Te piękne zwierzęta są gatunkiem łownym, ale obcym w naszej faunie. Dlatego zdarza się, że są hodowane. Daniele, które podchodzą pod drzwi domów w Pilchowicach nie boją się ludzi. Jak  wyjaśnia Janusz Foltys, zastępca Nadleśniczego Nadleśnictwa Rudziniec, nie są niebezpieczne, ale nie należy zapominać, że to dzikie zwierzęta.

Naturalnym miejscem występowania danieli jest obszar śródziemnomorski, zarówno Europy jak i Azji Mniejszej oraz północnej Afryki. Do Polski zwierzęta te zostały sprowadzone po raz pierwszy w XIII wieku.

- Daniel jest gatunkiem mniej płochliwym od jelenia. Czuje się bezpieczny zwłaszcza o tej porze, kiedy trwa okres ochronny – dodaje zastępca Nadleśniczego. Wyjaśnia też, że nietypowe zachowania zwierząt mogą wynikać z tego, że w pobliżu znajdują się ich młode. Niedawno zdarzyło się, że łania urodziła na terenie budowy. W takich sytuacjach należy po prostu zaczekać. Młody jeleń lub daniel potrzebuje zaledwie kilku godzin, by wstać i oddalić się wraz z mamą do lasu.

Danieli, które podchodzą pod dom, nie należy dokarmiać – obecnie mają wystarczającą ilość pożywienia dostarczaną przez naturę. Możliwe jest, że uciekły z hodowli, choć leśniczy poddaje to w wątpliwość – na zdjęciach nie widać ani obroży, ani identyfikatora, którymi hodowcy oznaczają swoją zwierzynę.

Bez wątpienia widząc tak piękne okazy danieli warto sięgnąć po aparat i uwiecznić je na zdjęciach. Te wykorzystane w artykule są autorstwa Joanny Sierańskiej.

aku

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj