienią, wita rozgrzewającą herbatą, idealną na długie wieczory – z pomarańczą i łodygą rozmarynu albo musem z pigwy i świeżym imbirem.  

I wreszcie coś wyjątkowego: kuchnia ukraińska, z przysmakiem tego kraju – sushi ze słoniny! Tego nigdzie indziej w naszym rejonie nie znajdziecie, zapewniamy. A ukraińskie sushi przygotowuje kucharz z tego kraju, który potrawę tę prezentował w programie telewizyjnym Galileo. Słonina jest cienko krojona, ale pst... reszty nie zdradzamy...

Dla osób lubiących „na słodko” też wiele się znajdzie. Do kawy czy herbaty - desery, ciacha, wypieki proste, domowe, bo takie najlepsze. Dość wspomnieć ciasto marchewkowe z orzechami laskowymi i aksamitnym kremem z mascarpone albo sernik, który smakuje jak u mamy. 

Kilkumiesięczna burza mózgów przyniosła efekt w postaci lokalu, jakiego w Gliwicach do tej pory nie było. Pod adresem Rynek 22 i arkadami gościnne podwoje otworzyła Desa – gastro bar.

Nazwa nawiązuje do sklepu z antykami i dziełami sztuki, jaki znajdował się w tym miejscu przez dziesięciolecia. Teraz, w mocno industrialnych wnętrzach, na surowych ceglanych ścianach znów wiszą obrazy, tym razem słynnego artysty z Gliwic – Jana Śliwki.  

Jak na industrię przystało, wystrój wnętrz Desy jest połączeniem surowej cegły, drewna i metalu. Stoły wykonano własnoręcznie – nogi z wodociągowych rur, zaś blaty z kilkudziesięcioletnich desek, znalezionych podczas rozbiórek starych kamienic. Do tego odkryte stare żeliwne kaloryfery, kable na suficie i ścianach, bakelitowe włączniki… Klimat wciągający.  

Latem z przodu lokalu powstanie ogródek. Ale w planach jeszcze jeden, na tyłach, od ulicy Tkackiej, atrakcyjny szczególnie, bo dwupoziomowy i przeszkolony, zimą ogrzewany.

- U nas możecie przede wszystkim się odprężyć, do tego dobrze zjeść. A ugoszczą was uśmiechnięci ludzie – obiecuje Jerzy Penderecki, jeden z właścicieli Desy. Zaś współwłaściciele, Ilia Komornicka oraz Maciej Bartkowski dodają, że rolę szefa kuchni pełni pełen optymizmu i kochający gotowanie, wielu osobom dobrze już znany Kamil Sohajko, który młodzieńcze lata spędził na słonecznym wybrzeżu Francji, gdzie zbierał doświadczenie w fachu. Stał też u boku Marcina Czubaka, znanego z telewizyjnego show Top Chef. Co ważne – dla Kamila liczy się smak i jakość produktów, które dobiera osobiście.

My zapraszamy – warto Desę w nowej odsłonie sprawdzić.  

Desa – gastro bar
Rynek 22
tel. 731 230 600









   

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj